Niestety ja już na wózku jestem, choć ćwiczyłem i ćwiczę nadal.
W szkole podstawowej prawie normalnie chodziłem. Potem zaczęły się problemy ze stopami i ich "podwijaniem" na tyle duże, że trzeba było operować. Najpierw jedna stopa, potem druga stopa, prawie rok na dupie, bo miałem za słabe ręce aby chodzić o kulach i się zaczęło. Nigdy mimo pracy nad sobą nie uzyskałem takiej formy, aby chodzić sam bez pomoc chodzika. Nie takiego zwykłego z nóżkami, takiego z trzema kółkami z przodu. Z tym chodzikiem chodziłem kilka lat i myślałem, że się trzymam. Niestety, z czasem robiłem coraz mniejsze dystanse i w końcu nie miałem siły dojść 20 metrów do WC i wrócić. Usiadłem definitywnie na dupie. Osłabło wszystko, nie tylko nogi, ręce również. W dłoniach jeszcze 2 lata temu miałem siły wystarczająco, by wyprostować palce. Teraz nie wyprostuje ich wcale.
Dbam o siebie, staram się w miarę możliwości być aktywny ale szybko się męczę. Mam alergię i słabą pojemność płuc. Do tego duże skrzywienie kręgosłupa i do dziś nie wiem czy dobrze zrobiłem nie decydując się na zabieg. Może by było lepiej, a może nie? Tego nie wiem.
Chciałbym pożyć jeszcze trochę jak normalny człowiek ale to chyba niemożliwe. Nie wiem jak mogę sobie pomóc. Ostatnia wizyta u lekarza z pytaniem moim może jest coś nowego skończyła się jego odpowiedzią, że powinienem pić soki, bo są zdrowe. Chyba same konowały i debile w tym kraju zostali.