maja258258 2012-12-06 20:08:05 Tu nie chodzi kto ma rację, tylko na kogo tak na prawdę trafisz....
Nie jest powiedziane, że z tą chorobą musisz tylko pracować w zakładzie chronionym, znam wiele osób z tą chorobą i pracują na legalu,
ja również pracuję normalnie, zarobki mam dosyć, ataki w pracy miałam, choć na początku szefostwo nic nie wiedziało, że choruje, ale jak dowiedzieli się, że się lecze to nic nie zrobili i pracuję do dziś...
Nie wolno zwalać winy na cały świat, każdy człowiek jest inny, jeden zrozumie naszą chorobę a drugi będzie na dystans ale nie wszyscy ludzie są tacy sami...
Jestem chora od wielu, wielu lat.
Pierwszy atak miałam w domu, ale to moje szefowe z pracy poleciły lekarza i załatwiły za darmo wszelkie badania pomimo, że nie miałam ich w wykupionym przez firmę w pakiecie. I stało sie to gdy byłam świeżym pracownikiem, na umowie na czas określony. Nikt mi złego słowa nie powiedział, pracy nie straciłam.
W obecnej pracy też wiedzą na co choruję. Miałam atak w firmie. Zajęli się mną i nic nawet nie wspomnieli, że mnie tam nie chcą. Pracuję tam już 14 lat.
I nie są to zakłady pracy chronionej, ale wielkie banki.
Padaczka to nie jest ułomność, niepełnosprawność. Nie można epileptyków zamknąć w zakładach pracy chronionej. Jesteśmy sprawni i nie ma potrzeby, abyśmy odbierali miejsca pracy tym, którzy rzeczywiście w takich zakładach jedynie mogą ją znaleźć.
Przyjaciele, znajomi, współpracownicy, szefowie wiedzą o mojej
epilepsji. Bez tej ich wiedzy ciężko byłoby mi żyć. Podam jeden przykład: ataki (jeśli już) mam najczęściej rano, zaraz po przebudzeniu. Jak tylko dojdę do siebie to wystarczy sms do szefa i nawet nie muszę brać urlopu na żądanie.
Wszystko zależy od tego jak przedstawisz tę chorobę. Świat nie jest przeciwko nam o ile wie czego się spodziewać :)