mój mąż miał tylko 43 lata, przez 6 miesięcy był w śpiączce. miał zawał z NZK trwającym około 8 minut. miał uszkodzenie mózgu, które po pewnym czasie rozszerzyło swoje pole. ja również miałam nadzieję, do końca. cały czas byłam przy nim, pielęgnowałam, karmiałam, jeździałam po klinikach. trafiłam również do prof. Talara. Byłam w dwóch szpitalach w bydgoszczy. byliśmy również w domu. będę dzielic się z Wami swoimi doświadczeniami, ale codziennie trochę. wsponienia, ja jeszcze nie mogę dojśc do siebie. zrozumcie. to do mnie ktoś podał link z rozmów w toku. naprawdę wiem przez co przechodzicie, trzymam kcuki i pozdrawiam. pamiętajcie również o sobie, wy też musicie miec siłę do walki. pozdrawiam dosia (dosia11@op.pl)