Witam, to co tu piszecie to takie proste i łatwe. Mnie się też tak wydawało rok temu, kiedy zaczęłam się interesować tematem gruczolaków (wykryto go u mojego taty - 50 lat). W interncie nie wiele znalazłam, jedyne co było to fora, gdzie wszyscy pisali że to taki prosty zabieg, że nie ma się czym martwić, że po kilku dniach wychodzi się do domu i jest wszystko w porzadku. Otóż NIE. Gruczolaka wykryto 4 miesiące przed operacją, typowe objawy bóle głowy, pogorszenie wzroku, ciągłe zmęczenie, senność, bladość. Rezonans wykazał guza przysadki, ok 5 cm, czyli bardzo dużego. Czekając na operację było wszystko w porzadku. Sama operacja (endoskopowo) trwała ponad 5 godz., i była bardzo trudna, bo o mało nie doszło do
wylewu, kiedy lekarze ruszyli guz. ale to co najgorsze to zaczeło się dopiro po operacji. Od razu wybudzili i był przytomny. Ale bardzo nerwowy i wielu rzeczy nie pamiętał które robił prze chwilą, tzn brak świeżej pamieci. zaczęło sie wymyślanie rożnych rzeczy, które nigdy nie miały miejsca, ale sam był święcie przekonany że tak jest naprawdę. Pilnować go było trzeba na każdym kroku, bo nie wiedział gdzie idzie, nie poznawał ludzi, i ciągły lęk że coś się stanie.
Na poczatku myśleliśmy, że to efekt narkozy, ale po rozmowie z lekarzami, dowiedzieliśmy sie, że po takiej operacji moze tak być. Lekarz i tak pocieszał nas że to jeden z łagodniejszych skutków tej operacji, inni po tej operacji mogą nie chodzić, nie słyszeć, nie widzieć. Do tego wszystkiego doszła jeszcze moczówka, ale na to naszczęście są leki, no ale wzrok się pogorszył i przysadka przestała wogle pracować, więc wszystkie hormony trzeba było zacząć podawać w tabletkach.
Po tygodniu został wypisany do domu i wtedy my musiałyśmy sie zajmować nim jak dzieckiem, bo nie wiedział co robi, gdzie idzie.
W tej chwili (operacja była w lipcu 2007) jest już lepiej, juz przynajmniej pamięc wróciła, ale lęki są nadal i do tego doszła jeszcze depresja. Przysadka dopiero może jakiś miesiąc temu zaczęła działać, ale to minimalnie. A jak opowiadaja inni którzy też mieli taki problem to w większości przypadków to mieli taki same objawy i zachowanie po operacji a do sprawności dochodzili nawet po kilka lat.
Ja mam nadzieje że w końcu będzie wszystko w porządku, tyle że guzy te potrafia się odnawiać i trzeba przechodzić wszystko od nowa. Tyle że moze reakcja na początku pozwoli na szybsze działanie i rozgonienie "gada" lekami.
Ja może nie powinnam tego pisać, zeby nikogo nie wystraszyć, ale osobiście wolałabym to wiedzieć rok temu, żeby wiedzić czego się spodziewać po operacji, a nie żyć w świadomości że po kilku dniach wychodzi się ze szpitala tylko z opuchnietym nosem i workiem leków i wraca sie do normalnego zycia.
Na koniec chce jeszcze powiedzieć, żebyście nie odciągali niczego w nieskończoność, bo guz rośnie i robi coraz wieksze spustoszenie w mózgu, które póxniej jest trudno odbudować, a reakcja w porę na pewno uchroni was od takiego przbiegu choroby.
