Ok 3 tygodni temu mój 26-letni kuzyn miał wypadek samochodowy. Wpadł w poślizg na mokrej nawierzchni i uderzył prawą stroną auta (Ford Escort combi) w podwójny słup trakcji elektryczne. W wyniku wypadku doznał wyłącznie urazu głowy z obrzękiem mózgu. Lekarze musieli natychmiast go operować, składając jego czaszką w pierwotną całość. Od tej pory Robert znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej i przebywa w pznańskim szpitalu przy ul.Przybyszewskiego. Odwiedzamy go 2 razy dziennie, choć nie widzimy radykalnych zmian w jego stanie. Lekarza mówią o stanie półśpiączki, ale nie zagrażającym życiu? Czy mówią prawdę? Przecież Robert może nigdy się nie obudzić, prawda? Sam już nie wiem co o tym myśleć... Rodzina podtrzymuje się na duchu nadzieją, a ja nie potrafię. Cały czas myślę o negatywnych skutkach wypadku i nie wierzę w cuda... Muszę się upewnić, czy ufać w słowa lekarzy i czy wierzyć rodzinie, która tłumaczy sobie każdy gest Roberta? Jakoś na razie nie potrafię. Mimo, iż Robert przebywa w najlepszym poznańskim szpitalu klinicznym, nie ufam nikomu. Nawet Bogu...
Pozdrawiam...
M@TeUsZ:/