Drodzy "Zawrotowcy"!
Jestem nowy w "branży". Proszę o porady i sugestie.
Złapało mnie po wczesnoporannym wstaniu z łóżka. Lekkie zawroty głowy, takie nie wiadomo jakie samopoczucie. W trakcie golenia musiałem się położyć, bo jakby mnie mdliło. Jako twardziel wsiadłem do samochodu i jazda. W trakcie jazdy obraz zaczął jakby drgać, był niewyraźny, ostry ale jakby podwójny, potrójny. Po przejechaniu kilku ostrych zakrętów nastąpił koniec. Świat zaczął wirować, mdłości, "nudność całej głowy". Po zatrzymaniu się od razu torsje. Zataczałem się. W domu chodzenie po ścianie, meblach, ostre zawroty głowy. Po 2 dniach torsje ustąpiły, reszta nie. Szpital: stwierdzony przez neurologa oczopląs lewostronny poziomy, Doppler, RM głowy, RM naczyń, dno oka-wszystko w porządku. Minęły 3 tygodnie i jest lekka poprawa. Niestety brak diagnozy, ustalenia przyczyny. Samochodem boję się jechać, chodząc jeszcze się zataczam. Nic mnie nie bolało i nie boli. Lekki piszczący szum w prawym uchu. Deko słabiej nim słyszę. Obraz dalej lekko niepewny. W pozycji nieruchomej jest dobrze. Gorzej gdy idę. Odczuwam każde stąpnięcie, każde drganie przy stawianiu kroków, raczej suwam nogami, wtedy jest lepiej. Ruch głowy wywołuje zawrót. Ciekawe, gdy byłem wieziony samochodem, widok na wprost nakładał się, przez co był niewyraźny, ale ostry. Gdy skręciłem głową w lewo albo prawo, utrzymując ją w bezruchu, wyraźnie się poprawiało i nie przeszkadzało mi patrzenie na bok podczas jazdy. Na wprost było też lepiej gdy głowa spoczywała dociśnięta do zagłówka. Przyjmuję 2x dziennie 24mg vertix i tyle. Co o tym sądzicie? Proszę o pomoc. Ach, jestem w wieku "poborowym", tzn. po 50. Pozdrawiam wszystkich zdrowych i cierpiących. Ryś.