Reklama:

Demencja starcza/alzheimer - bezradność rodziny ;( (282)

Forum: Choroba Parkinsona

Początkujący
09-12-2010, 15:47:30

Witam,…Ponieważ imiennie zwrócono się do mnie na forum jestem trochę zakłopotany, bo czuję ciężar odpowiedzi a nie jestem pewien czy podołam. Nie mam gotowej recepty na „grubą skórę”. Według mnie jest to sprawa indywidualna i to, co odpowiednio zadziała w jednym przypadku w innym zadziałać nie musi. Mogę napisać, co ja robiłem, robię i jakie są tego rezultaty. Wiem, jakie to jest trudne. Szczególnie na początku, gdy sytuacja się pogarsza. Tak to jest w tej chorobie. Huśtawka nasilania się objawów chorobowych jest bardzo duża z ciągłym niestety pogorszeniem. Trzeba jednak próbować inaczej sami będziemy pensjonariuszami jakiegoś ośrodka i niekoniecznie z przyczyny własnej demencji starczej. Ja zacząłem od totalnej ignorancji. Wszelkie zaczepki, zachcianki, żądania lub teatralne gesty chorobowe są przeze mnie ignorowane. Wszystko się we mnie burzyło, ale udawałem, że nic na mnie nie działa. Po jakimś czasie moja teściowa zmieniła się dość raptownie. Po kilku dniach wzmożonego dokuczliwego działania poczuła się osamotniona i zdana tylko na siebie. Zrozumiałem, że to są pierwsze pozytywne objawy działania terapii „grubej skóry”. Po pewnym czasie nawet zdobyła się na delikatne przeprosiny. W przypływie optymizmu zaczęliśmy się nią interesować i nawiązywać „normalne” kontakty. Myślałem, że to, co było złe już minęło. Zrobiłem to za wcześnie i wkrótce się o tym przekonałem. „Kurację” trzeba było rozpocząć od początku i wiem, że już nigdy nasze relacje nie mogą wrócić do poprzednich.. Jest lepiej i można wytrzymać. Ale gdy tylko teściowa „zapomni się” pozostawiamy ja samą sobie. Niestety nie wyeliminujemy z naszego życia tych gorszych i bardzo złych dni. Tak to już jest, o czym pisałem na forum. Pamiętać musimy, że my też mamy nadszarpniętą psychikę przez te wszystkie przeżycia.. Ta choroba to nie katar. To przewlekła dozgonna choroba. Wiem, że ciężko jest sobie poradzić z ciągłymi oskarżeniami, podejrzeniami o truciu i innymi zabiegami, które mają tylko jedno na celu. Zatruć nam życie maksymalnie. Dlaczego to już inna sprawa i mam na ten temat swoją teorię. Wiem również, że jeżeli chory zauważy efekty tego zatruwania wtedy często nie ukrywa satysfakcji. Dlatego tak ważne jest, jak mi się wydaje nieokazywanie swojego rzeczywistego stanu psychicznego. U nas w domu od jakiegoś czasu jest uprawiany szczególny rodzaj nacisku. Teściowa okazuje ciągłe niedożywienie i chodzi po mieszkaniu jako głodna i spragniona. Ktoś ze znajomych powiedział mi, że ona niepamiętna czy i kiedy jadła, dlatego tak robi.. Nie wiem, .być może, ale gdyby mi ktoś powiedział, że 82 letnia kobieta dodatkowo zjada prawie dwa bochenki chleba z wilczym apetytem. Pewnie bym nie uwierzył. Ona twierdzi, że za mało zjada i dlatego tak się pomarszczyła.. Co do tego że innych z rodziny mało to interesuje. Cóż odczuwamy to samo. Tak to już jest i nic na to nie poradzimy, gdy mieszkamy z chorym. Inni mają to „z głowy”. Po za tym te osoby „dochodzące” są tymi DOBRYMI a dla nas domowników pozostają wszystkie winy i przyczyny życiowego niepowodzenia osoby chorej. Ja nie mam na szczęście żadnych powodów, aby obawiać się o swoje życie. Wcześniej były próby chwytania przedmiotów, aby użyć je przeciw mnie. Ja sobie z tym poradziłem i próby się skończyły. Z tego, co wyczytałem, że chory dziadek chwyta za nóż i istnieje obawa, że go użyje. Należy bez zwłoki w takim przypadku wezwać policję a oni powinni wezwać odpowiednich lekarzy i karetkę. Takich sytuacji niewolno lekceważyć. To nie jest nic przyjemnego, ale nie trzeba się tego wstydzić lub lekceważyć, gdyż to jest prosta droga do tragedii. Nie można też ukrywać, naszej udręki przed innymi mówiąc, że jest wszystko w porządku. Jednocześnie w takim przypadku radzę nie pokazywać słabości i strachu. Wezwanie policji nie jest oznaką słabości. Jeżeli chodzi o wołanie o pomoc. Ja tak też szukałem, ale jedyną pomoc, jaką sam mogę zaoferować to te wpisy na forum i namawiam do tego innych. W ten sposób sami możemy sobie, chociaż trochę pomagać. Nie wiem czy zdołałem, chociaż trochę pomóc i poradzić w tej trudnej sytuacji. Proszę pamiętać, że los dał nam taki ciężar, ale ten ciężar nie może nas rozgnieść. Przez to nie może rozwalić naszej rodziny. Nie możemy płacić swoim zdrowiem i psychiką. Zapewne jakieś koszty w tym wymiarze poniesiemy ale musimy to ograniczyć do minimum. Może to się komuś nie spodobać, ale według mnie musimy być trochę „samolubni, twardsi i źli” a będzie to z pożytkiem dla obu stron.. To tyle tym razem. Pozdrawiam wszystkich i proszę wytrzymajcie!!!...
Wojciech W
gość
25-12-2010, 21:23:15

