Gosiu w każdym szpitalu inaczej...
u mnie: Czwartek przyjęcie, badania, w piątek operacja, sobota wyciągnięcie drenu pionizacja, niedziela mogłam iśc do domu ale w poniedziałek bym musiała wrócić po wypis, więc zostałam. Przed wyjściem kontrola RTG. Wymiotowałam dwa dni po operacji mimo podawania sporych dawek leków (w zasadzie miałam odruch wymiotny już potem, bo nie miałam czym). Leżysz na boku, nerka pod buzią, wszystko bezpiecznie, tylko się męczysz. W 7 dniu ściągnięcie klipsów plastikowych (szwy). Od tego dnia spotkania z Fizjo (100 km do niego jeździłam) w celu utrzymania ruchomości implantu (mam ruchomy). Po 5 tyg. do pracy (biuro). Przez m-c po operacji masakrastyczne
bóle głowy, żaden z objawów przedoperacyjnych się nie wycofał... Po 5 tyg. wraz z powrotem do pracy/ wymuszoną pozycją (biurko) nasilenie się bólu ręki, głowy... Od tego momentu poszukiwanie odp. na pytanie dlaczego.... Badania, konsultacje, itd. Na MRI wyszedł duży stan zapalny w trzonach, torbiel, ucisk na rdzeń, implant za głęboko osadzony lub za duży (zdania podzielone). Minęło ponad 3 lata. Dzięki dobrze prowadzonej fizjoterapii i rezygnacji z pracy przy biurku jakoś się mam, nie poddałam się reoperacji i jak pisze Janusz nauczyłam się żyć z mym niedoskonałym ciałem, żyjąc tak by mu bardziej nie szkodzić. Historia każdego z nas jest inna. Zawsze jest SUBIEKTYWNA, MOJA....trzeba o tym pamiętać. Ja operacji nie polecam bo mi nie pomogła (nie jestem jedyna). Ja zachęcam by wykorzystać wszystkie możliwości leczenia zachowawczego. Żeby się tak leczyć (zachowawczo) trzeba odwiedzić 2-3 dobrych!!! fizjoterapeutów, nawet jak są na końcu Polski . Chirurg jest od operowania. Mi to szczerze powiedział nawet operator, taka jest jego rola, zoperować, on z tego żyje. Mnie przed operacją przestrzegała tu jedna z forumowiczek, ale niestety musiałam się przekonać na własnej skórze...Jej też się nie poprawiło, a teraz z tym musi żyć. Reoperacje w niektórych przypadkach są trudne i b. ryzykowne... Nie poszłam na operacje bo chciałam tylko z powodu ucisku na rdzeń, ale teraz też go mam i nikt nie chce mnie ciąć z chęcią i zapałem. Decyzje każdy z nas podejmuje sam!!! Przy ucisku na korzeń nerwowy (ciągła rwa barkowa nie ustająca po terapii czynnościowej) operacja daje natychmiastową ulgę, bo korzeń jest odbarczony. Kręgosłup to nie tylko DYSK, tam jest tyle innych RZECZY, które powodują ból, drętwienia, że usunięcie dysku w wielu przypadkach niczego nie zmienia....No ale cóż dowiadujemy się o tym zazwyczaj jak dalej boli i dalej nie możemy robić tego na co mamy ochotę, czy choćby pracować.
To mnie poniosło ;)
pozdrawiam i zmykam na spacer bo już mnie boli, a przecież to chwila przy kompie...