Doti jaki kolwiek ruch twarzy, ręki nogi, minki związane z konkretną sytuacją to dobry objaw, niepokojące jest np; rozbieganie oczu- oczopląc, ssanie języka - robienie buzi w taki dziubek i ssanie, za to mlaskanie to dobry objaw tak nam tłumaczyła nasza neurolożka, nie jest dobrym objawem też nadmierny przeprost rąk i nóg w stawach. Mój tato na początku był luźny jak kukiełka, jak noworodek, po czasie zrobił się napięty i właśnie wtedy miał takie dziwne przeprosty w rękach i nogach, potem była operacja na
krwiaka, a potem tato był jak niemowlę przytulone do siebie ręce, zgięte lekko w stawach biodrowych i kolanowych nogi. Obecnie to po
rehabilitacji puściło nogi ma normalnie wyprostowane, za ro rece to różnie raz wyprostowane raz przywiedzione zależy od dnia.
A smakowo to ćwiczyliśmy tatę tak w szpitali to sok z cytryny, pomarańczy i grejfrutów do pielęgnacji buzi kupiłam różne rodzaje płynu do płukania jamy ustnej o różnych smakach, tato nie cierpi mocno miętowego wiec minę miała nie ciekawą ale działało, za to dzięki płynowi dla dzieci truskawkowemu odkryliśmy że tato umie ssać. Tak na prawdę na ojomie nie pozwalali nam nic tacie podawać ale my robiliśmy to po cichu. Tylko musisz pamiętać by podawać mu na czubek języka i to tylko kilka kropelek, ja przynosiłam mu to w małych strzykawkach i po wolótku podawałam lub łyżeczka plastikową, nie wolno wlewać do gardła bo może się zaksztusić. Z zapachami to zaczeliśmy ćwiczyć dopiero ok 3 miesięcy po wypadku bo tato tyle był na respiratorze więc zapachu nie czuł. Owszem w szpitalu od początku miał swoja ulubioną wodę i balsam po goleniu i pielęgniarki mu jej nie żałowały.
Co do delikatności personelu to zależy fakt że jest sporo znieczulicy ale sie nie dziwie przecież nie mogą tego przynosić do domu, nie mogą emocjonalnie reagować na każdego pacjenta i jego rodzinę bo na głowę by dostali
Poza tym niektóre czynności wygądają na dość agresywne, ale chorego jest lepiej np szybko podnieść i przełożyć niż się z nim cackać i sprawiać mu ból przez dłuższy czas.
A mój tato złapał jakiś mały katarek więc siedzi w łóżku i kicha, wygląda to prze komicznie bo podnosi do góry rękę i nogę i kicha, robię mu inhalacje i dałam leki na alergię, ale nic nie działa więc porostu kicha sobie co jakiś czas, poza tym apetyt ma super na słodycze najlepiej i ciasteczka no i soczki oczywiście dajemy obecnie w przewadze domowej roboty obecnie bo zapasy marchwi i jabłek mamy spore. Pogoda dość dobra, więc okno też często otwieramy tato ubrany i otulony wietrzy się profilaktycznie. Dziś ma odpuszczone bo ten katarek go męczy i kichanie, no cóż
Doti a już coś lekarze mówili co planują dalej z twoim mężem bo tak na ojomie leżeć wiecznie nie będzie, bo dość szubko przenoszą z takiego oddziału??
Pozdrawiam Bożenka