Zanzibarze to masz świetnie. Ale Twój przykład raczej jest wyjątkiem.
Dyskobolko Aniu ja właśnie jestem na początku kariery rehabilitacyjnej i dokładnie właśnie nie wiem jak ma ona wyglądać. Na NFZ mam po šwiętach laser i pole magnetyczne. Neurochirur cały czas mówi, ze jeśli ćwiczenia to bardzo ostrożne, dopiero po 3 miesiącach od operacji odważniejsze, cokolwiek to znaczy.
Wczoraj byłam prywatnie u rehabilitanta z oddziału neurochirurgi. Spokojny opanowany. Na początku powiedział znów znienawidzone słowo, z którym nie mogę się nijak zaprzyjaźnić : cierpliwość. Pokazał mi kilka ćwiczeń na piersiowy i lędźwiowy kręgosłup. Mam je sobie robić w domu. Ze dwa razy po 15 min dziennie, bez szaleństw typu skalpel Ewy Chodakowskiej ;) Ściągać
łopatki, ściągać brzuch i brodę ciągnąć do tyłu. Izometryczne ćwiczenia powolutku, mam je spisane na kartce. Na razie bez skrętów głową.
Potem zrobił mi masaż, jak określił: mobilizację kręgosłupa, po czym dzisiaj od rana czuję się jak poobijana i plecy bolą jak ściągam łopatki, ale od niego wyszłam mocno wy prostowana. Poza tym sam masaż nie był bolesny, dopiero jego skutek. U niego ćwiczyłam trochę na piłce, a z kolei inny rehabilitant odradzał piłkę, bo jeszcze nie pora na łapanie równowagi, ktoś tu na forum ją wiele razy z kolei
chwalił sobie , sama nie wiem.
Jesteśmy umówieni na dwa , trzy razy w tygodniu ( jak wielu z nas pójdę z torbami finansowo ) Mam poleconych innych jeszcze sprawdzonych rehabilitantów. Na razie poczekam na efekty tego.
Idę dzisiaj do laryngologa bo gula w gardle wkurza mnie coraz bardziej. Niech tam zajrzy i powie co jest, bo mam wrażenie, że się przemieszcza.
O raju, się rozpisałam. Jak ktoś dotrwa do końca tego postu, to buziak dla niego :)
Tomwro -dziękuję jeszcze raz.
Kasia