Witaj, też jestem z tych okolic. Mi znaleziono coś w głowie i jest podejrzenie wyściółczaka.
Możesz napisać jak i gdzie bolały Cie plecy i czy cały czas ? Mnie przy tym wszystkim też bolą plecy i boję się, że to jakieś przezuty.
Też teraz Furtak ma być w Tarnowie, nie wiesz może kiedy ? Co Ci powiedział po diagnozie i wycięciu, jakie rokowania ?
Gość 2021-12-27 10:38:44
Hej
Od jakiegoś czasu zaglądam na forum, właściwie to pewnie jak każdy... od wyników rezonansu.
Chciałem się z Wami podzielić swoją historią, może komuś pomogę.
W połowie lipca po dłuższym czasie bólu w plecach żona zdecydowała zapisać mnie do fizjoterapeuty, ja standard jak każdy "różna praca", "kogo teraz nie boli", ale ok "święty spokój" mnie przekonał. Żona zapisała mnie na konsultacje i na rezonans odcinka lędźwiowego żebym nie szedł bez niczego.
Fizjo potwierdził że bez rezonansu to praca w ciemno i lepiej poczekać na wyniki, co ważniejsze zauważył delikatny niedowład w lewej stopie, dla mnie nieodczuwalny wcześniej.
Rezonans wykonany "wyniki za tydzień", dzień po badaniu telefon... wyniki do pilnej konsultacji.
Oho... już mnie coś przestraszyło. Wyniki odebrane, w opisie jamistość w odcinku lędźwiowym, zalecenie rezonansu wyższych partii kręgosłupa.
Neurochirurg w moim mieście (Tarnów), skierował na kolejny rezonans, badanie szybko wykonane no i jest olbrzym w odcinku piersiowym, Ependymoma lub Astrocytoma wewnątrzrdzeniowy, zajmujący praktycznie cały kanał rdzenia w przekroju poprzecznym i długi na ponad 10cm. Koniec pomyślałem. Kolejna wizyta u neurochirurga w Tarnowie... przerażenie w jego oczach wiele mi powiedziało. Kilka opcji, przyzwoitej żadnej...
1.Radioterapia licząc na cud
2. Obserwacja licząc na cud
3. Otwarcie mnie i "zobaczenie co da się zrobić"... licząc na cud.
Koniec świata, wracam do domu, świat wali się wszystkim. 1,5 roczne dziecko, żona przed 30, a ja na tamten świat...Moja decyzja, kroimy choćby dziś. Byłaby to najgorsza decyzja w moim pewnie krótszym życiu.
Rodzina... słowo klucz w mojej historii. Ruszyła maszyna, dzwonimy, zapisujemy, konsultujemy, może akurat. Pierwszy strzał Sosnowiec, dr.Majchrzak, wizyta która wszystko zmieniła. Gość konkretny, rzeczowy inne podejście niż Tarnów. Pierwsza teraz rezonans niewiele wart słaba jakość, kieruje do Gliwic, tam badanie 3 godziny w tej tubie (masakra). Ale nic, nie ma wyjścia, czekam na wyniki, trafiam na forum tam co chwilę Furtak i Furtak, szukam dzwonię... heh bez szans terminy szalone.
No i definicja przeznaczenia, dzwoni kolega "wiesz co u szwagra w zakładzie fizjoterpii przyjmuje jakiś gość z Bydgoszczy i mówi że jak chcesz to zerknie na wyniki" Myślę sobie ok, co mi szkodzi, może ma dojścia do tego Furtaka. Zabrałem wyniki, jadę wchodzę do gabinetu a tam... on w Tarnowie, co jakiś czas przyjmuje tu na konsultacje. Ogląda wyniki i mówi "cuda odpadają, ja to mogę wyciąć". Super pomyślałem, kiedy? Będę dzwonił. Teraz standard jak wszyscy od września przeciągnęło się do 17.12. Pominę czas oczekiwania, sami wiecie, ciężki, mięśnie osłabły było ciężko. Zgłosiłem się do szpitala, badania szybko na stół, budzę się, jest ok, nogi się ruszają, lewa bez czucia głębokiego, no ale nic spodziewałem się czegoś, może czasowo może nie, zobaczymy. Najważniejsze żeby guza nie było. Przychodzi Pan doktor i mówi "było ciężej niż myślałem, ale jest dobra wiadomość najprawdopodobniej cały wycięty" Rezonans potwierdza". Teraz "tylko" czekanie na histo. Drugi dzień, wstaję na nogi nie jest źle, czucie głębokie brak, ale nieważne teraz. Kilka dni na oddziale jest informacja, święta mogę iść do domu. Super! Ale z tył głowy histo... dzień wypisu przychodzi doktor Furtak, sprawdzałem wyniki, ma pan ogromne szczęście... szczerze nie pamiętam nazwy guza, ale podobno bardzo łagodny i według Pana doktora teraz wszystko tylko do obserwacji. Prosił żeby "pozdrowić" lekarzy w moim mieście. Teraz czekam na wszystkie konsultacje i badania już w domu, pełen sił i nadzieji, bez zdawania się na cud.
Postanowiłem napisać ten post, bo może akurat komuś się przyda. Za kilka dni tu zajrzę, gdyby ktoś miał jakieś pytania, postaram się pomóc. Teraz wracam do moich cudów... 19 miesięcznej Majeczki i jej równie cudownej mamy.
Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło.