Witajcie!
Elu, dziękuję za ciepłe słowa, lekko nie jest. Dziś ,,walczyłam" z mamą i basenem , nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać - kaleka obsługuje kalekę! Ręce mi odpadają, ale ból fizyczny to nic, serce boli bardziej, gdy widzę, jak mama odchodzi. Ech, życie!
Artur, pytasz o ból. Po operacji dają tyle leków przeciwbólowych, że nic nie boli. Trochę gorzej, jak się po dwóch dnia wróci do domu i przestanie łykać prochy, a zacznie brać za robotę. Poczytaj forum, jesteś facetem i pewnie znajdziesz damską obsługę, więc przez pierwsze dni odpoczywaj, a ból nie będzie Ci doskwierał.
Szyjki piszą o gadłach. Mnie uszkodzono nerw krtani i trzy miesiące miałam problemy z mówieniem, ale po zastrzykach z cocarboxylazy i witaminy b12 przeszło.
Kiedy do pracy? Mój neurochirurg zapewniał, że po miesiącu będę w pełni sprawna, że później będę jeździć na nartach i rowerze. Był optymistą. Minęły 4 miesiące, a do pracy nie wróciłam, bo prawa ręka wciąż jest słaba, a kark przy dłuższym pochyleniu do przodu boli. U mnie dochodzi RZS (chore stawy). Teraz się rehabilituję (magnetronik, laser, krioterapia i terapia manualna). Poza tym żyję na pełnych obrotach. Przygotowałam wigilię dla całej 15-to osobowej rodziny, jeżdżę samochodem i ktoś z zewnątrz nawet by nie zauważył, że mam implanty na dwóch poziomach. Na narty pewnie bym pojechała, ale przy ciągłej opiece nad mamą nawet nie mam kiedy o tym pomyśleć. Oczywiście każdy jest inny i już słyszę krzyki rozważnych szyjek, które często ganiły mnie za szybki powrót do normalnego życia. Może po prostu nie umiem zorganizować sobie pomocy, może chcę być silna?
Pozdrawiam wszystkie Szyjki - Ela