Bożenko, wiem, że każdy przypadek śpiączki jest inny i wiem, że osoba w śpiączce czuje co się dzieje w około. Mój mąż zawsze był bardzo wesołym, pewnym siebie, niezależnym człowiekiem. Kiedy ostatnio w szpitalu pielęgniarka zwróciła się do niego zdrobniale, jak do dziecka, trochę tak jakby się z niego naśmiewając, to zrobił tak wściekłą minę, że już wiedziałam, że to on :) Wkurzam się na lekarzy, bo np. któregoś razu podszedł do mnie jeden z lekarzy i przy łóżku męża powiedział, że on na pewno z tego nie wyjdzie. No ręce mi opadły. Wiem, że dla nich to jest praca, przypadek jak każdy inny, ale tak się nie robi :( Poraża mnie też opieszałość szpitali, różne dziwne procedury, któy wiele utrudniają. I nie tylko szpitali, ale w ogóle tego jak działa nasze państwo w zakresie opieki nad chorym. Niestety, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że jeśli nie znasz włąściwych ludzi, to możesz umrzeć i nikt się tobą nie zainteresuje. Ja niestety jestem z mężem sama. Nie mamy bliskiej rodziny, nie mamy dzieci, więc tak naprawdę czuję, że znika gdzieś moje życie, bo mąż zawsze był całym moim życiem. Uff, no to sobie ulżyłam ;) Po raz pierwszy od dłuższego czasu pozwoliłam sobie popłakać. Wiem, że dla męża muszę być silna.
Doti