Witam!
Tak sobie czytam i geba mi sie usmiecha

Tegretol zazywam od ponad 11 lat. Na poczatku mialem 2 napady z serii grand - czytajcie: mega aura, jakas twarz - widoczna w tych słynnych mroczkach, a potem przebudzenie w innym miejscu z pytaniem "co ja k... tutaj robie i w ogole o co chodzi" (nie z winy alkoholu te napady - w sumie to troche nieokreslone, poza jakimis falami w placie skroniowym)), potem 10 lat przerwy. Podczas tych 10 lat bralem mniej wiecej 300mg na dobe - wiec byla to dawka "homeopatyczna"... Nadszedl okres studiow i jak to na studiach czlowiek nie zalowal sobie ani browca ani wody-inaczej. Co najciekawsze, w tym okresie w ogole nie bylo napadu. Po 10 latach pojawily sie znowu 2, po czym okazalo sie, ze mam guza w lewym placie potylicznym - pozbylem sie go! Tyle ze dawki wzrosly juz do obecnie 1200mg (po 600 rano i wieczorem) - gdyz w jakies 2 m-ce po opearcji zaczely pojawiac sie aury beznapadowe (poza 1 przypadkiem grandmala). Najgorsze jest to, ze aury sa dosc regularne - srednio co 2-3 tyg. 8-o Generalnie nie pije, ale jak mi nawet przyznala lekarka, od czasu do czasu mozna machnac browara

jednak unikac "WUTKI"

W sumie nigdy nie mialem problemow w stylu "uczulenie na alkohol" przy braniu tegretolu (jak to tu opisujecie), ale to chyba w kazdym przypadku wyglada inaczej. Od momentu zwiekszenia dawki postanowilem nie pic wiecej - tlumacze to sobie inaczej - jestem "wiecznym kierowca"... wiec nie znasz dnia ani godziny kiedy musisz jechac w trase hehe... Tlumaczenie dobre, jak kazde inne... Ale nie bede sie tu rozgadywal. Czy pic czy nie, to indywidualna sprawa kazdego z nas, ja ososbiscie nie polecam, bo po co. Skoro mowia, zeby nie laczyc alkoholu z lekami, to chyba cos w tym jest.

Pozdrawiam wszystkich czule i w ogole
