Reklama:

zwyrodnienie korowo-podstawne mózgu... (72)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
08-02-2012, 14:59:12

Mama zmarła w 2009 roku w czerwcu. Badanie spect robiłyśmy w szpitalu wojskowym w Krakowie ale z tego co pamiętam to umawiała nas na to badanie lekarka mojej mamy dr Rudzińska i trzeba mieć skierowanie.
Myślę, że w Niemczech ma dobrych lekarzy i wiedzą co robią u nas bardzo niewiele wiedzą o tej chorobie.
Pozdrawiam
gość
14-10-2012, 18:20:46

Hej
To znowu ja minęło sporo czasu ,u mamy stan się bardzo pogorszył, w tej chwili znajduje się w domu opieki ,bo nie byłam w stanie sobie z nią poradzić ,jej mąż opłaca pobyt w ośrodku.
Już mało co chodzi ,jest bardzo przygaarbiona i zesztywniała,jeszcze w maju chodzila sama po schodach i na spacery.
Jeżeli mozesz to napisz mi czy u twojej mamy też był moment ,że tak szybko to zaczęlo postępować.
Mam nadzieję że się odezwiesz .
Pozdrawiam
gość
18-10-2012, 15:30:48

witam, zajrzałam tutaj kilka dni temu, dokładnie wtedy kiedy usłyszeliśmy diagnozę, czy może bardziej trafnie to ujmę - wyrok... Mój tato ma 52 lata, od jakichś 3 lat leczono go na parkinsona ale objawy ( charakterystyczne właśnie dla choroby zwyrodnienia korowo - podsawnego) ciągle się nasilały, nie mógł spać, ciągle bolała go noga, mówię bolała, ale tato sam nie potrafi opisać dokładnie jakie to uczucie, niby sztywność, niby drętwienie, ciężkość. Do tego nieco dziwna, lekko niezrozumiała wręcz mowa, oraz niesprawna stale wykrzywiona, żeby nie powiedzieć wykręcona wręcz lewa ręka. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem, powiedział, że nie ma co wpadać w panikę, że stan taty jest w miarę stabilny, że otrzymał nowe leki, że te leki są ciągle udoskonalane, że istnieje coś takiego jak operacja symulacji kory, ale tato sie jak narazie nie kwalifikuje, itd. itp. Ale czemu zdecydowałam się napisać, a więc chciałabym uzyskać informacje jakimi lekami leczona jest Pani Mama oraz jak na nie reagowała, czy była chwilowa czy dłuższa poprawa, a może było bez zmian? po ilu latach nastąpiło rozpoznanie tej choroby? i w jakim wówczas już stanie była Pani Mama? jak szybko choroba postępuje? i jakie widzi Pani zmiany? Czy Pani Mama przed zachorowaniem była osobą pogodna czy raczej nieco nerwową, wycofaną? Bardzo proszę o odpowiedź, jakiś opis postępu choroby. Agnieszka
Początkująca
15-11-2012, 12:13:25

Witaj
Przepraszam że tak późno odpisuję ,czy twój tata miał robione badanie spect? bo to jest jedyne badaniektóre wykrywa tą chorobę.
Objawy u twojego taty są nie co inne niż u mojej mamy ,cechą charakterystyczną na początku tej choroby jest syndrom obcej ręki i zazwyczaj od tego się zaczyna .
Ty napisalaś o nodze więc może to nie jest to a nie miał wyllewu?
Początkująca
15-11-2012, 12:15:35

hm...a możesz coś więcej napisać o tej operacji i skąd jestes?
Musimy się wspierać , wieczorem postaram się napisać więcej .
Pozdrawiam
gość
19-11-2012, 10:10:54

