No niestety, to długi proces. Już rok mija jak jestem z Wami na forum. Rok wyjety z życia mojego, mojego taty i całej rodziny. My dwoimy się i troimy, a on jak leżał, tak leży. Co za ironia losu... możemy rozmawiać, bawić się, śmiać z osobami, które nic dla nas nie znaczą, gdy w tym czasie nasz skarb, nasz cała nadzieja i sens życia tak niewyobrażalnie cierpi... Pozdrawiam Was wszystkich. Życzę dużo siły i wiary.