Reklama:

śpiaczka (15631)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
08-10-2013, 21:02:56

Gość 2013-10-08 14:11:34 Witam serdecznie, od roku czytam forum ponieważ mój tata jest w śpiączce. Dzięki zawartym tu informacjom dowiedzieliśmy się jak na co dzień opiekować się tatą, za co bardzo Wam dziękuję. Postępy u nas niestety jeszcze niewielkie, ale nie poddajemy się. W dalszym ciągu liczę, że będzie coraz lepiej. Tata rusza trochę głową i stopami.
Bożenko, mam do Ciebie pytanie, jak wprowadziłaś do rehabilitacji Twojego taty tablice komunikacyjne? Jeśli pisałaś o tym w tym wątku napisz mi proszę gdzie tego szukać. Czy takie tablice można gdzieś zakupić czy zrobiliście je własnoręcznie?
Wiesławie czy próbowałeś wykorzystywać w rehabilitacji właśnie takie tablice o których pisała Bożenka? Albo masażu zalecanego przez prof. Talara?
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
Witam Agnieszko
Dziękuję za wskazówki. Czy możesz napisać coś więcej lub podać link dot. tablic i masażu.
Pozdrawiam Wiesław
gość
09-10-2013, 07:00:14

Błagam was ludzie przestańcie z tym Talarem, on wszystkim zaleca to samo a bierze kasę taką że cho cho uważam to za wyłudzenie. Bo w końcu jak by ta metoda była skuteczna choć na 30 % to nie było by naszych ludzi w śpiączce, i otworzył by klinikę wybudzeń by trzepać z tego kasę, a nie tylko za te niby konsultacje. Kilkoro z nas rodzin w swoim czasie jak nasi najbliżsi leżeli na OJOM jeździli do tego człowieka po kolei bo myśleliśmy że jak połączymy te wszystkie indywidualne ćwiczenia w całość to uda nam się wybudzić i co każde z nas wracało z tymi samymi zaleceniami, potem jeszcze spotkałam będąc z synem na rehabilitacji matki które też dostawały te same zalecenia, mimo że ich dzieci miały zupełnie inne uszkodzenia, podobnie jest z dorosłymi daje to samo co dzieciom. A na dodatek oburzył mnie wypowiedzią typu ,, ludzie od których pobierają narządy do przeszczepu są dosłownie,,zabijani'' że niby żyją''. W co apsolutnie nie wierzę, bo miałam okazję zobaczyć jak sprawdzają czy taka osoba może być dawcą i robili jej tyle badań że szok, po czym się okazało że mózg żyje i odstąpili od procedury To jest okropne co powiedział, bardzo współczuje rodziną ludzi którzy oddali narządy do przeszczepu, a zarazam biorcą tych narządów bo to musi być dopiero dla nich cios. To jest dopiero przykre taki światły człowiek a taka marna wypowiedz !!!
gość
09-10-2013, 21:58:41

Gość 2013-10-09 09:00:14 Błagam was ludzie przestańcie z tym Talarem, on wszystkim zaleca to samo a bierze kasę taką że cho cho uważam to za wyłudzenie. Bo w końcu jak by ta metoda była skuteczna choć na 30 % to nie było by naszych ludzi w śpiączce, i otworzył by klinikę wybudzeń by trzepać z tego kasę, a nie tylko za te niby konsultacje. Kilkoro z nas rodzin w swoim czasie jak nasi najbliżsi leżeli na OJOM jeździli do tego człowieka po kolei bo myśleliśmy że jak połączymy te wszystkie indywidualne ćwiczenia w całość to uda nam się wybudzić i co każde z nas wracało z tymi samymi zaleceniami, potem jeszcze spotkałam będąc z synem na rehabilitacji matki które też dostawały te same zalecenia, mimo że ich dzieci miały zupełnie inne uszkodzenia, podobnie jest z dorosłymi daje to samo co dzieciom. A na dodatek oburzył mnie wypowiedzią typu ,, ludzie od których pobierają narządy do przeszczepu są dosłownie,,zabijani'' że niby żyją''. W co apsolutnie nie wierzę, bo miałam okazję zobaczyć jak sprawdzają czy taka osoba może być dawcą i robili jej tyle badań że szok, po czym się okazało że mózg żyje i odstąpili od procedury To jest okropne co powiedział, bardzo współczuje rodziną ludzi którzy oddali narządy do przeszczepu, a zarazam biorcą tych narządów bo to musi być dopiero dla nich cios. To jest dopiero przykre taki światły człowiek a taka marna wypowiedz !!!
Witam
Od paru lat czytam o panu Talarze, że cudotwórca, łapiduch, uzdrowiciel itd. jedni źle a drudzy dobrze. Ale nie znalazłem nic konkretnego o jego metodach. Co, jak, gdzie , dlaczego itd. Tak więc, czy ktoś może napisać o co w tej metodzie chodzi. Muszę coś zmienić, wymyślić coś bardziej intensywnego niż dotychczas. Bardzo proszę o jakieś informacje.
Wspomnę tylko jedną rzecz którą używamy. To mp3-ka.
Codzienne słuchanie, a to muzyka /z przed kilkunastu lat którą słuchała, bajki jako audiobooki /o których wiem, że czytała i lubiła/, kabarety nagrane mp3, kawały z "czytelną" płętą. Ale wszystko "stare" Laskowik, OTTO, Elita itp.Czas słuchania nie przekracza 30 min. jednorazowo. Układanie nagrań też jest ważne. Nastawienie głośności bardzo ! No i wtedy obserwuję, twarz, ręce, palce, czy się uśmiechnie w tym samym momencie co ja, zmarszczy czoło i tak dalej. Nie wiem czy dobrze ale codziennie pracujemy nad "pobudką". Wierzę, że się obudzi. Czego i Waszym śpiochom z całego serca życzę.
Pozdrawiam Wiesław.
gość
12-10-2013, 14:53:03

witam mam ten sam problem moja mam lezy w spiaczce od ponad 3 miesiecy oczy owtiera lekko sie porusza ale nic po za tym gdzie mozna oddac mame wdobre rece aby pomoglo jej pozdriawam to moj adres email prosze o pisanie na ten temat www.fitisz@wp.pl z kim moge sie zkonsyltowac o porade na ten temat napisze dokladniej co mojej mamie sie stalo jak ktos sie doezwie w tej sprawie pozdraiwam
Forumowiczka
12-10-2013, 21:29:00

igulinka 2013-10-06 09:31:41 Witaj Belfera.My też mamy materac rurowy firmy REVITA.Do tego pompę DYNA best. Tomek leży już 19miesięcy i na razie materac spisuje się świetnie.W pompie tylko wymieniamy filtry.Jeżeli kupiliście Wasz materac w sklepie,to na pewno jest jeszcze na gwarancji.Najlepiej zadzwoń do serwisu i zapytaj,co może być przyczyną takiego stanu materaca. U nas też bez większych zmian:( Pozdrawiam serdecznie
witam ,często czytam Wasze wypowiedzi i rady i widze ,że doskonale sobie radzicie.Ja nie pisze ,bo niestety nie bardzo mam o czym , a niechce Was dołowac ,u mnie żadnych kroków na przód ,wręcz jest coraz gorzej ,a doszło jeszcze serce /p.doktor powiedziała ,że zyje na kredyt/ ale ja nie ustepuje i cały czas jest . rehabilitowany . Ale mój mąz juz jest osoba starsza , a Wasi podopieczni to jeszcze młodzi ludzie i mają silniejszy organizm ,to na pewno sobie lepiej poradzą z choroba .Trzeba tylko cierpliwie i cięzko ćwiczyc . Ale ja nie o sobie chciałam.Czy pamiętacie Karolinę ,która tak walczyła o męża Michała? niestety ...przegrała. A teraz ....aż serce pęka i łzy same lecą. Jej córeczce w 10 urodziny stwierdzono guza mózgu ,nieoperowalny i rakowy. Przez 9 miesięcy Karolina poruszyła niebo i ziemie ,walczyła jak lew ,chemia,przerwa ,super wyniki ,znowu chemia i tak w koło . Niestety drugi raz przegrała z chorobą. Zuzia odeszła cichutko . W poniedziałek był pogrzeb. Karola prawie się załamała ,ale przy wsparciu przyjaciół jakoś sie podnosi ,ma dla kogo ,ma jeszcze starszego syna ,który jej bardzo potrzebuje. Bardzo dzielna z niej kobieta ,ale niech mi ktos powie : gdzie jest sprawiedliwość ,gdzie jest Bóg ? Ja tez juz powoli zaczynam wątpic ......Mój mąż był takim dobrym człowiekiem i ..... teraz jest jak dziecko bez perspektywy dorośnięcia . Nie powiem ,bo duzo osiągnął dzieki mojej determinacji ,wiary i ciągłej walki ,ale niestety tak już pozostanie .Tak bardzo się cieszę ,ze jest ze mną i mogę czasami sie do niego przytulić. Pytam wszystkich ,dlaczego inni wychodzą z tej choroby z małymi "ranami" a On nie? Ale cóż ,takie jest życie i trzeba ciągnąć ten "kierat" póki sił starczy.Przeciez nikt nie mówił ,że w zyciu będzie lekko.
Walczcie i wspierajcie swoich bliskich ,bo to dla nich duzo znaczy.Ja zycze powodzenia i dużo cierpliwości i wiary. Pozdrawiam cieplutko wszystkich tak dzielnie walczacych.
Początkująca
12-10-2013, 21:43:30

Witam Gosiu. Miło,że się odzywasz... To straszne co napisałaś o Kowalowej...nie potrafię przestać o tym myśleć. Codziennie się zastanawiam, gdzie w tym wszystkim Bóg i sprawiedliwość? Współczuję ci, ale jednocześnie zazdroszczę, że Twój maż jest "wybudzony", kontaktowy...U nas wszystko w miejscu. Każda historia jest inna...Zastanawiam co musi się wydarzyć, żeby zabić moją nadzieję. Nadzieja ciągle się tli, a to uniemożliwia rozpoczęcie życia. Pozdrawiam
Wtajemniczona
13-10-2013, 03:48:32

Witaj Gosiu. Twoje rady tutaj są bardzo cenne-zawsze pisałaś prosto i na temat.To forum Ciebie potrzebuje! Co do Karoliny to jestem w szoku:( Parę miesięcy temu Gosiu napisałaś w wątku"po śpiączce",że Zuzia choruje.I Karolina nadal walczy.Ale nie przypuszczałam,że to się tak skończy Bardzo współczuje Karolinie Życie faktycznie jest okrutne Ja sama też mam problemy zdrowotne-i najbardziej martwię się-co by było z Igunią i Tomaszkiem,gdyby mi się coś stało???Nawet nie chcę o tym myśleć... Belfera ja pomimo zdania lekarzy-też mam nadzieję na powrót Tomaszka do nas!!!Bez tej nadziei to by człowiek się zupełnie psychicznie wykończył...U nas to już 20mies. Pozdrawiam Was dziewczyny bardzo serdecznie,trzymajcie się cieplutko!
gość
13-10-2013, 07:14:00

O mój Boże niestety dziewczyny życie nas nie oszczędza, najpierw nam ,,podarowało'' nasze kochane śpioszki pozwoliło nam o nich walczyć, potem na siłę dorzuciło nam kolejnych bolących trosk Tak czasami się zastanawiam jak by to było gdyby naszych śpioszków nie było, kiedy byśmy nie musiały być takie waleczne, odważne i niezdarte, co było by z naszymi najbliższymi. Ja też nie mam się czym poszczycić bo na dodatek z mamą nie najlepiej. Tak czasami się zastanawiam czy nie lepiej było by gdyby nasze naj kochańsze śpiochy odeszły odrazu, gdyby ich nie było, nie było by naszej walki, naszej siły jaką mamy. Czasami tego nie rozumiem dlatego ten na górze nie oszczędza nam nieszczęść, dlaczego mu nie wystarczy to że już tak bardzo cierpimy przy naszych śpioszkach, dlaczego każe nam cierpieć jeszcze bardziej dodając cierpienia kolejnym ludzią z naszego otoczenia, dlaczego nie da nam spokoju?? Ale brak mi na to odpowiedzi, brak mi słów którymi mogła bym się wyrazić, Bardzo bardzo współczuję Karolinie była dla mnie w początkach choroby mojego taty inspiracją, jej wypowiedzi dodawały mi otuchy.... Bożenka
Forumowiczka
13-10-2013, 21:19:29

igulinka 2013-10-13 05:48:32 Witaj Gosiu. Twoje rady tutaj są bardzo cenne-zawsze pisałaś prosto i na temat.To forum Ciebie potrzebuje! Co do Karoliny to jestem w szoku:( Parę miesięcy temu Gosiu napisałaś w wątku"po śpiączce",że Zuzia choruje.I Karolina nadal walczy.Ale nie przypuszczałam,że to się tak skończy Bardzo współczuje Karolinie Życie faktycznie jest okrutne Ja sama też mam problemy zdrowotne-i najbardziej martwię się-co by było z Igunią i Tomaszkiem,gdyby mi się coś stało???Nawet nie chcę o tym myśleć... Belfera ja pomimo zdania lekarzy-też mam nadzieję na powrót Tomaszka do nas!!!Bez tej nadziei to by człowiek się zupełnie psychicznie wykończył...U nas to już 20mies. Pozdrawiam Was dziewczyny bardzo serdecznie,trzymajcie się cieplutko!
Witam wszystkich walczacych i dziękuje za dobre słowo o moich radach.Jezeli tylko mogę pomóc moim paplaniem ,to chetnie to zrobie pytajcie więc dalej .Piszesz Igulinko ,że moje rady są rzeczowe ,to dlatego ,że z zycia wzięte .Przeszłam już przez to co opisujecie ,ja już walczę 5 rok. Nadzieję trzeba mieć zawsze i walczyc.Ja mimo,ze wiem ,że lepiej nie będzie ,to nadal walcze. Tak masz rację ,mój mąż jest kontaktowy tzn. czasami rozumie co sie do niego mówi ,a czasami nie .Wszystko co umie to ma wyuczone ,przecież lewą ręka /zdrową / mozna wiele rzeczy zrobic ,ale niestety On uwaz ,ze lewa ręka jest do jedzenia ,a prawa do ćwiczeń.Teraz jeszcze przez to serce bardzo się meczy ,a i przy tuptaniu do łazienki ,tez musi mieć pomoc,czasami trzeba chora noge podnosić , z łóżka lub fotela pomóc sie podnieść ,umyć ,ubrac itp.Robię to wszystko sama ,oczywiście z jego pomoca ,bo ja 50 kg ,a On 105 ,więc nie dała bym rady .Ale muszę mu czasami pokazać ,że teraz ta noga do góry ,a czasami sam pamięta. A ja tez jestem osoba schorowana /wiek robi swoje/ i cały układ kostny mam zrujnowany od lat ,a teraz jeszcze dodatkowy cięzar ,ale cóz przezylismy razem 40 lat i do końca będziemy razem. Ale dziewczyny nie poddawajcie się wasi chorzy sa młodsi i organizmy lepiej daja rade ,tylko cierpliwości trzeba. Ja z psychiką ,tak jak by ciut lepiej , z wieloma rzeczami sie pogodziłam ,ale z wieloma ,mimo ,że wiem ,że tak powinnam robic aby nie zwariowac ,to jednak nie potrafię się przełamać. Tą niewielka poprawę zawdzięczam znajomej ,która jest psychiatra i to Ona mi tłumaczy ,krzyczy itp ,dawkuje leki i jakos funkcjonuje . Ale ostatnio fizycznie jestem coraz bardziej wykończona. No ale nie bierzcie sobie do serca moich problemów ,gdyż kazdy organizm jest inny i inaczej reaguje . Nie traćcie więc wiary i walczcie dalej z najważniejszą rzecza dla waszych chorych która jest Wasza miłość. Zagladam na forum i z radoscia czytam wasze wpisy ,jak sobie wspaniale radzicie. No i znowu sie rozgadałam ,ale ja już tak mam hiiiiiii. Pozdrawiam cieplutko i głowa do góry i działajcie.
Wtajemniczona
14-10-2013, 07:05:47

Boże jedyny, co się dzieje? Wszystko to strasznie niesprawiedliwe. Dziewczyny trzymajcie się dzielnie!!!! U nas też bez zmian. Misiek raz w kontakcie raz nie. Trudno mi się nawet przed samą sobą przyznać, że jest niestety gorzej..... Gosiu jeśli masz kontakt z Kowalową, to serdecznie Ją ucałuj. Boga chyba rzeczywiście nie ma.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: