Ja w lędźwiowym jeszcze bólu takiego nie mam le czuję tego dziada też. Najbardziej wysiada psychika - to mogę Ci powiedzieć po moim przykładzie. Siada zwłaszcza tym, którzy do tej pory nie mieli takich problemów. Jakbym nie zrobił operacji też nie byłoby ciekawie. Wiem jedno, że tyranie fizyczne i praca siedząca to najgorsze co może być dla naszych kręgosłupów. Ja muszę zrobić rezonans bo niepokoi mnie to co się teraz dzieje. Chociaż przyznam, że z lewą ręką nie było idealnie nawet po operacji - bo czułem jak słabnie w niej czucie jak ją kierowałem mocno w tył. Jesteśmy beznadziejnie skonstruowani, a do tego musimy tyrać do starości. Ja się zastanawiam jak ja jeszcze tyle lat dam radę, chociaż chęci do pracy mam to widzę, że swojego organizmu nie oszukam. Nie wiem co Ci doradzić, może rehabilitacja coś by Ci pomogła. Pamiętaj, że dobry chirurg operuje objawy a nie obraz. U mnie był zanik siły mięśni i zła odpowiedź ręki na próbie młoteczkiem, więc nie było to za fajne. Do tego rwy przez kilka miesięcy w roku też dawały w kość. Ostatnia (ta przed operacją) unieruchomiła mnie w łóźku i to skierowało mnie na stół bo ból był nie do zniesienia. Co z tego, że stan ostry minął (po sterydach i środkach przeciwzapalnych) jak wystarczyło, że zacząłem się normalnie ruszać i już czułem zbliżający się kataklizm. Tutaj zwlekanie nie wiele by mi dało.