z tego co czytałam i wiem od lekarza to zaczyna sie od lewej ręki i przechodzi stopniowo na nogę a później nawet prawą strone. Tak, potwierdzona jest diagnoza badaniem spect, nie wiem właśnie zbyt wiele o tej operacji, w Internecie też jest bardzo mało na ten temat, nam powiedziano o tym w Bydgoszczy w Szpitalu Biziela, a operację chyba wykonują w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. Jest to jakaś stymulacja kory mózgowej, dzieki której na kilka lat w jakimś stopniu można pobudzić ją do pełnienia swoich funkcji. Ale taka operacja to tylko w ciężkim stanie, gdyż widomo jest to operacja mózgu, czyli ostatecznośc, mój tata jeszcze się nie kwalifikuje. Póki co dostał leki, na które źle reaguje, czuje się po nich źle, bywało nawet że miał halucynacje. A jak pani mama reaguje na leki? i jakie przyjmuje?
gość
19-11-2012, 11:31:40

Witaj
Widzę po opisie że jednak to jest to ,u mojej mamy zaczęlo się od prawej ręki,śledzę w necie wszytkie informacje na temat tej choroby i przyznam szczerze że na tą chorobę nie m leku .
O tej operacji słyszę pierwszy raz .
Jeżeli masz ochotę to podaję ci swojego maila napisz do mnie .
Mam wiele do powiedzenia na temat tej choroby a ostatnio odkryto jakiś nowy lek na altzheimera który może być pomocny przy tej chorobie nazywa się BEKSAROTEN poczytaj o tym w necie ja chciałbym tego spróbować.
Moj mail: barcia2@o2.pl
Nie napisałaś mi skąd jesteś.
Jeżeli chodzi o halucynacje to moja mama też ma będziecie musieli dać tacie małą dawkę leków psychotropowych żeby go wyciszyć żeby się nie męczył.
Jak coś pisz domnie na maila .Postaram się pomóc jak tylko potrafię .
gość
23-11-2012, 13:12:48

Treść zablokowana przez moderatora

gość
23-11-2012, 13:20:39

Treść zablokowana przez moderatora

Początkująca
23-11-2012, 13:25:28

Dzień dobry,
chciałabym podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z tą chorobą. Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy moja Mama zaczęła się skarżyć na bóle prawego barku. Każdego wieczora smarowałam Jej go maściami rozgrzewającymi, ale nie przynosiło to efektu. Moja Mama zawsze była bardzo aktywną osobą, pełną energii- tej pozytywnej. Zawsze bała się lekarzy więc omijała ich szerokim łukiem. Mijały kolejne miesiące, a ja zaczęłam zauważać kolejne objawy tzn. pojawiły się zaburzenia mowy. W lipcu 2010 roku, postanowiłam zapisać Mamę do lekarza- pierwszy był neurolog. Diagnoza była jedna: podejrzenie guza mózgu- to nas zupełnie załamało (używam liczby mnogiej bo od zawsze byłyśmy z Mamą tylko we dwie). Rezonans magnetyczny głowy nie wykazał nic, oprócz miejscowych zaników kory mózgowej i móżdżku- właściwie nie wiedziałyśmy co to oznacza. Lekarze rozkładali ręce, nie wiedzieli co to może być. W między czasie Mamy prawa ręka niemal zupełnie odmówiła posłuszeństwa- doszło do tego, że nic nie mogła niż robić. W sierpniu/ wrześniu Mama była wysyłana na kolejne badania: EEG, rezonans magnetyczny odcinka szyjnego kręgosłupa- badania nie wskazywały, aby działo się coś złego. Przez pół roku jeździłam z Mamą od lekarza do lekarza- niemalże codziennie- bez żadnych efektów. W lutym 2011 roku trafiłyśmy wreszcie do prawdziwego specjalisty- kierownika Oddziału Neurologicznego w Szpitalu na Sobieskiego w Warszawie, dr Włodzimierza Kurana. Jako pierwszy podjął decyzję o rozpoczęciu leczenia. Początkowo nie mówił mi o swoich podejrzeniach, jednak pod moimi naciskami po dwóch miesiącach opowiedział mi o zwyrodnieniu korowo- podstawnym. Był to dla mnie olbrzymi cios. Postanowiłam, że Mamie nic nie powiem, że nie ma sensu jej denerwować. W czerwcu 2011 roku Mama została przyjęta na Oddział, gdzie Pan Doktor chciał dokładnie Mamę zdiagnozować- niestety, jego przypuszczenia się potwierdziły. Mama zaczęła przyjmować Madopar, początkowo w małej dawce, która jednak była systematycznie zwiększana. Ubłagałam Pana Doktora o skierowanie na rehabilitację- Mamy ręka była zupełnie bezwładna. Po dwóch seriach (
każda po 30 dni) ćwiczeń ze specjalistą było jakby trochę lepiej- poprawiło się też samopoczucie Mamy, ale wszystko to było chwilowe. Mama zachowywała się jak "małe dziecko", nic nie była w stanie zrobić sama, nawet leków nie umiała przyjąć zgodnie z zaleceniami. Kłopot był taki, że ja pracowałam i non stop myślałam o tym, co się dzieje w domu, czy Mama nie zrobi sobie krzywdy. Byłam zrozpaczona. Mam 25 lat i nie mam nikogo- Mama to dla mnie najważniejsza osoba na świecie. Zdarzało się, że Mama nie wyłączyła gazu w mieszkaniu, że rozbiła sobie głowę, bo nie była w stanie utrzymać równowagi. W marcu 2012r. Pan Doktor powiedział jednoznacznie, że musimy poszukać dla Mamy ośrodka, ponieważ może ona być zagrożeniem dla samej siebie. To dla mnie był ogromny cios! W połowie kwietnia przeniosłam Mamę do Domu Opieki w Otwocku. Dopiero wówczas Mama dowiedziała się co Jej dolega- zrozumiała i zdała sobie sprawę, że ten Ośrodek to jedyna możliwość, że tam będzie miała opiekę 24/7, że ze wszystkim Jej pomogą opiekunki, ŻE BĘDZIE BEZPIECZNA. I tak miało być. 25 maja wieczorem miałam Mamę zabrać na kilka dni do domu- na dzień Matki. Cieszyła się ogromnie. Tego samego dnia, podczas obiadu Mama zakrztusiła się obiadem, podjęta została akcja reanimacyjna, straciła przytomność i nastąpiło zatrzymanie krążenia. Byłam wtedy w pracy, zadzwonili do mnie z Ośrodka i poinformowali, że mama jest w szpitali na OIOMie. Kiedy przyjechałam na miejsce zobaczyłam najgorszą rzecz na świecie- Moja ukochana Mama leżała nieprzytomna, podłączona do wszystkich możliwych urządzeń. Lekarze wybudzili ją po 10 dniach, na OIOMie spędziła 42 dni. Nic nie mówiła, oddychała za pomocą rurki tracheotomijnej, nie ruszała rękoma, ani nogami, żywiona była za pomocą PEGa- to była konsekwencja zatrzymania krążenia. Udało mi się znaleźć dla niej miejsce w Ośrodku na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie- blisko domu. W między czasie zrezygnowałam z pracy, przy Mamie byłam każdego dnia, opiekowałam się Nią, czytałam, opowiadałam o wszystkim. Wiedziałam, że Mama jest wszystkiego świadoma, czasami bezgłośnie mi odpowiadała- był to dla mnie ogromny ból. Na początku sierpnia stan Jej zdrowia się pogorszył. Trafiła do szpitala z niewydolnością nerek. Zmarła 20 sierpnia tego roku w wieku 63 lat. Do tej pory nie mogę się z tym pogodzić, nie mogę się pozbierać. Jestem wrakiem człowieka. Z jednej strony wiem, że dla Mamy tak jest lepiej, że nie cierpi, że jest teraz wolna od bólu i cierpienia, ale z drugiej.... dlaczego akurat Mama?
Wiem, że nic nie mogłam zrobić, ale najważniejsze, że cały czas przy Niej byłam. Choroba ta wymaga wiele poświęceń i wytrzymałości ze strony bliskich, ale to jest jedyne co możemy dla Nich zrobić. Oni wszyscy potrzebują wiele wsparcia i ciepła, dlatego nie można się poddawać. Każda chwila z Nimi spędzona jest bezcenna.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: