Witam,
moja mama tuż po wielkanocy miała ciężki udar. potem była śpiączka, a po miesiącu, kiedy zaczęła otwierać oczy, po raz pierwszy lekarze powiedzieli,że jednak jest jakaś nadzieja,że z tego wyjdzie. ma silny organizm, nie ma jeszcze nawet 50 lat, jednak uszkodzenia są poważne- prawie cała lewa półkula niedotleniona.
najpierw leżała w szpitalu w szczecinie (na ul.unii lub. - dobra opieka,za zwyczaj miła atmosfera), potem w policach (również dobra opieka), następnie trafiła do kliniki rehab. w bydgoszczy.
nie nastąpiła jakaś rewelacyjna poprawa, ale niewątpliwie mama była w lepszej kondycji i fizycznej i psychicznej. personel jest tam bardzo miły.
teraz mama jest od 2 miesięcy w domu- jest nam dość ciężko. dużo ćwiczeń, codzienne obowiązki, elektrostymulacje... to męczące.
mamy pielęgniarki środowiskowe...są dla nas niewielką pomocą. przychodzą tylko mamę umyć, a potem twierdzą ,że spieszą się , bo mają innych pacjentów. teoretycznie każda z nich powinna poświęcić pacjentowi ok.2 h... teoria. próbowałam zwrócić im na to uwagę, ale zawsze mnie zbywały. jestem pewnie dla nich tylko jakąś "gówniarą", z którą uważają ,że nie muszą się liczyć- to przykre.
tak więc, jeśli chodzi o niezadowolenie z służby zdrowia, to pielęgniarki środowiskowe są tymi osobami, na których najbardziej się zawiodłam...
NAJWAżNIEJSZA JEST NADZIEJA.
pozdrawiam Was wszystkich gorąco :***
Ana