Mój tata jest po wylewie, pękniętym tętniaku, jest z nim bardzo ciężko, prawie wcale nie ma z nim kontaktu jest po emobolizacji, cały czas jest przywiazany bo strasznie się rzuca i chce z siebie wszystko zerwac, wczoraj rano zaczął jeśc ale nie sam trzeba było go karmic ale wieczorem już się pogorszyło i był bezwładny cały tak jakby zapadał w spiączkę dziś czeka go tomografia i się okaże cotam w mózgu się dzieje. Bardzo się boję że go stracę... nie wyobrazam sobie tego on ma dopiero 54 lata, lekarze nie dają dużych szans ale my z mamą cały czas się modlimy i mamy nadzieje...