Witajcie. Przeczytałam ten temat, bo chyba u mnie nadszedł czas aby się dowiedzieć czego uniknęłam. Ten temat był dla mnie zbyt trudny i męczący przez wiele lat, bo na długo zdeterminował moje zycie, moją rodzinę... Zachorowałam na zapalenie mózgu jako 5-latka, już prawie 30 lat temu. Objawy były nagłe - wysoka gorączka, drgawki, utrata świadomości. diagnoza na szczęście szybka lecz zła - stan agonalny. kiedy po 2 dniach nadal żyłam, rodzice się cieszyli, usłyszeli - niech sie państwo tak nie ciasza bo nie wiadomo w jakim stanie będzie dziecko. Generalnie przygotowywali ich na mocne uposledzenie. W szpitalu byłam ok 2-3 tygodni. Sprawdzali wszystko, łącznie z pytaniami, które jako 5-latka uznawałam za obraźliwe dla mojej inteligencji
Leczona byłam przez 4 lata psychotropami,
badania EEG w szpitalu psychiatrycznym co pół roku, do dziś pamiętam ten koszmar szpitali psychiatrycznych w Polsce lat 80-tych. Moge powiedzieć tyle - jestem kompletnie zdrowa, nie mam żadnych następstw choroby, nigdy nie miałam nawet jednego ataku
padaczki. Ponoć to cud, ale jak widać, cuda się zdarzają więc warto mieć nadzieję!
Ola