Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
21-07-2010, 22:04:54

Dziekuje ze odpisala mi Pani.
U nas sprawy maja sie wrecz nie do pojecia. Nie mozemy z nikim porozmawiac bo jedyny lekarz tzw normalny jest na urlopie. ORDYNATOR NIE UDZIELA INFORMACJI! - to chyba tez nie jest zgodne z przepisami ten czlowiek nie rozmawia z nikim!!!
Tacie wyszedl w posiewie gronkowiec mial temperature jest po ciezkiej operacji wlasciwie to chyba juz pisalam mial ok 6 operacji w tygodniu przeciez tego zadne serce nie wytrzyma my wiedzielismy o polowie tego.
Nie podano mu antybiotyku bo ordynator powiedzial do mojej mamy -;czy pani nie rozumie ze on umrze, nie bede na niego marnowal antybiotyku. Dodam ze mama weszla na sile do ordynatora bo wszyscy krzyczeli ze NIE WOLNO. Dzisiaj zastepczyni!!! ordynatora!!! powiedziala do mamy ze odlaczyla go od respiratora bo tata umiera- postepuje chyba wbrew wtyce lekarskiej.
Ta pseudo lekarka robi to od poniedzialku gdzie tata jest napuchniety i oblozony lodem bo ma temperature.
To ze jest w stanie wgetatywnym nie oznacza ze moze tej swiadomosci nie ma dodam ze ON CZUJE ZE GO COS BOLI LEKARKA MORDUJE GO PRZEZ UDUSZENIE.
PDANI DOKTOR po awanturze wydarla sie na moja mame ze przylaczy mu respirator i ze moja mama ma chora milosc w stosunku do taty bo skoro chce zeby cierpial to prosze bardzo. Przeciez to jest nienormalna jakas kobieta. Moja mama wychodzac wlasciwie nie wie czy ojciec nie bedzie znowu od respiratora odlaczony bo tak karze pani doktor zeby w koncu umieral przez uduszenie.
Nikt inny z rodziny do taty nie moze wejsc bo ma byc tylko wyznaczona jedna osoba, mama jest tylko 30 minut przy tacie jesli przekroczy minute pilegniarki robia awanture! Pracuja tam jednak pielegniarki z wielkim sercem mile i dajace nadzieje niestety te pani nie sa czesto na zmianie tak ze mozna by bylo zostac dluzej i mowic do taty. Jezdzimy codziennie ok 100 kilometrow do tego szpitala po to zeby traktowali nas gorzej niz zwierzeta.
Ja podalabym ta sprawe do prokuratury ale szkoda mi mamy bo ma chore serce juz i tak ledwie to wytrzymuje.
Mielismy nadzieje ze tata z tej spiaczki wyjdzie bo otwieral oczy nawet staral sie je nakierunkowac, czuje kiedy go cos boli odwraca glowe.
To co sie tam dzieje to morderstwo.
GDZIE MAM SZUKAC POMOCY JAK MOGE GO RATOWAC.
Zaden inny szpital go nie przyjmie a tam gdzie jest tata to jest cos potwornego. Tata mial miec operacje wlasnie na noge z powodu zlego przeplywu krwi w nodze i mial miec pozniej operacje chirurgiczna. Tak sadzimy ze na skutek podania krwi po operacji dostal zatoru i doszlo do zatrzymania akcji serca. Ale niestety musial byc dlugo w tym stanie BYC MOZE PIELEGNIARKA ZASNELA bo nikt nie wie dokladnie ile trwala reanimacja a pizama taty zniknela w szpitalu. Wydaje mi sie ze tata byc moze nie zyl juz prawie kiedy go zaczeli reanimowac nie wiem bo tam nikt nic nie wie. Mimo wszytsko teraz jest w stanie jak to okreslaja wegetatywnym. Byc moze bylo by dobrze gdyby nie lekarze ktorzy pomagaja mu zeby od nas odszedl. Gdyby czytal to ktos z lekarzy lub pan pielegniarekn to prosze sie na mnie nie obrazac poniewaz powyzej pisze nie o normalnych ludziach ktorzy z poswieceniem ratuja zycie ale o POTWORACH Z BYTOMSKIEGO SZPITALA oni nie powinni byc tam gdzie sa bo sa nieludzcy.
gość
21-07-2010, 22:05:46

