Piszę jako pracownik oiom, nie chce zdradzać jaki konkretnie personel, śledzę forum, na codzien sledze tez rodziny i stan swoich pacjentów, tych nazywanych ogólnie jako chorych w stanie śpiączki farmakologicznej. Najczęściej jest to sedacja, wyciszająca, blokująca odruchy. I widzę tez rodziny które w każdym odruchy bezwarunkowym widzą znak. Co mogę powiedzieć po latach obserwacji, nie tyczy się to wszystkich chorych naturalnie ale około 75%. Tak, nawet ci nieprzytomni bez leków reagują na "godzinę odwiedzin" często przyspiesza oddech, wzrasta tętno i ciśnienie. Jakby wiedzieli, czekali na bliskich. Często rodziny wtedy denerwują się ze cos pika na monitorze, ze alarm, ze świeci się na czerwono. Personel czuwa- nie traccie czasu na obserwacje sprzętu. Jeżeli te wydarzenia nie powodują poderwania się personelu z krzesel - wszystko jest w normie. Chce tylko napisać ze widzę braki w naszym systemie, brak możliwości intensywnej
rehabilitacji chorych po oiomach. Takiej jak na zachodzie. Szansy dla każdego bez wyjątku. Radio, nagrania dzieci, wnuków na tabletach pokazywane dla chorych, rozmowa z chorym (ale bron cie nie na zasadzie - powiedz cos? Zimno ci?- nie odpowie nam, jest zamknięty w swoim ciele, zastanówmy się jak takie pytanie moze irytować). Rozmowa na zasadzie jaka pogoda, co w domu. U dziecka, brata, zony, psa, kota czy sąsiada i zapewnienia ze "czekamy na Ciebie", "wierzymy w Ciebie" to chyba to co oni chcą usłyszeć. Nie traćcie wiary! I rehabilitujcie na własną rękę, fizycznie, psychicznie i duchowo! Pozdrawiam