trzymam kciuki za Misia. A ja chyba zbytnio pochwaliłam szpital i wywołałam wilka z lasu...wrrr dzisiaj była znów szwagierka z Mamą u Taty i przeżyły szok, zapadła decyzja o przeniesieniu do hospicjum i normalnie stało się tak, jakby kopneli go w d..., nagle musiał zwolnić łóżko, bo podobno sprzęt był potrzebny i przenieśli na inny oddział. A tam, jak był wcześniej sam, tak teraz sala pełna pacjentów,ale nie to było najgorsze..Jak wcześniej był czyściusieńki, pachnący, opatrunek miał zmieniany, tak szwagierka podejrzewa, ze opatrunek był od wczoraj nie zmieniony, bo nie to, ze przeciekał, ale był zaschnięty cały i smród, że podejść nie można....mało tego, Tata ma odleżyny na piętach, wcześniej go kładli elegancko, z podłożoną pieluchą zwiniętą, żeby miał pięty w górze i miał nasmarowane sudocremem, który specjalnie na to został kupiony, a teraz leżał z nogami na gołym materacu, oczywiście nic nie nasmarowany :( do tego jeszcze przywożona była codziennie zupka, żeby karmić Tatę, nawet pielęgniarki tak chciały, a dzisiaj był pełen pojemnik z zupką z wczoraj...no normalnie szok...