Dziekuje ze odpisala mi Pani.
U nas sprawy maja sie wrecz nie do pojecia. Nie mozemy z nikim porozmawiac bo jedyny lekarz tzw normalny jest na urlopie. ORDYNATOR NIE UDZIELA INFORMACJI! - to chyba tez nie jest zgodne z przepisami ten czlowiek nie rozmawia z nikim!!!
Tacie wyszedl w posiewie gronkowiec mial temperature jest po ciezkiej operacji wlasciwie to chyba juz pisalam mial ok 6 operacji w tygodniu przeciez tego zadne serce nie wytrzyma my wiedzielismy o polowie tego.
Nie podano mu antybiotyku bo ordynator powiedzial do mojej mamy -;czy pani nie rozumie ze on umrze, nie bede na niego marnowal antybiotyku. Dodam ze mama weszla na sile do ordynatora bo wszyscy krzyczeli ze NIE WOLNO. Dzisiaj zastepczyni!!! ordynatora!!! powiedziala do mamy ze odlaczyla go od respiratora bo tata umiera- postepuje chyba wbrew wtyce lekarskiej.
Ta pseudo lekarka robi to od poniedzialku gdzie tata jest napuchniety i oblozony lodem bo ma temperature.
To ze jest w stanie wgetatywnym nie oznacza ze moze tej swiadomosci nie ma dodam ze ON CZUJE ZE GO COS BOLI LEKARKA MORDUJE GO PRZEZ UDUSZENIE.
PDANI DOKTOR po awanturze wydarla sie na moja mame ze przylaczy mu respirator i ze moja mama ma chora milosc w stosunku do taty bo skoro chce zeby cierpial to prosze bardzo. Przeciez to jest nienormalna jakas kobieta. Moja mama wychodzac wlasciwie nie wie czy ojciec nie bedzie znowu od respiratora odlaczony bo tak karze pani doktor zeby w koncu umieral przez uduszenie.
Nikt inny z rodziny do taty nie moze wejsc bo ma byc tylko wyznaczona jedna osoba, mama jest tylko 30 minut przy tacie jesli przekroczy minute pilegniarki robia awanture! Pracuja tam jednak pielegniarki z wielkim sercem mile i dajace nadzieje niestety te pani nie sa czesto na zmianie tak ze mozna by bylo zostac dluzej i mowic do taty. Jezdzimy codziennie ok 100 kilometrow do tego szpitala po to zeby traktowali nas gorzej niz zwierzeta.
Ja podalabym ta sprawe do prokuratury ale szkoda mi mamy bo ma chore serce juz i tak ledwie to wytrzymuje.
Mielismy nadzieje ze tata z tej spiaczki wyjdzie bo otwieral oczy nawet staral sie je nakierunkowac, czuje kiedy go cos boli odwraca glowe.
To co sie tam dzieje to morderstwo.
GDZIE MAM SZUKAC POMOCY JAK MOGE GO RATOWAC.
Zaden inny szpital go nie przyjmie a tam gdzie jest tata to jest cos potwornego. Tata mial miec operacje wlasnie na noge z powodu zlego przeplywu krwi w nodze i mial miec pozniej operacje chirurgiczna. Tak sadzimy ze na skutek podania krwi po operacji dostal zatoru i doszlo do zatrzymania akcji serca. Ale niestety musial byc dlugo w tym stanie BYC MOZE PIELEGNIARKA ZASNELA bo nikt nie wie dokladnie ile trwala reanimacja a pizama taty zniknela w szpitalu. Wydaje mi sie ze tata byc moze nie zyl juz prawie kiedy go zaczeli reanimowac nie wiem bo tam nikt nic nie wie. Mimo wszytsko teraz jest w stanie jak to okreslaja wegetatywnym. Byc moze bylo by dobrze gdyby nie lekarze ktorzy pomagaja mu zeby od nas odszedl. Gdyby czytal to ktos z lekarzy lub pan pielegniarekn to prosze sie na mnie nie obrazac poniewaz powyzej pisze nie o normalnych ludziach ktorzy z poswieceniem ratuja zycie ale o POTWORACH Z BYTOMSKIEGO SZPITALA oni nie powinni byc tam gdzie sa bo sa nieludzcy.
gość
22-07-2010, 07:18:34

Witam wszystkich.Dawno nie zaglągałam tutaj ale za bardzo czasu nie miałam bo wiadomo że dzieci potrzebują mnie i mój mąż.Wczoraj byłam u męża to powiem tak już jest w normalnej śpiące,oczy otwiera od czasu do czasu ale męczy się,jedną ręką rusza raz na jakiś czas.No dzisiaj wreszcie mężowi zrobia ostatnie badanie rezonans magnetyczny i zobaczą lekarze czy jest szansa dla męża zrobić jemu jakąś operacje jeszcze która poprawi mu stan zdrowia a jak nic nie da się zrobić to mąż będzie jak roślinka.Narazie musi leżęć na Oiomie do póki żebra się nie wygoją bo już 3 tygodnie mija jak mąż leży na Oiomie po wypadku no lekarze mówią,że jeszcze 3 tygodnie i żebra się wygoją to wtedy mąż le[piej będzie oddychał.Chociaż samodzielnie oddycha ale przez żebra nie może tak oddychać jak my zdrowy czlowiek potem będą próbować aby mąż samodzielnie oddychał aby odłączyć od respiratora.Jeszcze nie wiadomo czy mąż kiedy koliwiek będzie mógł mieć rechablilitacje na oddziale aby mógł poruszać się na wózku inwalidzkim jeszcze lekarze nie daja mi żadnych szans wszystko zależy od dzisiejszego badania boję się co mi powiedzą przez telefon.A jak nie da się nic zrobic to męża chcą przewieść do innego szpitala na Oiom ja prosiłam o Kołobrzeg no podobno miejsce ma tam ma się zwolnić ale zobaczą gdzie jest miejsce.Dobra ja uciekam do dzieci potem się odezwę wieczorkiem po badaniu męśżą zobaczymy co wykarze aż boję się co będzie dalej.Pozdrawiam serdecznie wszystkich i trzymam kciuki.
Wtajemniczona
22-07-2010, 12:16:05

Czesc,

mam pytanie dotyczące ksztuszenia sie płynem po przebytej tracheotomii. Moj Tomek 1,5 roku po wylewie z jedzeniem radzi sobie dobrze ale jest problem z połykaniem płynów. Czy ktoś z Was wie jak mozna sobie z tym radzić, czy da sie to jakoś wycwiczyc?

Bede wdzieczna za odpowiedz

pozdraiwam

Aga od Tomka
Aga
gość
22-07-2010, 14:43:31

Rozumiem pani sytuację z tatą sytuacja jest trudna i bardzo skąplikowana, lekarze nie udzielają informacji bo co mają powiedzieć że są bezsilni, a rodzina najczęściej żąda cudu(znam to z autopsji, jak walczyliśmy o mamę). To że rodziną nie pozwala się przebywać na intesywnej jest rzeczą normalną, ponieważ rodzina przebywająca ciągle na oddziale, zakłóca wykonywanie procedur medycznych i plan opieki nad pacjentem, ale 30 min to trochę mało w wyznaczonej porze rodzina- najbliższa(żona, dzieci) może odwiedzać pacjenta. Przyczyną zatoru nie było przetoczenie krwi, to błędne przekonanie ludzi, lecz materiał zatorowy- blaszka miażdzycowa która urwała się najprawdopodobniej po operacji. System powiadamia natychmiast personel o zatrzymaniu krążenia, to jest taki chałas że umarłego obudzi, słyszałam jak mama leżała na Jomie. Co do reanimacji może trwać od 1 minuty do nawet 2 godzin. Nie rozumiem o co chodzi z tą piżamą??? (Proszę o wyjaśnienie) nieraz po prostu ciuchy pacjenta wrzucają przez przypadek do szpitalnego prania?? Respirator! tata może być podłączony do niego dniami, tygodniami, miesiącami, może być podłączony do końca życia i tyle, co prawda w niektórych przypadkach przedłuża on cierpienie pacjenta, gdyż oddycha za niego a taki pacjent umarł by bez jego pomocy. Co do antybiotyku to trudno mi się wypowiedzieć, proszę zażądać wyjaśnień na piśmie dlaczego nie otrzymuje antybiotyku, czy lekarze nie widzą już sensu jego podawania i dlaczego?? Możecie zaproponować lekarzowi że sami wykupicie antybiotyk dla taty- skoro jak to on powiedział,,nie chce marnować''. Wie pani my akurat przy mamie nie mieliśmy takiego problemu, jedyną rzecz która kupiliśmy to był lek na grzybice w buzi bo te szpitalne nie działały, a tego nie mogli zakupić. To że taty nie przewiozą do innego szpitala to rzecz normalna , gdyż z tego co pani opisuje to wnouskuje że tata jest w stanie krytycznym i nikt tego sie nie podejmie za żadne pieniądze. Jeżeli pani czuje że coś jest nie w porządku w leczeniu taty proszę zgłosić skargę do działu obsługi pacjenta w szpitalu w którym przebywa tata i do dyrektora placówki, wtedy może ordynator odpuści. Ja nie wiem jak rzeczywiście wyglądała rozmowa z pani mamą w stresie , w niemocy uzyskania informacji doszło po prostu do słownej przepychanki. Proszę pójść do lekarza bez mamy, wziąć np męża i trzymając emocje na wodzy porozmawiać z lekarzem o stanie taty. Wie pani my z też żądaliśmy cudów w leczeniu mamy, mój maż zrobiła w gabinecie taka awanturę, że ochrona wkroczyła, teraz z perspektywy czasu widzę że lekarze robili wszystko co mogli. Jak teściowa miała podobne objawy, wylądowała w szpitalu w porę, podali leki, wszczepili stęty i teściową uratowali od zawału, tak powiedział lekarz. Jedyną rzeczą jaką pani mogę radzić to, tylko spokojną rozmowę z lekarzami i miec nadzieję że tato z tego wyjdzie, nie ma innego sposobu. Pozdrawiam
gość
22-07-2010, 17:03:30

JESZCZE RAZ O TACIE I WALCE Z LEKARZAMI.
Pisalam powyzej ze tata jest w stanie wegetatywnym teraz bardzo ciezkim a walka o zycie to tez walka z lekarzami.
Dzisiaj lekarz podkreslam lekarz dyzurny powiedzial mi ze wypisza tate do domu w stanie wegetatywnym bo jak swtierdzil nadaje sie by iosc do domu.
Wczoraj tata dusil sie bo ZASTEPCZYNI ORDYNATORA odlaczyla respirator bo stwierdzila dobitnie do mojej mamy ze tata umiera. Wiec pytam dzis lekarza dyzurnego ze wczoraj tata umieral a dzisiaj pan mi mowi o wypisie a on mi mowi ze nie beda go trzymac w nieskonczonosc.
Tata lezy w spiaczce 5 tydzien tak jak pisalam mial miec przetkane zyly ale po 4 nieudanych operacjach (w ciagu tygodnia i nitk nie powiadomil o tym rodziny) zapadl w spiaczke pozniej po tygodniu obcieto mu noge poniewaz zainfekowali ja bakteriami 2 tygodnie temu tez mial operacje bo rana nie goila sie wszytsko to w spiaczce.
Teraz kiedy rana goi sie ORDYNATOR POWIEDZIAL ZE NIE DA ANTYBIOTYKU BO TATA I TAK UMRZE !!!!!!!! Kiedy mama powiedziala ze przeciez za niego zaplaci ORDYNATOR POWIEDZIAL ZE - NIE STAC PANIA!!!!
Ordynator nie rozmawia z nikim ostanie pacjenta powtarzam z nikim odwraca sie albo wchodzi do gabinetu bo nie rozmawia moja mama wtargnela do niego na sile.
Dzsiaj lekarz mi powiedzial ze go wypisza PRZECIEZ ON UMRZE! Chca sie go pozbyc mimo ze nosimy wszystko do szpitala pieluchy mascie balsamy wszytsko nie robimy w tych kwestiach problemow. JESLI GO WYPISZA CO MAMY ZROBIC CZY MAJA DO TEGO PRAWO ?
Pewnie myslicie ze wypisuje jakies glupoty ale tak jest a nie inaczej takie slowa padly takie zachowanie ma miejsce czujemy sie zaszczuci i bezsilni bo nie mozemy tam z nikim rozmawiac bo nie ma z kim!
Czy ktos mi cos doradzi moj email aga74@onet.eu
gość
22-07-2010, 18:29:11

Już jak wcześniej pisałam taty w stanie ciężkim nie wypiszą, proszę odmówić przyjęcia do domu taty, uzasadniając to że sami sobie nie poradzicie z opieką, poniewasz nikt was nie wyszkolił. Proszę im powiedzieć żeby załatwili dla taty oddział dla ZOL lub Hospicjum tam wg mnie tata jedynie otrzyma w miarę opiekę. Najlepszym rozwiązaniem jest oddział rehabilitacji niestety wontpię żeby tate tam przyjeli w takim stanie. Na spokojnie osobę w śpiączce można przyjąć do domu jak rodzina jest wyszkolona jak się opiekować, ma łóżko szpitalne dla pacjenta a pacjent jest stabilny a nie odłączony 1 dzień od respiratora.
gość
22-07-2010, 20:10:44

Strasznie Ci dziekuje za porade zawsze kazde slowo sie liczy. Tata ma jeszcze rane po obcieciu nogi pooperacyjna i gronkowca wiec nie powinni mowic ze mama ma go zabrac do domu. odlaczyli mu znowu dzis respirator niby oddycha spojonie bo wiem napewno ze ma podawane jakies leki na uspokojenie i na spanie wiec w tym wypadku nie powiedzialabym ze jego wydolnosc oddechowa jest 100% oni niestety wiedza co robia.
mama boi sie ze wsadza go do karetki i przywiaza do domu bo jak lekarz stwierdzil rane pooperacyjna amputacji nogi mozna leczyc okadami pewnie bakterie tez.
Plakac sie chce.
5 tygodni temu cieszyl sie ze bedzie po operacji nogi on walczy w sobie do teraz bo kocha zycie juz nie moge pisac
jest mi tak przykro.
Gdyby moze Ci lekarze byli bardziej ludzcy czlowiek znosilby to lepiej.
gość
22-07-2010, 20:13:48

pisalas ze oddzial dla ZOL albo hospicjum ale nie bardzo wiem co to jest ZOL ?
myslisz ze moga odmowic takiej pomocy?
Tak zrobimy jak mi poradzilas.
gość
22-07-2010, 20:22:30

witam serdecznie rodzin w śpiące no mój mąż miał robiony resonans magnetyczny ale niby w mózgu i prawdopodobnie rdzeń nie jest uszkodzony ale czekac muszę z lekarzami do poniedziałku aż radiostatycy dokładnie wszystkie zdjęcia opiszą i będzie wtedy wiadomo co dalej robić.Jak lekarz dzisiaj mi powiedział,ze spodziewali się na prawdę poważnie uszkodzenia mózgu po tym wypadku ale nic nie widać na zdjęciach no ale do poniedziałku trzeba czekać niestety.Ale co do lekarzy mój kochany jest pod wspaniałą opieką w Szczecinie,odleżyn juz nie ma dodam,że ja jestem u męża 2 godziny i nikt mnie nie wygania z oddziału jak bym miała mozliwośc to mogłam być cały dzień a nawet w nocy zawsze można się dogadać z lekarzami i za miejsce zaplacić jak by to by było trzeba.No mój kochany jest niestety w śpiące głębokiej ale mam nadzieję,że się wybudzi jak się żebra wygoją i płuca lepiej będą pracować bo chociaż lekarze mówią,że Marcin sam oddycha ale przez te żebra no niestety na razie respirator pomaga mu w oddychaniu.Nie wiem jak długo mąż będzie w tej śpiące ale mam nadzieję,że Bóg zlituje się nad Naszą rodziną i Marcin wróci ze świadomością do domu ale w poniedziałek jadę już znowu do Szczecina i zobaczę co mnie bedzie czekać no Bóg dał mojemu mężowi drugą szansę bo na początku stwierdzono zgon ale po ranimacji zaczął mąż oddychać.Wiem,że rodziny muszą się modlić i mieć nadzieję,że Bóg pozwoli na życie ale to zależy również od wieku i innych czynników życiowych człowieka.Ja w poniedziałek wieczorem będę już w domku to wejdę i opiszę co i jak.Pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki aby śpioszki się wybudziły do zycia jak Bóg da.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: