Reklama:

śpiaczka (15631)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
05-12-2011, 23:07:55

A własnei to mietolenie jezykiem owszem jest,jak pytam go to widze jak metoli w buzi jezorem ale głucho,wszystki rzeczy ktore mam w reku sa jego odrazu wyrywa mi jak diziecko,metoli kołdre,ma takze miska piłki i takie tam duperelki hehehehe,je pieknie dzisiaj pierwszy raz zjadł meska porcje zupki pieczarkowej z makaronem duza miske:)))),no mowie wam zaskakuje mnie coraz bardzije kocham go:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
06-12-2011, 13:34:25

Nie martwcie się dziewczyny!!! mój teść nie była na początku aniołkiem, nie raz od niego dostałam, on nie rozumiał chyba co robi, leciały mu łzy i płakał jak niemowlę. Ja stosowałam taka może trochę drastyczną metodę ale skuteczna, poleciła mi ją pani z ZOLu w którym był teść razem z jej synem leżał na sali. Kiedy mnie uderzył, najczęściej zdarzało się to przy myciu lub zmianie, może nie często z 4-5 razy w tygodniu. Po pierwsze przerywałam to co robiłam zmianę pampersa czy mycie. Tłumaczyłam co zrobił i wychodziłam z pokoju, oczywiście zabezpieczałam go w łóżku barierką. Teść dokładnie rozumiał co zrobił, bo zaraz zaczynał płakać najpierw cichutko - jak by kwilił, apotem coraz głośniej. Czekałam aż przestanie płakać, oczywiście obserwowałam teścia z daleka , potem wchodziłam do pokoju jak się uspokoił dokańczałam co miałam zrobić, nie odzywałam się słowem do teścia, na koniec mówiłam mu że nie wolno mnie ani nikogo bić bo to boli i sprawia mi przykrość. Zrozumiał dość szybko, kiedy tylko nauczył się wydawać dźwięki to trochę było z tym wychodzeniem kłopotu bo krzyczał, próbując mnie przywołać, a potem przepraszał całując po rękach. Trwało to postępowanie zanim przestał mnie uderzać ponad 4 miesiące, ale tak wyszkoliłam że nie wolno i koniec. Należy odróżnić bicie od przypadkowego uderzenia np przy zmianie pozycji, teść miał porażoną prawa stronę więc nieraz zdarzyło sie że tą ręką mnie zahaczył, bo nieraz robił to z premedytacją uderzał zdrowa ręka i koniec. Co prawda psycholog odradzał mi stosowanie tej metody kazał tłumaczyć, ale to nie pomagało, a tu wyjście i przeczekanie u nas było idealnym rozwiązaniem. Zaznaczam że nie wolno karać swojego śpiocha bijąc go nie daj borze. Ktoś kiedyś nawet poradził mi abym dała,,lanie'' i po problemie proszę tego nie robić przypadkiem. Miłosć i sztuczki z tego forum działają cuda, sama sie przekonałam. Pozdrawiam Maria
Forumowiczka
06-12-2011, 17:52:46

Mario, to co opisujesz jest skuteczne ,ale niestety u mojego "uparciucha" nie działa, tzn. jeszcze mnie nie ,ale zaczyna robić się złośliwy np. gdy ja czekam aby się położył to popatrzy na mnie i na kołdrę ,którą trzymam i się kładzie ,ale zdarza się też ,że ja trzymam kołdrę przez 10 minut a On siedzi na łóżku i spogląda na mnie i co chwila poprawia kapcie /muszą być na baczność z o,5 cm odstępem -wariacja/ a w końcu gdy się spytam czy tak będzie siedział ? to jest awantura i złość na mnie bo nic nie mówię. Ja wiem , że trzeba postępować kategorycznie ,tłumaczy mi to znajoma doktor psychiatra , ale to jest tak osobliwy przypadek ,że szkoda słów. Dam Wam przykład gdy coś próbuje mi wytłumaczyć a ja nie wiem o co chodzi ,to jest złość i krzyk, mówię NIE WIEM! ,głośniejszy krzyk i aż czerwieniej ze złości , następnym razem gdy zaczyna się złościć - wychodzę ,to znowu jest krzyk bo mnie nie ma. Widzicie więc ,ze jest żle gdy jestem i jeszcze gorzej gdy mnie nie ma i tak zle i tak niedobrze. Naprawdę próbowałam już wszystkich sposobów ,ale niestety........Już nawet lekarze twierdzę ,ze jeszcze się nie spotkali w swojej długiej praktyce z takim przypadkiem. Nie wiadomo jak do niego dotrzeć, niby w pewnych obszarach doskonale rozumie ,ale w niektórych ach.....Lekarze nie maja racji tylko wymyślają coś , 5 razy przez różnych specjalistów ma mierzone ciśnienie /które jest za wysokie/ ale " CO ONI WIEDZA" ,On wie lepiej i juz. Myślę,że gdyby poddawał się leczeniu tak jak przez pierwszy rok to efekty byłyby większe , a tak????? Ja chętnie radzę innym ,bo chcę aby inni skorzystali z moich doświadczeń ,jeżeli mój mąz nie chce i bardzo się cieszę gdy robia chociaż minimalne postepy. Pozdrawiam.Gosia
gość
07-12-2011, 05:49:15

Co do braku mówienia Karolino, Gosiu próbowałyście mówić znane przysłowia lub powiedzenia np. Siała baba mak, nie wiedziała.... i żeby chory próbował dokończyć. Albo Ojcze nasz. albo znane kolędy, Są przypadki osób, które nie umiały mówić, ale lepiej śpiewały, bo ten ośrodek był mniej uszkodzony a z czasem mowa wracała. Szczoteczka elektryczna, którą mozna masować język policzki od środka. Może uda się nakłonić chorych do ćwiczeń z językiem - dac lusterko i pokazywać - wytknij język, próbuj nim kręcić, pokazywać wypchnięcie języka w jeden policzek, potem drugi. Można też robić masaże- ucisk kącików ust i nad całumi ustami uciskać punktowo. To trzeba robić ko kilka minut ale często. Gosiu dla Tadeusza może przydałby się program AFA System, on na wykupienie miesięczne nie jest drogi - ja na nim bardzo dużo pracowałam z mężem jak byliśmy w Instytucie Psychiatrii ii Neurologii w Warszawie na ponad 3 miesięcznej rehabilitacji. Tam były też inne fajne programy np Reha com, ale ich cena przywraca o zawrót głowy . Jak tam przyjechalismy na początku to okrelili stan jako bardzo ciężki i że będzie dobrze jak będzie można go docelowo zostawić na trochę w domu samego. Fakt, że my tam pracowaliśmy bardzo ciężko, ale jestem im wdzięczna, że pozwalali nam korzystać z komputerów nawet i 4 -5 godzin dziennie. Z racji opłacania przez NFZ nalezało się dwa razy po 40 minut -przy czym jeden neuropsycholog był na kilku chorych. Myślę, że to, ze byłam w ciązy nam pomogło i pozwalali nam tyle ćwiczyć. Widziałam jak słuchali naszych ćwiczeń i widziałam jak podziwiali mojego męża za co, że ćwiczył - buntował się, nie chciał, ale ćwiczył. Widziałam, że nam kibicują i widziałam jak mile są zaskoczeni postępami.
Braliśmy też kartki do rozwiązywania zadań i ćwiczyliśmy w przerwie - mowa i zdania zaczęły wracać, ale to był długi i mozolny proces. Testy końcowe versus wejścia po tych trzech miesiącach wypadły dużo lepiej. A zaburzenia były straszne. Jak wracaliśmy do domu, w każdym budynku widział swój dom i mówił tu mieszkałem (nigdy nie mieszkał na wsi w domu) - wszystko mu się mieszało. Żadnej orientacji miejsca, ani czasu. Tak jak u Marii tu też był płacz, jak mnie nie było. Przez całe trzy miesiące jak byłam z nim od 6:30 -do 24 (chyba, że mnie wcześniej wywalili), to zawsze rano płakał, że go nikt nie odwiedza i jest sam, że jak mogłam - nie pamiętał, że z nim jestem tyle godzin. Zaczęłam pisać kartki, że wrócę rano, że byłam cały dzień i że jest tu po to by zdrowieć i, że dobrze mu idzie. i To był dobry pomysł. Jak wraca wstecz do tych czasów a minęło rok i 10 miesięcy, to nie wiem już jak my z tym wszystkim daliśmy radę. Mój mąż nie wiedział, że rodzi mu się dziecko, nie wiedział bardzo długo, że jestem jego żoną. W tym czasie był u bliskiego przyjaciela - dzięki Bogu, że go przygarnął bo nie wiem co bym zrobiła - rodzina nam nie pomogła. Pamiętam jak wylądowałam prze terminem do szpitala (wymiotowałąm i miałam wysokie ciśnienie) i jak w amoku prosiłam, że muszę do domu, a lekarz mi na to no jasne, pani idzie i przekłada termin porodu na za rok :). Sama się do szpitala zawiozłam i sama przywiozłam, a przyjaciel przyprowadził mojego męża na wypis i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Pozdrawiam wszystkich Ania.
PS. Przy okazji załatwiania innej sprawy byłam kilka dni temu w Hospicjum Światło - jest tam ślicznie w tym nowym budynku i personel też super. tak że Karolinko Michał trafi w dobre ręce
gość
07-12-2011, 07:04:29

Aniu
Widze ze tez przeszłaś wileki boj o zdrowie meza,ja tocze go od 16 miesiecy i powiem ci idzie nam to nawet całkiem,a Michałowi takze.Oczywisie ja to bym chciała juz i koniec,dla mojej tesciowej czasem zachowanie Michała to jak był w wieku 1 roku,wkłada wszystko do buzi ale tłumaczymy mu ze tego sie nie je np: misia:)Nie wiem co dalej w sumie jak i co poukładac,ale dam rade,właśnie problem z mowa,cwiczymy go owszem,ale i tak nic takze nie ma uszkodzonego osrodka mowy,lekarz stwierdził mutyzm i zamkniecie,ale kiedy on sie otworzy.
Zaskakuje nas z dnia na dzien,pije z butelki,buziaki to na porzadku dziennym,najfajniejsze to jest to gdy wracam z pracy z popoludnia a jest to godz kolo 23 on nie spi,nachylam sie i mowie do niego " łobuzie dlaczego ty nie spisz" i takim podniesionym głosem a on wtedy podnosi głowe i daje mi buzi na przekupstwo,to tak smiesznie wyglada ze hoho,taki mały chłopczyk.
Strasznie sie zmienił,od wczoraj zaczał wykazywac lekka agresje,wyrywa wsyzstko z rak,jak go babcia głaskała po głowie wzioł i poprostu wyszarnał jej rejke na bok,wszystko tak robi na sszybko,taki raptus,wszystko jego co bym nie miała w reku wszystko jest jego i on musi to miesc:)
Tak pojedzie do fundacji Światło na ten oddział diagnostyczny,wtedy dowiem sie na ile moge go piłowac umysłowo,ile rozumie a ile nie to jest poprostu ratunek dla ludzi z nikoma swiadomoscia albo jej brakiem:0
Piknie siedzi na wozku,ale ostatnio go troche przeforsowałam bo dostał w nocy ataku padaczki,boje sie teraz go sadzac na fotel,robie to na łozku ze spuszczonymi kuloskami heheh,jemu to sie podoba:)
A ile jeszcze przedemna a przed nim hohohoho,poradzimy sobie :)
Karolina
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
Forumowiczka
07-12-2011, 18:38:22

Aniu ,dziękuję serdecznie za rady i cały opis walki o zdrowie męża jest bardzo optymistyczny ,ale wierzcie mi próbowałam WSZYSTKIEGO niestety fiasko , uparciuch godzi się na lekarza myśląc ,że to ja idę , a jak zobaczy drzwi to krzyk , złość i ucieczka . Lekarze 'łapią' go gdy po rehabilitacji wsiada do samochodu lub przychodzą na ćwiczenia aby naocznie go zobaczyć, wiedzą bowiem ,że ja walczę o jego poprawę zdrowia i chcą mi pomóc więc od , czasu do czasu muszą go zobaczyć. Jechać nie chce nigdzie , ostatnio jak był w ośrodku rehabilitacyjnym to po tygodniu był płacz, lament ,wyrzucanie ubrań itp. bo On chce do domu ,wytrzymał na szpilkach 3 tygodnie, ja byłam juz zdecydowana zabrać go wcześniej, bo codziennie ten sam koncert, to ile można ,ale dotrwał. A ćwiczenia w domu ? nie ma mowy! masaż twarzy? krzyk! Próbowałam szczoteczką do zębów zewnątrz / bardzo skuteczny/ od ust do ucha ,szczotka w powietrzu i krzyk,złość i tak ze wszystkim. Może jeszcze coś wymyslę , ale czy mi się uda? Ale Wy walczcie dalej! Pozdrawiam.Gosia
Forumowiczka
07-12-2011, 19:01:22

A jeszcze chciałam dodać ,że uparciuch jak ma dobry humor to melodia pieknie mu wychodzi , ale nie mogę się wtrącać bo nastaja cisza,krzyk i złość. Mam specjalny program logopedyczny , to nawet nie chce spojrzeć na ekran tylko się złości, nawet jak syn dzwoni na skypa to sekundę popatrzy ,pokiwa głową i koniec zaineresowania. Zadne pisanie,gry czy lusterko ,wszystko lata po pokoju. Ja cały czas próbuję ale niestety bez skutku. On spojrzy na mnie i ja muszę wiedzieć co On chce , bo inacze to och...... A może ktoś jeszcze wymyśli jakąs metodę na mojego UPARCIUCHA? To by było na tyle!
gość
07-12-2011, 22:35:04

Gosiu ty twarda obito,dasz rade nie zamartwiaj sie moja malenka,hehehe,przedemna to samo huraaaaa,powiedz mi jaki program logopedyczny masz podaj mi nazwe,moze ja wyprobuje a noz sie uda heheheh,kurde powiem ci ze szukałam w necie ale to nie ma nic akiego pomoz moja droga:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/961lepokc8l0zhtx.png[/img][/url] [url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s6iye0m79bl23.png[/img][/url]
gość
07-12-2011, 22:38:44

Gosiu, ja myslę (choc to łatwe oceniać a mylic się można), że ten Twój Tadzio to Tobą rządzi i robi z Tobą co chce. Tupnie nóżką a Ty już śpiewasz jak on zagra. Wie, że ten krzyk na Ciebie podziała i to wykorzystuje. Ale jak to zwykle bywa radzić łatwo. Nie wszyscy mają predyspozycje by się nie ugiąć, to jest cholernie trudne. Tym bardziej, że widzimy te ułomnoci i bezradność. Ale niestety trxebs i koniec jak z dzieckiem. Jak mój półtora roczny synek kładzie się na podłodze i próbuje na mnie coś wymusić, to ja kładę się obok niego igo naladuję. Nie pozwalam mu bić, gryść, rozrzucać jedzenia. Nie biję go i nie krzyczę na niego, ale nie odpuszczam. TAk samo było i jest z moim mężem. Ja też słyszała nie chce mi się. Nie odpuszczam z miłością ale konsekwentnie. Wiem, ze mi łatwiej, bo nie wykazuje racze agresji. Wcześnieh było zachowanie bardzo depresyjne - płacz i pytanie milion razy na dobę o to samo. JAk mi się rzadko zdarzyło coś odpowiedzieć niecierpliwie, bo jestem też tylko człowiekiem, była obraza. Gosiu nasi chorzy są chorzy, brakuje im wielu rzeczy, ale wyczuwają doskonale na co mogą sobie z nami pozwolić, to widac, słychać i czuć. I tu rzadne nowe pomysły nic nie dadzą, tu trzeba sobie poprzestawiać w głowie. Nie ma innej drogi. Zdarzało mi się w tym Instytucie rozmawiać i pomagać trochę innym chorym i to też się na innych sprawdało. Pozdrawiam i życzę dobrych myśli i sorki za taką bezpośredniość, ale piszę szczerze to co mi się wydaje
gość
08-12-2011, 12:00:09

Gosiu, ja cię rozumiem, wiem jaka to jest ciężka sprawa kiedy nasz kochany człowiek wyje, płacze, krzyczy, wtedy serce się łamie i boli. Ale nie można się dać bo dokładnie nasi chorzy wyczuwają ile mogą i to wykorzystują. Nie można się dać i poddać bo potem nic nie da się zrobić. Trzeba walczyć ile się da, może w końcu coś poskutkuje!!!!

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: