Dziewczyny moje i Ty Piotruś,
kochane jesteście :)
niby się nie znamy a dostaję takie wsparcie :):):) wiem, że każdy z nas przed operacją przechodził przez podobne lęki i obawy i niepewności, czy dobrze robi. ale ja stanęłam przed ścianą i moja prawie pięcioletnia walka i jej sposoby wyczerpały się. co potem to się okaże. racjonalizuję lęk, czytam o sensie operacji i poprawie życia po i nastawiam się pozytywnie. pocieszam się tym, że gdybym 5 lat temu po wypadku pozwoliła się zoperować to wtedy doświadczenie i metody byłyby ni tak doskonałe jak dzisiaj.
więc głowa do góry. dr mówi, że takich operacji nie robi się bez powodu. więc mu ufam i wierzę, że wszystko się uda i po okresie krótkim dojdę do siebie :)
dzięki za dobre słowa:) pozdrawiam wszystkie Szyjki!