Wywołałam dyskusję ;)
Sprawa pogadanek. Myślę, że nauczyciele powinni uczyć nawet bardzo małe dzieci właściwych zachowań. Udzielania pierwszej pomocy też. Po to są godziny wychowawcze.
Policjanci przychodzą do szkoły, uczą dzieciaki bezpiecznego zachowania na drodze, przechodzenia przez ulicę. Dlaczego nie miałby przyjść ratownik medyczny, żeby pokazać właściwy sposób postępowania przy zasłabnięciu/ataku padaczkowym?
Moja sprawa.
Mój partner sam zapytał, czy nie powinniśmy powiedzieć synowi o epilepsji. Gryzło go to chyba jakiś czas (tak, jak mnie ;)). Ustalamy wspólny front: co, kiedy, jak dużo mówić.
Uważam, że nazwać chorobę też musimy. Co z tego, że zadzwoni na pogotowie, jak nie będzie wiedział, co powiedzieć?