Witam!
Może nie będe sie tutaj dzieliła moja historia związaną z alzheimerem mojej mamy,ale znalazłam ciekawą strone www.4care.com.pl która pomogła mi rozwiązać problem związany ze zrywaniem/nieporządanym ściąganie pieluchy przez mame.
Może ktoś ma podobne problemy i coś to pomoże.
Magda
gość
27-12-2010, 11:49:34

..mieszkam od ponad pół roku,po smierci mamy z moja babcia..babcia ma 93 lata,niewydolność nerek,cukrzyce starcza w sierpniu złamała nogę i oczywiscie ma także demencje starczą...
obecnie nie chodzi..ale i tak usiłuje sie przemieszczac z wersalki na krzesło i nie potrafi powiedziec po co,juz kilka razy upadła..
poza tym teroryzuje nas że jak jej czegos nie podamy czy nie zrobimy to sama pójdzie..
w nocy woła mnie co chwile tylko po to zeby sprawdzic czy jestem albo jęczy....
kiedy do niej podchodzę ja albo któryś z synów to nie mówi co jej jest ani czy ja coś boli...
w nocy woła ratunku i stawia cały dom na nogi bo cos jej sie wydaje albo rozbiera sie z pampersa bo siostry tak kazały...
potrafi pół nocy przesiedzieć na bosaka i w samej koszuli choc kiedy wstaje do ubikacji okrywam ja i ubieram jej papcie albo kładę.....
nastepny dzień od rana to jej dygotanie zebami i płacz ze jej zimno i moje bieganie z herbata,poduszkami i kocami zeby ja rozgrzać i to tylko po to żeby za kilka godzin znowu zdjęłła skarpetki ..
babcia jest całkiem komunikatywną osoba--wie w jakie dni jezdzi na dializy,pamieta kiedy ma sie kąpac i uyc głowę...jak się umówi z pielegniarką srodowiskową na manicure lub pedicure to też swietnie pamieta..
wiele razy obudziła mnie w nocy wołając o basen po czym oswiadczyła że to tylko gazy.....
wymysla że mój 13 letni syn rozebrał się przed nia do naga ,że jej unikamy i nie chcemy z nią rozmawiać i nie rozumie że przy tylu obowiązkach to ja marzę żeby się wyspać...
wiem że to stara i bezradna osoba ...ale kiedy wołą mnie po 100 razy i chce omawiać jakiś zamach,albo sprawdzić czy ja jestem to mam kłopoty z panowanie nad soba...
wczoraj pierwsza noc do niej nie wstawałam choc wołła rozpaczliwie cała noc---miła 3 herbaty,pilota,słuchawki była umyta ,nakarmiona i nic jej nie brakowałao--wiem jak woła kiedy ja cos boli albo coś jej dolega----ona miała siłe wołac cała noc---nie wiem czy bym dała radę choć jestem 2 razy młodsza --chyba bym zachrypła

...babcia była nauczycielką ,jest bardzo kulturalną osobą....rodzina mówi że jest uparta a ja czasem mam wrażenie jakby była złośliwa...przykro mi to pisac---ale jak wytłumaczyć takie zachowanie----biore ją na wózku ze soba do kuchni żeby nie była sama i wtedy jest zmeczona i chce sie połozyc...ale kiedy idziemy do jjej pokoju to woła mnie co moment bo nie wie co ma robic----czasem jestem bardziej udreczona niz kiedy dzieci były maleńkie...ogólnie czuję sie jak pochowana żywcem bo nigdzie sie ruszyć nie mogę bo babcia szaleje podwójnie....

najbardziej boli mnie to że nikomu nie przyjdzie do głowy jaka mogę byc umęczona i tylko zewsząd dobre rady słyszę i przepisy na ulepszenie zycia....
gość
27-12-2010, 17:51:59

Witajcie...
Na początku chciałabym Wam wszystkim podziękować za okazana pomoc...
Cóż mogę napisać- jest coraz gorzej.....Przyjęłam a przynajmniej staram sie przyjąć ,,gruba skórę" ale nie za bardzo mi to wychodzi....Dziadek zorientował sie że nie działa na mnie jak po raz setny mnie wyzywa od złodziei więc wynalazł sobie nowy skuteczny sposób żeby zatruć nam życie- otóż doskonale wszystko słyszy kto kiedy dzwoni do dzwi, kiedy pies zaszczeka a żeby nas *** i nie dać nam spokoju włącza telewizor na cały regulator!!!Byłam u niego parę razy ale kazał mi sie wynosić zaczał mnie wyzywać od piz...ci....itp ze mam sie wynosic z jego pokoju...chcialam dzwonic po policje ale moja mama boi sie reakcji sasiadow choc ja bym te sprawe zalatwila wlasnie za sprawa policji!!!Pastwi się kiedy my sie wkurzamy denerwujemy ze w domu hałas!!!Powiedziecie mi ile mozna wytrzymać towarzystwo obłude takiego czlowieka????????On kiedy byl zdrowy mlodszy tez robil wszytsko zeby nas wkurzyc zwrocic na siebie uwagę ale teraz jego bezczelosc i obłuda nie zna granic!!!Nie mam w domu chwili spokoju a jego dzieci ktore powinny nas odciążyć nie robią nic zeby nam pomoc!!!Tak nie moze dłuzej byc....Błagam was poradzcie mi co mam zrobić z tym czlowiekiem zeby chociaz w nocy byl spokoj...mam dosc i zyc mi sie odechciewa...
Pozdrawiam wszytskich i zycze wytwalości...
M.M.
gość
31-12-2010, 14:23:16

Mam u siebie ciocię również chorą na tę okropną chorobę. Momentami bardzo chce mi pomagać w pracach domowych, a już nie bardzo się do tego nadaje. Proszę, podpowiedzcie, czym można zająć chorą, bo już brak mi pomysłów.
gość
31-12-2010, 15:26:32

Witam
Zajmuję sie z chorą na alzhimera ciocią. Ciocia ma 55 lat i z dnia na dzien jest coraz gorzej. Od niedawna zaczęliśmy jej zakładać pieluchy na noc, praktycznie nie ma z nią rzadnego kontaktu, ciągle chodzi i coś mówi (a raczej brzęczy od rzeczy. Od czasu do czasu (tak co drugi dzien/noc) urozmaica nam życie nieludzkim wyciem przez całą noc i dzien albo dłużej. Jedyny plus nie jest agresywana...jeszcze. acha nie usiądzie nigdzie na dłuzej niż 5 sekund...ciągle chodzi. Jak sadzamy ją na sedes albo chcmy ubrać/lub rozebrac ja to wyje w niebogłosy jakbyśmy ja obdzierali ze skóry.Mamy problem z karmieniem nie umie otworzyć ust, karmienie polega na wlewaniu jej do ust zupy (podczas gdy ona nawia przez zaciśnięte zęby). Macie może jakieś pomysły jak ją najlepiej karmić??
Początkujący
20-01-2011, 21:44:58

Witam
Mam prośbę a dotyczy to problemu, z którym jak dotąd nie mogę sobie poradzić. Już chyba wcześniej pisałem o chorobliwym apetycie mojej teściowej. To się nie zmieniło a wręcz przeciwnie.. To, co dzieje się w trakcie jedzenia jest trudne do opisania.. Nie można nikomu wytłumaczyć, że ta osoba zapomniała, nie może lub nie chce normalnie zachowywać się w trakcie posiłku.. Uprzedzeni goście, w okresie dni świątecznych zapewne nie wierzyli w nasze słowa.. Chora zachowywała się jakby od dawna nie widziała jedzenia. To, co robiła przy stole to nie było spożywanie to było zsuwanie zawartości talerza do otworu gębowego jak do zsypu. Przy drgawkach choroby Parkinsona widok jest niesamowity. Nie było to zrozumiałe dla innych. Prawdopodobnie było to pokazanie innym, jaką złą opiekę ma moja teściowa u nas w domu i jest głodzona. Jednak takie zachowania są nagminne, żeby nie powiedzieć prawie ciągłe. Zauważyć można coś w rodzaju syndromu schroniska, jaki występuje u zwierząt z takich placówek (chcą się najeść na zapas). Nie potrafię tego wytłumaczyć tym bardziej, że przy takim apetycie i takich ilościach pochłanianego pokarmu każdego rodzaju, dużo młodszy człowiek rozchorowałby się a o tuszy nie wspomnę. Czy to jest odosobniony przypadek, czy ktoś się już z tym spotkał i jak to tłumaczyć? Chciałbym, aby ktoś na ten temat napisał. Czy i jak sobie poradził? Ktoś z Gości napisał, że czuje się żywcem pochowaną. Znam to uczucie. Ja to nazwałem szrotem. Tłumacząc swoim bliskim, że jest tak jakby na szrot oddano jeszcze w całkiem dobrym stanie egzemplarze, ale w obecności mocno uszkodzonego pojazdu nikt na niech nie zwraca uwagi i stroni. Gdy już ktoś nas odwiedzi to rozmowa kończy się z chwilą ruszenia drażliwego tematu.. Wyczytałem też pytanie, – czym zająć taką chorą osobę? Ja uważam, że takiej osobie trzeba dawać jak najwięcej zajęcia intelektualnego oczywiście w miarę możliwości i dobrać zainteresowania. Na zasadzie ćwiczenie szarych komórek, aby nie pozostały dwie lub trzy czynności, które wypełnią całe życie chorego. Jak u mojej chorej. Może fachowcy będą mieli inne zdanie. Ja piszę to jako obserwator i nawiedzony taką chorą teściową. Nie wiem nikt mi nie poradził i nie wytłumaczył, co mam robić. Co do karmienia ja niestety nie mogę nic podpowiedzieć gdyż ja mam zupełnie odmienną sytuację. Chora, gdyby mogła to zabrałaby jedzenie każdemu z domowników. Po za tym już musimy chować olej i inne artykuły, aby nie zostały spożyte a efekty są, co najmniej kłopotliwe i boimy się tragedii.
Pozdrawiam Wszystkich.
Wojciech W
gość
20-01-2011, 23:47:20

Witam wszytkich umeczonych i wmawiajacych sobie ze tak trzeba. Sama od ponad 1,5 roku zajmuje sie Tata z demencja starcza. Tata jest alkoholikim (juz nie pije bo jest chory na demencje wiec nie kupi) i jak mysle troche sie ta choroba przyczynila do rozwoju zarowno miazdzycy jak i udaru, jaki mial 3 lata temu, a teraz do postepujacej demencji. Tata nie ma zadnej zyjacej bliskiej rodziny poza mna. I coz, po ponad 30 katach od momentu "wyjscia" z domu rodzinnego - spadl na mnie obowiazek opieki nad Tata. Prosze mnie nie zrozumiec zle - z Tata, mino jego wczesniejszej "chorby", mialam zawsze dobry kontakt, na odleglosc. Mysle ze to mnie uratowalo i zbudowalo gruba skore. Teraz Tata mieszka sam w innym miescie, ma dochodzaca opiekunke,ktora oplacam. Jak zreszta wiekszosc jego wydatkow. Oczywiscie "nienawidzi jej", opowiada niestworzone rzeczy. Krzyczy, lzy, chowa rzeczy, ktore mu sie kradnie,etc.Ale to opiekunka, wiec jej zwiazek emocjonalny jest inny niz moj. Ja odwiedzam Tate co 2 -3 tygodnie i jest to dla mnie bardzo wyczerpujace plus codzienne telefony od opiekunki iz info co znowu wymyslil. Dojrzewam do momentu gdy zdecyduje sie go oddac do domu opieki. Wiem ze to jedyna rada aby nie wpasc w pulapke poswiecania sie dla osoby, choc bliskiej i kochanej, ale ktorej zycie juz mija bezpowrotnie. Rok temu poddalam sie terapii psychologicznej, gdyz sobie z ta cala sytuacja nie radzilam(mimo grubej skory). I choc nie stosuje wszystkich przemyslen (powinnam byla oddac tate do domu opieki juz rok temu), to jednak pomoglo mi to ustawic priorytety.
Wiem ze ten wpis moze sie wileu z Was nie podobac ale prosze pomyslcie o sobie i waszych rodzinach, tych ktorzy rzeczywiscie cierpia. Dotknieci choroba Rodzice czy Dziadkowie, gdyby wiedzieli jaki los wam zgotowali, napewno nie oczekiwaliby takiego poswiecenia.Zycze wszystkim reflekcji i zdrowego egoizmu. Aha, na instytucje takie jak sluzba zdrowia czy opeika spoleczna a nawet Caritas - nie liczcie. Glownie zrzucaja problem na rodzine.
gość
23-01-2011, 18:25:09

Witam!
przeczytam nie wszystkie wypowiedzi ale pod wielma moge sie podpisac. Problem mam z moja mama. Mam ma 83 lata jej demenck´ja zaczela sie"nagle" ok 3 miesiecy tem pürawie nagle zaczela miec problemy z wypowiadaniem sie a postepuje to w poistepie geometrycznym tzn prawie z dnia na dzien jest gorzej.
Zalatwia swoje potrby fizjologiczne porostu na podloge. Umycie jej, przebranie w pizame czy w ciuchy dzienne to droga przez meke. problem dodatkowy ze je jestem z tym SAMA tzn jestem jedynaczka,nie mam blizszej rodziny a moj maz jest na wozku inwalidzkim i ma tzw ciezki chrakter, np nie toleruje mojej mamy jak chodzi po pokoju i" marudzi" np placze ze nie chce jej wypuscic bo ona chce isc do domu.
Ja od lat cierpie na silna depresja ktora sie poglabila po smierci na raka mojego syna przed 3 laty. Mam skierowanie do szpitala od psychiatry na 4 tygodnie na kuracje ale jak mam isc a kto zajmie sie mama????
Z drugiej strony boje sie ze ktoregos dnia nie wytrzymam i zrobie jaj albo sobie krzywde, juz raz palnelam reka w sciane tak ze pekla kosc w srodreczu. Widze ze robie coraz bardziej agresywna ,jest mi z tym glupio i zle ale to sekunda i"wychodze z siebie"
Mieszkam w niemczech co pogarsza sytuacje bo nie moge liczyc na pomoc jakiejs opiekunki z urzedu a na prywatna mnie nie stac bo ja na bezrobotnym amoj maz na recie socjalnej. Moja mama nie zdadza sie na pobyt w osrodku, powinnam zaltwic sadownie ubezwalsnowolnienie, ale jak?????
Mam ja zabrac ze saba do hotelu????
Mam ja zostawic w aucie jak bede szla cos zalatwic, ona wyCzy moze ktos wie czy istnieje w Polsce mozliwosc umiescic mame na np tydzien zeby pozalatwiac wazne sprawy???? Bede wdzieczna za podpowiedz:
gość
24-01-2011, 10:31:23

Witam ,ja mam 53 lata jesli chcialabys opiekunki do matki jestem chetna ,bez nalogow prawo jazdy kat B z dobrym doswiadczeniem jazdy ,mam troche praktyki w opiece nad starszymi,niemiecki znam slabo,pracowalam w Szwecji tam sprzatalam wiec to tez umiem ,szukam pracy ,piszesz ze masz problemy finansowe ,zeby ominac posrednokow jezeli Cie stac zaplacic mi 1300 euro miesiecznie plus wzywienie i zwrot za dojazd i ubezpieczenie moge Ci pomoc ,mam na imie Danuta moj meil danutanuna@op.pl .Danuta

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: