Witam! Pisze tutaj pierwszy raz :( niestety mam taki sam problem jak Wy!w dniu 19.12.2010 moj ojciec mial wypadek spadl z bardzo wysokich schodow..
Wyrok :
wylew do mozgu (czyszczenie mozgu) oraz
udar...
Wszystko wydarzylo sie w USA
W polowie Marca transportowalismy ojca do Polski..
po 3 tyg hospitalizacji w miejsowym szpitalu ...dziekuje bogu ze to sie stalo w Ameryce niz w Polsce...Nasze szpitale tzn lekarze sa zdania iz taki czlowiek nie powinien zyc...ze to jest kwestia czasu kiedy umrze...to przykre..poniewaz w Ameryce ojcem naprawde super sie opiekowali...odrazu po wypadku rehablitacja logopeda itp no i co najwazniejsze przekladanie ojca na boki co 2 h a w naszych szpitalach wyglada ze przekladaja tylko rano i wieczorem ....personel byl koszmarny...ale to nie wazne
Przedstawie wam jak wyglaa na dzis sytuacja mojego ojca
5 miesiecy spiaczki.:
codzienie ma otwarte oczy , bywaja dni ze chodzi za nami wzrokiem a i sa gorsze dni ze patrzy tylko na sufit czy cs podobnego
podnosi rece
daje buzi dla mojej mamy
powiedzial juz kilka pojedynczysz slow np : ze mu ciezko ze nas kocha i powiedzial rownie na zapytanie jak mam na imie:) to wiedzial heh:)pocieszajace
narazie pozbylismy sie tylko cewnika..pracy przy ojcu jest od 5 rano do 23-1 w nocy
otwiera buzie jak mu sie mowi ze dostanie jesc czy pic..narazie ma wszyta rurke na pokarm i wiekszosc dajemy wlasnie przez ta rurke...a jak wiemy odzywanie jest bardzo wazne...wprowadzilismy mieso mozg zwierzecia prawdopodobnie pomaga na spiaczke...
W polsce skontaktowalismy sie odrazu z prof. Talarem i odzywiamy i cwiczymyz ojcem wedlug jego zalecenia...
czyli stymulacja w ktorej bierze jednoczesnie 5 osob po 90 min i tak dwie a przywaznie 3 sesje dziennie...
Jka prof. powiedzial najwazniejsze jest zebrac ludzi ktorzy by mogli sie opiekowac ojcem..mamy stala zgrana paczke jest to 15-20 osob...cwiczymy codzienie swieta soboty niedziele najwazniejsze aby cwiczyc...oczywiscie bierzemy rowniez rehablitantow..
postepy sa znikome ale sa :) to cieszy cala rodzine i przyjaciol..
Prawdziwego przyjaciela poznaje sie w biedzie..
dla nas ojciec jest i bedzie zawsze waznym czlowiekiem w zyciu...i wiem ze sie nigdy nie podamy ..az sie dziwie czasami skad cala rodzina ma tyle sily...ale MY kochamy swojego ojca meza dziadka syna szfagra brata przyjaciela w jednej osobie...
Czytajac te forum przykro sie robi wiedzac ze az tyle ludzi ma taki sam problem a tak naprawde takich ludzi nigdzie nie chca bo uwazaja ich za straconych...
pozdrawiam i aby jak najwiecej spiochow sie budzilo...