Reklama:

Życie po tętniaku (49)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Wtajemniczona
19-05-2013, 05:09:15

Mojemu 32letniemu mężowi też pękł tętniak i też podczas pracy za granicą.Operację miał w Genk w Belgii.Tam nie dawano mu żadnych szans,proponowano nam nawet pobranie narządów do przeszczepuOd tego czasu minął ponad rok.Tomasz sam oddycha,pięknie wygląda-zupełnie jak zdrowy człowiek,nie ma ani jednego przykurczu.Tyle,że nie ma z nim kontaktu,jest w tzw.stanie wegetatywnym Opiekuję się nim jak tylko mogę,Mamy też rehabilitantów i logopedkę.Niestety stan Tomka się nie poprawia. Ale walczcie dzielnie,znam osoby,u których po pewnym czasie wszystko wracało do normy-każdy przypadek uszkodzenia mózgu jest inny.Pozdrawiam
Wtajemniczona
19-05-2013, 05:09:16

Mojemu 32letniemu mężowi też pękł tętniak i też podczas pracy za granicą.Operację miał w Genk w Belgii.Tam nie dawano mu żadnych szans,proponowano nam nawet pobranie narządów do przeszczepuOd tego czasu minął ponad rok.Tomasz sam oddycha,pięknie wygląda-zupełnie jak zdrowy człowiek,nie ma ani jednego przykurczu.Tyle,że nie ma z nim kontaktu,jest w tzw.stanie wegetatywnym Opiekuję się nim jak tylko mogę,Mamy też rehabilitantów i logopedkę.Niestety stan Tomka się nie poprawia. Ale walczcie dzielnie,znam osoby,u których po pewnym czasie wszystko wracało do normy-każdy przypadek uszkodzenia mózgu jest inny.Pozdrawiam
Wtajemniczona
20-05-2013, 08:00:03

Strasznie Ci dziękuję za odpowiedź, bo tak naprawdę to my żony wiemy co nas spotkało. Zawalił się cały budowany świat. My z mężem bardzo się kochaliśmy i teraz też mi to mówi jak zapytam, choć nie jestem do końca przekonana czy to naprawdę czuje. Życzę Ci z całego serca żebyś też mogła usłyszeć te słowa od Twojego Tomeczka. To bardzo młody człowiek i wszystko się może zdarzyć. Ja też mam nadzieję na lepsze, ale ten czas i każdego dnia nie wiem co zastanę w szpitalu po prostu mnie wykańczają. Nie mam z kim o tym porozmawiać bo tak naprawdę nikt nie wie co się czuje jak traci się wolę życia. Ja mojego staruszka ogromnie kocham i nie mogę sobie jakoś poradzić z tym co mnie otacza. Denerwują mnie ludzie, ich normalny świat. Strasznie się boję o przyszłość. Profesor mówił że u takich pacjentów poprawa następuje skokowo, a u nas żadnych skoków tylko równia pochyła, wręcz mam wrażenie że coś się cofa. Ale nie rozczulam się już i Tobie też życzę siły. Czy Twój mężuś jest w domu? Jak ty dajesz radę?
Aneta
Wtajemniczona
20-05-2013, 08:36:36

Anetko,ja piszę głównie na forum śpiączka,tam jest o nas więcej informacji.Dziewczyno,z tego co piszesz,masz identyczne odczucia jak ja!Ja też strasznie kocham mojego Tomaszka,zawsze dziękowałam Bogu,że spotkałam na swojej drodze tak cudownego czlowieka.I też nie mam z kim porozmawiać o naszym nieszczęściu Oboje moi rodzice nie żyją,mieszkam teraz z teściami i 6letnią córeczką w podlubelskiej wsi.Wcześniej z Tomaszkiem i córeczką mieszkaliśmy w pięknej nadmorskiej miejscowości,gdzie mamy mieszkanie,przyjaciół,znajomych,całe życie tam zostawiliśmy...Ciągle mam nadzieje,że tam wrócimy.na razie nie ma na to szans,bo nie mamy tam żadnej rodziiny,a sama bym sobie nie poradziła z tak ciężko chorym człowiekiem.Tomaszek od roku jest w domu,opiekujemy się z nim z teściową jak tylko możemy,mamy rehabilitantów,ale też niewiele idzie do przodu I też strasznie boję się przyszłości.Co z nami będzie.Jak będzie wyglądało życie mojej córeczki.Tak bardzo bym chciała,żeby mimo wszystko jej dzieciństwo było szczęśliwe. Boże,my Anetko naprawdę mamy podobną sytuację.Napisz mi może skąd jesteś.jak chcesz to pisz na pocztę kasiorka1973@wp.pl Myślę,że my nawet jesteśmy w podobnym wieku,bo ja jestem o kilka lat starsza od mojego Tomaszka Pozdrawiam serdecznie
Wtajemniczona
20-05-2013, 08:36:36

