Asiu, masz rację- jestem nadal:)
Siedzę sobie cichutko na zapleczu czytając bo chyba już całe swoje doświadczenie opisywałam wielokrotnie.
Ale jak czytam takie posty jak szyjki74 to aż mnie palce świerzbią do klawiatury i może lepiej żebym się nie odzywała żeby nie urazić choć absolutnie nie mam takich intencji.
Małgosiu(szyjko74), to do Ciebie tylko proszę odbierz to jak troskę a nie wymądrzanie.
Czy jest jakiś powód ważniejszy od ZDROWIA, który skłania Cię do odwlekania decyzji o operacji jeśli są do niej wskazania?
Na początek przeczytaj
http://www.medonet.pl/dolegliwosci,dolegliwosci-profil,1578707,1,uszkodzenia-nerwow-obwodowych-
neuropatia,index.html
http://www.echirurgia.pl/neurochirurgia/uszkodzenie_nerwow_obwodowych.htm
Małgosiu nie doprowadź do sytuacji kiedy będzie pozamiatane.
A to ku pokrzepieniu.
http://www.neurochirurg.opole.pl/a1270738228pol-Dlaczego-nie-powinnismy-sie-bac-operacji-kregoslupa.html
Jakże odmienne może być podejście neurochirurgów. U jednych zaawansowane objawy ubytkowe są bezwzględnym wskazaniem do operacji a u innych nie są.
I żeby nie było, że jestem zafiskowana na operację.
Ale uważam, że każdemu wedle wskazań. Jak nie ma tak dalece posuniętej neurologii a jest akceptacja neurochirurga to i owszem, walczyć
rehabilitacją ale przy ubytkach neurologicznych czas raczej nie jest sprzymierzeńcem.
Małgosiu, wracając do Twojej prośby.
Jestem tu najstarszą stażem szyjką. Od pierwszej operacji minęło 9 lat, od drugiej 6.
Obie operacje usunęły przyczynę. Po drugiej gdzieś przez rok, półtora cierpiałam z objawami zbliżonymi do przedoperacyjnych. Wykorzystałam wszystkie możliwe metody walki farmakologicznej i zabiegowej.
Po tym czasie przy moim uporze diagnostycznym znaleziono przyczynę tylko pośrednio związaną z wcześniejszymi objawami
dyskopatii.
Żeby było jasne, operacja była konieczna a objawy miały podwójne źródło i z drugiej strony.
Po wdrożeniu terapii manualnej(osteopatii)odżyłam.
Na chwile obecną w MRI przy stabilizacji na 3 poziomach, na dwóch jest ucisk na worek oponowy przez narastającą na implanty kość, wypuklina poziom nad stabilizacjami i coś tam z tego pewnie może pobolewać. Na co dzień nie odczuwam bólu , wręcz udaje mi się zapomnieć o szyi. Ruchomość szyi w pełnym zakresie. Niestety nie prowadzę zalecanego oszczędzającego trybu życia z zakazem dźwigania i większa aktywność wysiłkowa czy też niedogodna pozycja odbija się czkawką o różnym nasileniu.
Właśnie jestem w fazie pogorszenia-promieniujący ból od barku do dłoni i głowy, uczucie obrzękniętej i wychłodzonej dłoni. Objawy znane, nie wpadam w panikę. Doraźnie pomagają ciepłe okłady żelowe, NLPZ. Od ostatniego spotkania z osteopatą mija prawie rok i chyba najwyższa pora wznowić terapię.
Podsumowując, gdybym oszczędziła sobie pewnych zajęć o których z góry wiem, że mi dokopią to byłoby z szyją super ale nie zawsze się da. Mam świadomość, że choroba jest na stałe, że może postępować i że okresowo może o sobie przypominać.
Za żadne skarby nie wróciłabym do stanu z przed obu operacji, nie żałuję decyzji zarówno z powodów bólowych jak i neurologicznych.
Poza tym jeszcze kilka interwencji operacyjnych przede mną i zapewne na ogólny stan układu kostno/stawowego wpływają predyspozycje a niekoniecznie tryb życia jaki prowadzę.
Pozdrawiam ciepło szczególnie osoby na rozdrożu. Z tym da się uporać i nie cierpieć. Z.