Na wiarę nigdy nie jest za późno
Też bardzo się cieszę, że zapoznałem się z tymi komórkami bo teraz mogę śmiało twierdzić, że jest metoda, która stanie się kamieniem milowym w leczeniu naszej przypadłości. Wcześniej nauczyłem się żyć, a być może za jakiś czas będę mógł mówić: kiedyś chorowałem na epilepsję, ale jestem już zdrowy
Także wszystko na dobrej drodze.
Wiesz Sandro z tą pracą chyba nie wyjdzie. Byłem na rozmowie rekrutacyjnej, ale niestety nie mam zbyt dużego doświadczenia i jak to pan stwierdził: będziemy o panu pamiętać, aczkolwiek nie ukrywamy, że w pierwszej kolejności będziemy brać pod uwagę osoby z większym stażem. Po części rozumiem myślenie firmy, aczkolwiek wiadomo, że przydałaby się ta praca. Jednak mam jeszcze pomysł by postarać się o zdobycie grupy i wtedy gdybym ja uzyskał wystartowałbym do pewnej firmy, bo wiem, że tam przyjęli by mnie znacznie milej. Szczerze powiem, że coraz bardziej mnie taka opcja przekonuje. Tym bardziej, że takich firm, gdzie miałbym większe szanse mając grupę, jest więcej. Nawet gdybym musiał zmienić miejsce zamieszkania, nie jest to dla mnie, aż tak istotnym problemem. Także jestem nadziei, że jak nie pierwszy sposób to drugi. Ważne żeby się nie załamywać. Jeszcze wszystko się ułoży, i to nam wszystkim tutaj obecnym
Sandro być może to jakiś objaw naszej choroby. Miałem kolegę, który właśnie miał napady
padaczki w postaci drgania kończyn czy coś w tym stylu. Być może to tylko coś chwilowego. Nie mniej jednak obserwuj i jak coś to poinformuj o tym lekarzy podczas swoich wizyt, tu w Polsce, i u siebie.
Aldona dziękuję za odpowiedzi. Fajnie, że się Tobie udało wyjść z leków, u mnie niestety próba odstawienia zakończyła się porażką i wciąż przyjmuję leki rano i wieczorem. Postępujesz podobnie jak ja. Też staram się wysypiać, nie męczyć itd.
To pewnie w pracy trochę masz nerwów, w końcu z różnymi ma się do czynienia osobami, a klienci czasem potrafią się wykazać ;-P. Odnośnie Twojego ostatniego incydentu, to dobrze, że nic złego się Tobie nie stało. Wiadomo, że upadek nie jest niczym przyjemnym i można też upadając wyrządzić sobie krzywdę. Sam niedawno byłem ofiarą nawrotu choroby w wyniku własnego działania. Po prostu podjąłem się pracy jako operator, ale w systemie trzy zmianowym. I niestety podczas nocnej zmiany miałem takie zapomnienie i zdezorientowanie. Nie było co prawda typowego napadu, ale było blisko. Dobrze, że wszystko skończyło się dla mnie dobrze, bo mogło by być zupełnie inaczej. Całe szczęście, bo wpadnięcie do maszyny będącej w ruchu to niezbyt optymistyczna wizja.
To prawda dorastając trzeba nauczyć się żyć z chorobą, a to wcale nie proste zadanie. To w lutym świętujesz dwukrotnie, cóż jedni mają dobrze
Tomek