Reklama:

Obrzęk mózgu śpiączka (43)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
28-01-2018, 22:18:45

Witam moja bliska przyjaciolka miala dzis wypadek samochodowy jest w spiaczce lekarze stwierdzili obrzeg mozgu i kazali sie przygotowac na najgorsze ma 44lata i wspaniale dzieci prosze czy ktos mial taki przypadek ze bliska osoba wyszla z tego ?agnieszka
gość
01-02-2018, 21:52:45

witam, moja siostra miala wypadek samchcodowy krwiaka i duzy uraz mozgu wprowadzili ja w spiaczke po tygodniu pomalu zaczeli wybudzac bo wszystko ustapilo teraz po 3 tygodniach na tomografii niby nie ma sladu ale ona lezy w lozku przypieta pasami bo sie szarpie wyzywa cala sie trzesie pamieta nas pamieta czym sie zajmujemy pamieta nr tel. caly do mamy ale przeraza nas to wszystko poniewaz patrzy w jeden punkt troszke kojazy ale mowi same glupoty zasypia wstaje wygina sie sama nie wie co jej jest i co ja boli zachowuje sie jak osoby z porazeniem mozgowym. Czy zna ktos taki przypadek jak to dlugo bedzie trwalo czy to minie z kad takie zachowanie???
gość
16-02-2018, 16:16:23

Witajcie, nazywam się Dominika. Jestem córką 50-letniego taty. Tata z dniem 30 grudnia uległ poważnemu wypadkowi, mianowicie uznał urazu mózgu. Hipoteza zdarzenia ma wersję, że tata został uderzony przez kogoś. Został uderzony około godziny 18 został znaleziony przy swoim grażu około godziny 21 z bardzo zmarźniętym organizmem.
Złamanie kości ciemniowej, stłuczenie poważne płata czołowego, dwa krwiaki, utrzymujący się obrzęk mózgu. Tata początkowo przebywał w szpitalu na neurochirurgii w Łodzi w szpitalu im.Barlickiego. Tam obyło się bez operacji. Krwiaki wchłonęły się. Tata został przewiziony po około 2 tygodniach do szpitala w Brzezinach na oddział neurologiczny.
Z początkiem wypadku nie było z tata żadnego kontaktu, oprócz łapania nas za ręke, mrugnięcia okiem. Po około tygodniu zaczął otwierać oczy- wzrok mętny. Po przewiezieniu do Brzezin tata zaczął odpowiadać mniej więcej na pytania : ":tak" "nie". Dodam, że tata przez ten cały okres był przywiązany do łóżka pasami, ponieważ chciał się podnosić, wstawać, był dość agresywny. W szpitalu w Brzezinach, tata zaczął więcej kontaktować. Często nie poznawał mnie, brata czy żony. Bywały momenty dobre i złe. Tata natomiast wciąż był agresywny. Wyrywał się, kazał się odpinać z pasów, bluźnił, wyzywał, pluł, groził mi i mamie śmiercią po powrocie do domu. Z opinii lekarza dostałam informację, że tata dostaje leki uspokajające, ale jak widać nie działały. Po dwu tygodniowym pobycie lekarka taty stwierdziła, że wypisze pacjenta do DOMU. Agresywnego, niechodzącego. Byłam z mamą w szoku. Jesteśmy dwoma kobietami, mieszkającymi z tatą, i obawiałyśmy się o własne, życie. Dodam, że tata przed wypadkiem, był osobą niezwykle silną i wysportowaną. Na szczęście i nieszczęście tata został w tym szpitalu, zarażony bakterią, układu jelit. Częste biegunki etc. Wylądował w szpitalu w Łodzi na oddziale zakaźnym im. Biegańskiego. Tam tata stał się zupełnie innym człowiekiem, wiemy, że dostał lek o działaniu psychotropowym . Uspokojony, nie agresywny, co prawda majaczy, posiada zwidy, ale jest w większym logicznym kontakcie. Lekarz prowadzacy badając tatę stwierdził, że kontaktu spójno słowno-logicznego nie ma z tatą. Nadal nie jest rehabilitowany fizycznie, chociaż jest sprawy ( leży od półtora miesiąca) Piszę do was z prośbą o poradę, ponieważ wiem, że tata będzie miał konsultację psychiatryczną, i to tak na prawdę wszystko od niej zależy. Jestem ciekawa i pełna nadziei, że ktoś podpowie mi, czy miał taką sytuację, czy są szansę na wyzdrowienie, na powrót do normalności psychicznej taty, oraz jak długo może to trwać. Czy taka osoba całe życie bedzie przyjmować leki psychotropowe? Czy to konieczne?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
gość
15-04-2018, 10:21:30

Długo zbierałam się, by napisać historię naszej rodziny, ale wiem, że codziennie pojawia się ktoś, kto staje przed największą tragedią i szuka nadziei wszędzie, gdzie to możliwe. Mnie nadzieję dały dwie historie – oby moja uczyniła to samo osobom, które czeka walka o zdrowie i życie najbliższej osoby.
28 grudnia rodzice załatwiając sprawy pogrzebowe dziadka mieli wypadek samochody. Samochód ciężarowy z dużą prędkością uderzył w prawy bok auta. Niestety tam siedziała moja mama. Tata również odniósł obrażenie, zdecydowanie mniejsze i po 7 dniach wyszedł ze szpitala. Mamę helikopterem przetransportowano na oddział intensywnej terapii. Miała uszkodzony duży obszar mózg, płuca się zapadały, wszystkie żebra były złamane w obu kierunkach, miednica zmiażdżona. Lekarze nie dawali mamie większych szans, bo miała trzy strefy uszkodzeń, które zazwyczaj kończą się śmiercią. Nastawiali nas, że umrze w ciągu trzech dni.
Nie umarła. Ja i moja siostra każda dnia dostrzegałyśmy drobne znaki, że ona do nas wróci. Lekarze byli odmiennego zdania. Pokazując mi tomografię mózgu, gdzie ¼ była uszkodzona, sugerowali, że nadziei zbyt wiele nie ma. Tylko raz usłyszałam, że ludzie wychodzą z takich urazów, częściej jednak mówiono, że świadomość już nigdy nie wróci, że mama zostanie warzywem. Gdy stan delikatnie się ustabilizował mogłyśmy w słuchawkach puszczać jej ulubioną muzykę, siostra czytała jej książki i czasopisma. Każdego dnia ktoś przy niej był. Była 5 dni w śpiączce, po odłączeniu sedacji odruchy były znikome, co sugerowało wegetację. Jednak mama nie dała za wygraną, choć obrzęk mózgu cały czas się utrzymywał.
Zaczęło się od otwarcia jednego oka po około tygodniu, a gdy słuchała muzyki ruszała prawą stopą. Po usunięciu drenów z płuc rozważano tracheotomię, jednak mama zadecydowała inaczej – zaczęła oddychać sama. Szybko przeniesiona ją z OIT na oddział chirurgii. Tam opieka jest zdecydowanie słabsza, bo personelu jest mniej. Moja siostra zrezygnowała z pracy, by codziennie dbać o mamę. Zmieniać pieluchę, myć, czytać. Dało to efekt, kolejny cud. Mama karmiona była sondą, sama ją wyjęła, bo chciała jeść sama. I jadła. Prawa strona ciała była w pełni sprawna, lewa - całkowity niedowład. Jednak reagowała na nasze polecenia, machała do mnie ręką podczas wideoczatu. Lekarze jednak tego nie wiedzieli. Gdy zastąpiłam siostrę na tydzień wydarzył się kolejny cud. Miesiąc po wypadku mama zaczęła mówić. Zaczęło się cicho, od pojedynczych słów, przez parę minut dziennie. Każdego dnia było głośniej i więcej. W końcu i lekarze też usłyszeli - ależ oni byli wtedy zdumieni.
W połowie stycznia mama pierwszy raz usiadała, lekarze stwierdzali, że trzeba szukać ośrodka rehabilitacyjnego. 31 stycznia, czyli właściwie miesiąc po wypadku mama trafiła na oddział rehabilitacji neurologicznej. Tam zaczęło się od ustabilizowania pozycji siedzącej, po tygodniu była pionizacja i pierwsze kroki. Najpierw mama jeździła na wózku, po miesiącu już chodziła o kuli. Zdjęto też cewnik, by mogła zacząć uczyć się korzystania z łazienki. Jednak nie była w stanie zapamiętać co jadła na obiad czy kolację oraz jak nazywa się lekarz lub fizjoterapeutą, dlatego poruszała się tylko pod opieką naszą lub pielęgniarki. W połowie marca pamiętała już dużo więcej i dostała pozwolenie na samowolne chodzenie – to był krok milowy.
Wiem, że brzmi to trochę jak bajka. Ale nie jest tak różowo. Niedowład lewej strony ciała utrzymuje się w rejonie braku. Rękę może podnieść tylko do granicy klatki piersiowej, wyżej odczuwa ból. Lewa stopa nieustannie boli i jest spuchnięta. Tomografia głowy wskazała malację okolicy styku płatów skroniowego, potylicznego i ciemniowego. Konsekwencją jest akalkulia, czyli utrata zdolności liczenia. Problemem jest też wskazywanie dat, wieku, godziny. Trudno jest jej zapamiętać drogę, dlatego w ośrodku zgubiła się, mimo że od sali gimnastycznej do pokoju dzieliły ją tylko dwa korytarze. Mama też anomię, czyli problem z nazywaniem przedmiotów. To, że nie „pamięta słów” bardzo ją denerwuje, bo jest świadoma swojego stanu. Wszystkie te dolegliwości były leczone w ośrodku, m.in. krioterapia na bark oraz terapia z neurologopedą.
Mama od 9 kwietnia jest w domu. Szybciej niż ktokolwiek by pomyślał. Pamiętam jeszcze słowa lekarza ze szpitala, że cudem będzie jeśli mama cokolwiek zrobi przy sobie. Dziś mama sama się myje, ubiera, robi sobie kanapki, kawę dla gości, obiera ziemniaki na obiad. Cały czas jest przy niej tata, bo pamięć krótkotrwała nadal szwankuje. Nie wiadomo jakie są szanse na poprawę aktualnego stanu, ale walczymy o kontynuację leczenia ambulatoryjnego, choć kolejki są dość duże. Na szczęście w domu nie brakuje jej motywacji, a spacery z tatą dają jej mnóstwo radości. Tacie również.
Mogę szczerze Wam powiedzieć, że dopiero teraz wiem, czym jest szczęście. Mimo, że mama żyje w świecie bez liczb i rzeczowników cały czas nas rozśmiesza i tak samo jak przed wypadkiem – martwi się o każdego. Uwierzcie, cuda się zdarzają! - Aneta
gość
07-09-2018, 21:22:09

