Oj Joa, trudne pytania zadajesz, bo powrót do normalności zależy nie tylko od tego jak zdrowiejemy, jakie zostały nam przypadłości, które ozdrowieć nie chcą, no i czym dla nas jest "normalność".
Opowiem, jak było/ jest u mnie. Byłam w szpitalu bardzo krótko, bo tylko 4 dni. Gdy wróciłam, przez jakiś miesiąc przychodziła moja mama i pomagała np. obrać ziemniaki lub przygotować coś do obiadu. BYło mi trudno, bo 1) nie da się pochylić głowy w kołnierzu, a trudno trzymać np. obieranego ziemniaka na wysokości oczu 2) zostały mi po rwie ramiennej uszkodzone nerwy dwóch palców i do tej pory trudno mi wykonywać wiele precyzyjnych prac.
Przez dwa miesiące, w których nosiłam kołnierz nie robiłam w domu prawie nic, nie jeździłam też samochodem, co było dużym utrudnieniem dla normalnego funkcjonowania rodziny ( dowożenie dzieci, zakupy)
Teraz, 4 i pół miesiąca po, sprzątam "na raty", odkurzam najwyżej pół godziny ( wyjątkowo mi nie służy),mogę umyć mopem podłogę w jednym pomieszczeniu ( bo boli bark) , gotuję normalnie, na większe zakupy zawsze zabieram któreś dziecko, dzieci także rozpakowują samochód po zakupach i wieszają pranie. Jeśli zapomną i nie mam nikogo pod ręką, żeby mu zlecić tą czynność - wieszam na grzejnikach.
Okna, gdy już nic przez nie nie widać, myją dorosłe dzieci
Jakieś 3-3,5 miesiące PO zaczęłam chodzić 1-2 razy w tyg. na pilates, co bardzo mi pomogło. Przynajmniej, jak boli, to myślę, że to zakwasy, a nie, że za dużo sprzątałam.
Kuruj się Joa, żebyś nabrała sił przed operacją.
Pozdrawiam
Joanna