Kasiu
Ja jestem ANTY PRZYKŁADEM jak należy żyć po operacji.
W kórymś z poprzednich wątków napisłam ku przestodze co robiłam wbrew zakazom , zdrowemu rozsądkowi i własnemu zdrowiu po pierwszej operacji. Każda z nas pewnie może dopisać do tego kilka swoich grzechów . Jak widzę możemy sobie podać ręce, kobiety niezastąpione niestety do zdarcia o czym świadczą posty.
Nie wiem jak uruchomić własny rozsądek ,żeby nie mieć nad sobą ciągle bata w postaci bólu przeciążeniowego i nie ryzykować kolejnym poziomem.
Teorię mam wbitą w głowę na blachę ale praktyka kuleje.
Kasiu , niezależnie od decyzji jaką podejmiesz odnośnie operacji Twoje życie i aktywnośc już nie bedą takie jak w pełni zdrowia.
Ogólne konsekwencje,które mogą wystąpić z powodu zaniechania operacji to coraz wieksze ubytki neurologiczne , ryzyko mielopatii na skutek ucisku rdzenia , ból który uprzykrza życie.
Ale każdy pacjent to inna historia , ucisk uscikowi nierówny więc nie wypowiadam się w kwestii czy dla Ciebie już pora czy możesz decyzje odwlec.To musisz rozstrzygnąc wraz ze swoim neurochirurgiem.
Czytając poznałaś moją historię i jeśli się zdecydujesz na operację oby potoczyło sie tak pomyślnie jak u mnie trwało przez półtora roku , byleby taki dobry stan nie uśpił Twojej czujności.
Pytasz czy mozna normalnie funkcjonować . Można , PRAWIE NORMALNIE , trzeba się przestawić na bycie DAMĄ.
Nie dźwigać , nie przestawiać mebli , nie wykonywać ekstremalnych ruchów szyją,spać na poduszce profilowanej ,unikać czynności związanych z wysokim podnoszeniem rąk-mycie okien , dla niektórych zmiana pościeli może być nie lada wyczynem po którym mamy kilka godzin z głowy, wiesznia prania na wysoko umieszczonych sznurach , pucowanie glazury.
To tylko przykłady z mojego i nie tylko mojego doświadczenia. resztę przestróg musisz ustalić sama po , wsadzeniu paluszka w ogień,,
Na tą chwilę czyli 11 miesięcy od drugiej operacji nieco o mnie .
-Staram się unikać wymienionych czynnmości z różnym skutkiem , jak narozrabiam potem muszę odleżeć ,nieraz wspomagając się lekami.
-Na rowerze jeździłam po upływie 3-4 miesięcy od operacji , ważna jest kwestia ustawienia kierownicy względem siodełka ,żeby nie trzeba było nadmiernie odchylać głowy ,mnie nalepiej służy poczciwy składak.
- Domem zajmuję się normalnie ,jeśli mogę się wymiksować z niesłużących mi czynności to ich nie wykonuję , jeśli nie ma pod ręka domowników to robię na raty.
-Rozum wrócił jeśli chodzi o zakupy , od kilku miesięcy nie dźwigam.
-Jesli chodzi o męża to musi byc dużym wsparciem i wierzyć Ci,że mimo braku oznak niedyspozycji na zewnątrz potrzebujesz pomocy i te okna , zakupy niech staną się jego domeną a jak nastąpi zrost impantów z trzonami to niech dalej pomaga a w kwestii która Cię niepokoi zdaj się na intuicję , toż na kole Cię łamał nie będzie
-Wczoraj dostałam na kontroli neurochirurgicznej zaświadczenie z wpisem o zakazie dźwigania co ma znaczenie przy powrocie do pracy, Tu może się szykować mała rewolucja niekoniecznie po mojej myśli ale jakieś alternatywne wyjście się znajdzie.
Kasiu , nie wiem czy Cię uspokoiłam czy wprowadziłam większy zamęt w głowie .
Na początku drogi jest szok dotyczący operacji ,po niej okazuje się że nie taki diabeł straszny i rozmyślania co dalej.
Jest bunt ,że już nie bedzie tak samo ,eksperymentowanie na własnym ciele i przekonanie ,że jest dużo do starcenia .
Później nastepuje czas określenia priorytetów co ważniejsze zdrowie czy pewne przyzwyczajenia .
Różnie długo trwa ustalanie tych priorytetów , u mnie ciagnie się od 2004 i trwa do dziś zależnie od tego czy wstaję jak przejechana przez walec a dzień wymaga leżakowania z powodu przeciążenia czy jestem cała w skowronkach w dobrej kondycji bez bólu.
Powynurzułam się nieco ale myślę ,że lepiej uczyć się na cudzych doświadczeniach niż zaznać własnej porażki .
Kasiu ,jeśli jesteś z Warszawy albo jest Ci tu po drodze to mogę podać namary na sprawdzonego terapeutę w celu konsultacji.
Jest to super specjalista . Być może zestawienie dwóch opinii neurochirirga i rehabilitanata ułatwiłoby decyzję co dalej.
Pozdrawiam
Zosia