Witam
Mój brat 4 sierpnia miał poważny wypadek. Został przygnieciony przez traktor od pasa po barki. Był nieprzytomny, doszło do zatrzymania akcji serca, mózg przez około 8 minut nie miał tlenu, ale ratownicy przywrócił go z powrotem. Kiedy helikopter był w drodze, po raz drugi jego serce przestało bić, ale ponownie je rozruszali. Miał obrzęk na mózgu, połamane żebra, bark, mostek, lekko stłuczone serce i strasznie stłuczone płuca z obrzękiem. Lekarze przewidywali najgorsze, ale mówili też, że jest młody (26 lat) i ma silny organizm. Dostał mnóstwo leków, został wprowadzony w śpiączkę, wszelka aparatura podtrzymywala jego życie. W najgorszym stanie były płuca, które do dzisiaj są leczone. W przeciągu tych 3 tygodni, które spędził w śpiączce gorączkował dużo, ale jego stan pozostawał stabilny. Obrzęk ustąpił, serce się zregenerowało, zrobiono mu tracheotomię, żeby płuca szybciej do siebie doszły, podawano antybiotyki i przetaczano krew. Dzisiaj może sam oddychać, podają mu tylko tlen, ale co jakiś czas jeszcze podłączają go do respiratora, żeby się nie przemęczał. Końcem sierpnia podjęli decyzje o wybudzeniu. Leki już nie działały, a on nadal sie nie budził. Przuchodzilsimy do niego codziennie, wlączaliśmy jego ulubioną muzykę i opowiadaliśmy co się dzieje w domu. Na początku otwierał oczy na bardzo krótki czas, ale motywowaliśmy go i dzisiaj całkowicie się obudził . Wszystko pięknie i nawet za tydzień mógłby wyjść do domu, po prostu bajka po takim wypadku. Ale jest jeden duży problem - jego mózg. Otwiera oczy, ale nie ma z nim żadnego kontaktu, nie rusza się, do tego ma nieustanne skurcze mięśni po prawej stronie ciała ( dragają mu mięśnie ). Leży ciągle na oiomie, jak warzywo, a lekarze nie widzą już żadnych zewnętrznych zmian na mózgu i brak im pomysłów na jakąkolwiek pomoc. Jest w trakcie sądowego ubezwłasnowolniania i kiedy tylko płuca zostaną całkowicie wyleczone, ma być przeniesiony do kliniki na rechabiltacje. Strasznie boję się tego, w jakim stanie jest jego mózg, o którym nikt nic nie wie. Źrenice reagują prawidłowo na światło, ale oczy latają i nie patrzy na nikogo, pomimo iż go do tego nakłaniamy. Dwa razy udało mi się (i tylko mi) uzyskać z nim nikły kontakt, a mianowicie popatrzył centralnie na mnie i zaczął płakać, wyglądał na przerażonego. Wierzymy, że nas słyszy, ale nie wiemy już co robić, a klinika, do której ma trafić jest bardzo daleko. Cała rodzina jest załamana i nikt nie wie czego sie spodziewać. Znacie może podobny przypadek? Czy to możliwe, że wróci do w miarę normalnego życia?Jak długo to potrwa? Czy w ogle odzyska kiedyś pełną świadomość? Proszę o prawdę, nawet tą najbardziej bolesną.
gość
07-09-2018, 23:07:47