Anetko,ja piszę głównie na forum śpiączka,tam jest o nas więcej informacji.Dziewczyno,z tego co piszesz,masz identyczne odczucia jak ja!Ja też strasznie kocham mojego Tomaszka,zawsze dziękowałam Bogu,że spotkałam na swojej drodze tak cudownego czlowieka.I też nie mam z kim porozmawiać o naszym nieszczęściu Oboje moi rodzice nie żyją,mieszkam teraz z teściami i 6letnią córeczką w podlubelskiej wsi.Wcześniej z Tomaszkiem i córeczką mieszkaliśmy w pięknej nadmorskiej miejscowości,gdzie mamy mieszkanie,przyjaciół,znajomych,całe życie tam zostawiliśmy...Ciągle mam nadzieje,że tam wrócimy.na razie nie ma na to szans,bo nie mamy tam żadnej rodziiny,a sama bym sobie nie poradziła z tak ciężko chorym człowiekiem.Tomaszek od roku jest w domu,opiekujemy się z nim z teściową jak tylko możemy,mamy rehabilitantów,ale też niewiele idzie do przodu I też strasznie boję się przyszłości.Co z nami będzie.Jak będzie wyglądało życie mojej córeczki.Tak bardzo bym chciała,żeby mimo wszystko jej dzieciństwo było szczęśliwe. Boże,my Anetko naprawdę mamy podobną sytuację.Napisz mi może skąd jesteś.jak chcesz to pisz na pocztę kasiorka1973@wp.pl Myślę,że my nawet jesteśmy w podobnym wieku,bo ja jestem o kilka lat starsza od mojego Tomaszka Pozdrawiam serdecznie
Wtajemniczona
20-05-2013, 09:14:00

Kochana, tak się cieszę że jesteś. 7 listopada skończę 40 lat i postanowiłam, że wtedy podejmę decyzję co dalej. Mieszkam pod Krakowem w domu wybudowanym 4 lata temu oczywiście na kredyt - to też po to była ta Francja. Mam córkę 17 lat - przekochaną, która jest mi oparciem, no ale dziecka nie chcę też do końca obciążać swoimi lękami. Mam mamę chorą na Parkinsona, którą też trzeba się zaopiekować - zakupy itd. Mama na szczęście porusza się samodzielnie. Po tętniaku świat runął. Mój staruszek był/ jest? najwspanialszą osobą na świecie. Wszystko robiliśmy wspólnie, takie dwie połówki nierozłączne. Najbardziej w tym wszystkim, brakuje mi rozmowy, a potrafiliśmy rozmawiać i żartować godzinami. Jak dowiedziałam się co się stało modliłam się o jedno: żeby mnie kochał i żebyśmy właśnie mogli rozmawiać. Więc dalej się modlę i czekam na cud.
Jeśli się nie wydarzy to będę musiała sprzedać dom, wyprowadzić się gdzieś blisko mamy i 80 letnich teściów. Teraz pomaga mi teściowa, tzn. chodzimy do szpitala ona z obiadem, a ja po pracy z kolacją. Później do domu i koszenie, gotowanie i samotność. Tak naprawdę to jestem tak zmęczona fizycznie i psychicznie że chętnie dałabym się zabić. Ale nie mogę bo ciągle czekam na cud. Mój Tadzio nie jest w śpiączce, ale wiem co to znaczy bo był Tata, który mnie zostawił w listopadzie - ale pamiętaj to był staruszek po zawale z niedotlenieniem i bez oddechu ani żadnych odruchów neurologicznych. Twoje kochanie jest silne i młode - wierzę że będzie dobrze bo widziałam na oddziale ludzi, którzy się budzili. Jesteś wspaniałym człowiekiem i jestem pewna że Twój Tomuś to kiedyś doceni, a także twoje męczarnie, które przeżywasz na co dzień. Jestem z Tobą kochana i bardzo bym chciała żebyśmy kiedyś do siebie napisały, że jesteśmy szczęśliwe jak dawniej.
Aneta
Wtajemniczona
20-05-2013, 10:36:05

Anetko,ja 19października też kończę 40lat Kurcze,faktycznie chyba jesteśmy bratnimi duszami z podobną sytuacją...Tyle,że moja córcia ma 6lat. i ja też przeogromnie kocham mojego Tomaszka i też rozumieliśmy się niemal bez słów.Jak się dowiedziałam o tym,że pękł mu tętniak i jest w śpiączce też świat mi runął Pierwszą myślą było,że jeśli on umrze,to ja chcę umrzeć z nim.Ale później przyszło opamiętanie,że przecież jest jeszcze Igunia-nasza córeczka i dla niej muszę bYć silna. Mam trochę lepszą sytuację od Ciebie,bo nie mam żadnych kredytów ale też w pewnym sensie gorszą,bo teraz nie pracuję i ciągle o tym myślę ze kiedy ja zarobię na emeryturę?? I tak właśnie wygląda nasze życie.Napisz do mnie na pocztę,podam Ci mój nr i adres strony Tomaszka-bedziesz mogła nas zobaczyć Trzymaj się dzielnie,do usłyszenia
Wtajemniczona
20-05-2013, 10:38:15

I jeszcze jedno:mam na imię Kasia
Początkująca
24-06-2013, 09:45:06

Witajcie dziewczyny !
Jak czytam Wasze wypowiedzi to jak bym czytała swoje słowa i swoje odczucia.
Ja mam 42 lata .Mój mąż miał co prawda wypadek samochodowy , ale tragedia nasza jest podobna.
Mój mąż oprócz tego że jest moim mężem , jest też moim przyjaciele. Strasznie brakuje mi naszych rozmów, żartów, przytulenia , pocałunków.
Choć ostatnio u nas z tym jest lepiej bo mam z miśkiem kontakt słowny. Coraz częściej mówimy sobie że się kochamy, że tęsknimy, dajemy sobie buziaki, przytulamy choć nie jest to tak jak dawniej , ale zawsze.
Wam życzę tego samego - tej namiastki dawnego życia.
Pozdrawiam cieplutko.
Początkująca
09-01-2014, 16:00:56

Witam! Niewiem od czego zaczac ale mam tak samo jak Wy dziewczyny, choc jestem troszke mlodsza. Tak jak Wy mam meza po peknietym tetniaku i udarze. Rozmawia tyle co sie go zapytac to odpowie sam od siebie bardzo rzadko cos mowi.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: