Dziekuje ze odpisala mi Pani.
U nas sprawy maja sie wrecz nie do pojecia. Nie mozemy z nikim porozmawiac bo jedyny lekarz tzw normalny jest na urlopie. ORDYNATOR NIE UDZIELA INFORMACJI! - to chyba tez nie jest zgodne z przepisami ten czlowiek nie rozmawia z nikim!!!
Tacie wyszedl w posiewie gronkowiec mial temperature jest po ciezkiej operacji wlasciwie to chyba juz pisalam mial ok 6 operacji w tygodniu przeciez tego zadne serce nie wytrzyma my wiedzielismy o polowie tego.
Nie podano mu antybiotyku bo ordynator powiedzial do mojej mamy -;czy pani nie rozumie ze on umrze, nie bede na niego marnowal antybiotyku. Dodam ze mama weszla na sile do ordynatora bo wszyscy krzyczeli ze NIE WOLNO. Dzisiaj zastepczyni!!! ordynatora!!! powiedziala do mamy ze odlaczyla go od respiratora bo tata umiera- postepuje chyba wbrew wtyce lekarskiej.
Ta pseudo lekarka robi to od poniedzialku gdzie tata jest napuchniety i oblozony lodem bo ma temperature.
To ze jest w stanie wgetatywnym nie oznacza ze moze tej swiadomosci nie ma dodam ze ON CZUJE ZE GO COS BOLI LEKARKA MORDUJE GO PRZEZ UDUSZENIE.
PDANI DOKTOR po awanturze wydarla sie na moja mame ze przylaczy mu respirator i ze moja mama ma chora milosc w stosunku do taty bo skoro chce zeby cierpial to prosze bardzo. Przeciez to jest nienormalna jakas kobieta. Moja mama wychodzac wlasciwie nie wie czy ojciec nie bedzie znowu od respiratora odlaczony bo tak karze pani doktor zeby w koncu umieral przez uduszenie.
Nikt inny z rodziny do taty nie moze wejsc bo ma byc tylko wyznaczona jedna osoba, mama jest tylko 30 minut przy tacie jesli przekroczy minute pilegniarki robia awanture! Pracuja tam jednak pielegniarki z wielkim sercem mile i dajace nadzieje niestety te pani nie sa czesto na zmianie tak ze mozna by bylo zostac dluzej i mowic do taty. Jezdzimy codziennie ok 100 kilometrow do tego szpitala po to zeby traktowali nas gorzej niz zwierzeta.
Ja podalabym ta sprawe do prokuratury ale szkoda mi mamy bo ma chore serce juz i tak ledwie to wytrzymuje.
Mielismy nadzieje ze tata z tej spiaczki wyjdzie bo otwieral oczy nawet staral sie je nakierunkowac, czuje kiedy go cos boli odwraca glowe.
To co sie tam dzieje to morderstwo.
GDZIE MAM SZUKAC POMOCY JAK MOGE GO RATOWAC.
Zaden inny szpital go nie przyjmie a tam gdzie jest tata to jest cos potwornego. Tata mial miec operacje wlasnie na noge z powodu zlego przeplywu krwi w nodze i mial miec pozniej operacje chirurgiczna. Tak sadzimy ze na skutek podania krwi po operacji dostal zatoru i doszlo do zatrzymania akcji serca. Ale niestety musial byc dlugo w tym stanie BYC MOZE PIELEGNIARKA ZASNELA bo nikt nie wie dokladnie ile trwala reanimacja a pizama taty zniknela w szpitalu. Wydaje mi sie ze tata byc moze nie zyl juz prawie kiedy go zaczeli reanimowac nie wiem bo tam nikt nic nie wie. Mimo wszytsko teraz jest w stanie jak to okreslaja wegetatywnym. Byc moze bylo by dobrze gdyby nie lekarze ktorzy pomagaja mu zeby od nas odszedl. Gdyby czytal to ktos z lekarzy lub pan pielegniarekn to prosze sie na mnie nie obrazac poniewaz powyzej pisze nie o normalnych ludziach ktorzy z poswieceniem ratuja zycie ale o POTWORACH Z BYTOMSKIEGO SZPITALA oni nie powinni byc tam gdzie sa bo sa nieludzcy.