Mój brat miał udar (zator) mózgu, po kilku dniach doszedł obrzęk, który doprowadził do najgorszego...
Lekarze powiedzieli że obrzęk mózgu w młodym wieku to zabójca... Starszy człowiek znosi go lepiej, bo organ ten z wiekiem zwyczajnie zanika (kurczy się), i w przypadku obrzęku w czaszce jest więcej miejsca dla "puchnącego" mózgu. W młodym zdrowym ciele tej wolnej przestrzeni tyle nie ma dlatego obrzęk często kończy się śmiercią. Człowiek myśli sobie że młody jest, silny, a tu okazuje się, że młodość działa właśnie na niekorzyść... :(
gość
22-02-2020, 08:30:12

Witam mój brat leży w śpiączce farmakologicznej już tydzień z nocy 13na 14 .02 wrócił do domu po treningu gdzie został uderzony w nos zemdlał karetka wzięła go i odrazu na stół operacyjny ledwie przeżył pek krwiak OK 25 cm teraz ma duży obrzęk mózgu po tygodniu zeszło tylko 2 mm zaczął gorczkowac 37.6 i 38 5 lekarze nic nam nie mówią konkretnego trzeba czekać ale czy te 2 mm to dużo? Ma szansę? Ma też duże stłuczenia mózgu wycięty kawałek czaszki bo podobno mózg się niemiescil reaguje na bodzice lewa ręka a z prawej miał krwiaka
gość
03-08-2022, 03:05:51

Jestem po wypadku, miałem operacje krwiaka mózgu,która poprzedził atak padaczki toniczno-klonicznej. Miałem wstrząśnienie mózgu, oraz bardzo długo utrzymujący się obrzęk mozku. Dziś od operacji minęło już 18m-cy, mogę stwierdzić że wróciłem do momentu z przed wypadku, uprawiam sport, wypije okazyjnie alkohol, pracuje. Sądzę też że miałem bardzo dużo szczęścia, ale jak widać nawet z takiego czegoś można wyjść!!! Najważniejsze żeby się nie załamywać, bo z psychika było najgorzej
gość
03-08-2022, 03:07:59

Gość 2022-08-03 05:05:51
Jestem po wypadku, miałem operacje krwiaka mózgu,która poprzedził atak padaczki toniczno-klonicznej. Miałem wstrząśnienie mózgu, oraz bardzo długo utrzymujący się obrzęk . Dziś od operacji minęło już 18m-cy, mogę stwierdzić że wróciłem do momentu z przed wypadku, uprawiam sport, wypije okazyjnie alkohol, pracuje. Sądzę też że miałem bardzo dużo szczęścia, ale jak widać nawet z takiego czegoś można wyjść!!! Najważniejsze żeby się nie załamywać, bo z psychika było najgorzej
Początkujący
19-07-2023, 14:31:35

Witam. Moja mama miała operowanego gruczolaka przysadki mózgowej. Podczas operacji wystąpił i się zrobił duży krwiak. Była 3 dni w spiączce farmakologicznej. Po próbie wybudzenia wpadła w swoją spiączke i tak leży. Lekarze mówią albo nie przeżyje albo jak się wybudzi będzie roślinką. Czy faktycznie stracić już nadzieje? Jestem z Wrocławia.

Wszystkie informacje mam od brata który rozmawiał z tym lekarzem


Jest mi bardzo ciężko mieszkałem z mamą całe życie bardzo się związałem i ją kochałem.Nic bez niej nie potrafie.......

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: