Nie przeczytałem tu wszystkich wypowiedzi bo jest ich bardzo dużo, ale przeczytałem sporo. Niektóre smutne, inne napawające nadzieją.
Mój Tata trafił 4 tygodnie temu do szpitala, duży
krwiak śródmózgowy. Próbowali zachowawczo go leczyć podając Manitol. Lek działał, ale za wolno, więc przewieźli go do innego szpitala i zrobili kraniotomię odbarczającą. Przed operacją mówili że mało optymistycznie to wygląda, ale po operacji byli zadowoleni, że poszła nadzwyczaj dobrze. Po trzech dniach odstawili leki śpiączkowe. Po kolejnych trzech dniach Tata lekko kontaktował - otwierał oczy, ściskał ręce na polecenie, ale to tylko jeden dzień. Potem bez kontaktu. Zawsze był zdrowy, na nic nie chorował, organizm ma silny, parametry też dobre. Wczoraj otwierał oczy i wodził wzrokiem za głosem, drapał się po brodzie, itp. Dzisiaj niestety musieli go na 4 godziny wspomóc oddechowo.
A mi się wydaje, że nic nie robię :/ Rozglądałem się za ośrodkami (byłem między innymi na Golikówce w Krakowie), ale na to jest za wcześnie. Ale tak tu czytam, że
rehabilitacja, a nawet pionizacja jak najwcześniej, a na OIOMie o to ciężko :( Jutro będę próbował załatwić jakiegoś rehabilitanta.
Mówię do Taty dużo, ściskam mu ręce, masuje dłonie i stopy, puszczam mu muzykę.
Ktoś ma jakieś rady/sugestie? Chcę zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby Tacie pomóc.
Maciek