Witam, moja 3-letnia córka miała tiki nerwowe przez 3 miesiące. Piszę teraz, ponieważ się właśnie skończyły. Pojawiły się nagle, kilka dni przed planowaną operacją rączek (mogły pojawić się ze stresu, ponieważ mówiliśmy córce o szpitalu, ale też kilka dni wcześniej miała infekcję. Podawałam magnez i DHA, zgodnie z uwagami na wielu forach oraz we wpisach lekarzy. Tiki na początku z kilkudziesięciu razy w ciągu całego dnia spadły do kilku razy (w środku nocy- rzucało nią po łóżku i budziło, potem tiki głosowe i ruchowe przy śniadaniu). Powyższy spadek nastąpił w ciągu kilku tygodni, ale potem nic się nie zmieniało- tiki były nadal. Zrobiłam córce prywatnie usg,
eeg mózgu w stanie snu- wszystkie wyniki idealne, przebadałam kał- brak pasożytów, przebadałam mocz, krew-nic. W końcu 2 tygodnie temu zaczęła chodzić do przedszkola, zachorowała po półtora tygodnia- bardzo wysoka gorączka-40 st., antybiotyk (półsyntetyczna penicylina)...i nagle 1 dnia wszystko się skończyło. Nie wiem- albo to ta gorączka coś z nią z zrobiła, albo ten antybiotyk pozbył się czegoś, czego nie mogłam w niej znaleźć badaniami. W każdym razie 2 tygodnie bez tików to dla nas odzyskany spokój, noce są przesypiane w całości, poranki spokojne. Dlatego drodzy rodzice, chciałabym dodać Wam otuchy. Nie czujcie się zwolnieni z obowiązku poszukiwania przyczyny (badania,magnez), ale gdy wszystkie możliwości się wyczerpały, problem zakończyła choroba wirusowa z antybiotykiem...