Niestety ja nie mam miłych wspomnień z ta chorobą.
30 grudnia 2000 r. zachorował na nią mój brat.Tak z niczego...nic na to nie wskazywało,że jest chory.Był osobą aktywną zdrowo się odżywiał,uprawiał sport:pływanie,biegi,boks,jazdę konno,miał 23 lata.Był okazem zdrowia.A jednak,wrócił do domu zataczając się,nie potrafił poprawnie wypowiedzieć żadnego słowa,miał niedowład prawej strony,karetka nie chciała przyjechać,stwierdzili że brat jest po prostu pijany.Wkońcu bo zabraniu brata do szpitala lekarza kompletnie nie wiedzieli jak zabrać się do leczenia,nie wiedzieli na 100% co dolega mojemu bratu.Moi rodzice szaleli,zawdzwonili nawet po bioterapeute.Jednak nic nie pomogło.Brat zmarł po 7 dniach,podczas pobytu w szpitalu doigrał się również ropnego zapalenia płuc co go usmierciło.Do tej pory lekarze nie powiedzieli nam co zrobili źle,co przeoczyli,wszyscy powtarzają "gdyby to...gdyby tamto".