Emilu,
to zadna róznica czy masz zwyrodnienia czy nie. Po wypadku nie jest tak, że masz jedynie naruszone dyski /widzę, że masz wymieniony/. Nikt nie zagwarantuje, że podczas wypadku nie zostały naruszone struktury kręgosłupa w sposób jeszcze teraz niewidoczny. U mnie uraz, który odniosłam w wieku 16 lat, gdy poleciałam z roweru na głowę, odezwał się po wielu, wielu latach.
Jeśli zaś chodzi o Twoje wyczyny na basenie, mnie lekarze zabronili pływania jeszcze przez kilka miesięcy. Twój kręgosłup, Twoja sprawa, skoro nie chcesz spytać lekarza.
My Ci tu piszemy, że zbyt szybki powrót do normalnego zycia jest zgubny w skutkach, a Ty przyjmiesz to do wiadomości albo nie - jesteś już chyba duzym chłopczykiem.
Jedno przyznam - chyba jednak slownik był w uzyciu ostatnio - brawo!!!
Viko, to nie jest tak, że ktoś jest fanem operacji /choc znam taka osobę/ i wyczuwam Twój prześmiewczy ton.
Nam się zycie przewróciło do góry nogami, a ja po raz kolejny dowiedziałam sie że nie będę w zyciu mogła robic kolejnych rzeczy. Jak i Ty. To przeraża i czytając Wasze , recedywistów operacyjnych, posty, wpdam w coraz wiekszą panikę - juz teraz boje się co będzie dalej. Marcowe TK pokazało, że mam w szyi kręgozmyk i bardzo duże zwyrodnienia w kręgu, do którego przykręcona jest dolna część stabilizacji.
Lekarz obiecał, że jeszcze kiedyś wsiąde na rower - straszna myśl, że juz zawsze będe mogła tylko spacerować na "uciekających" od ucisków na odcinku lędzwiowym nogach.
I podobne zdanie jak Ty mam o sanatoriach - też wpycham sie do szppitali nieuzdrowiskowych. Byłam teraz w Lądku i mimo, że zabiegów mnóstwo, zupełnie nikogo nie interesowała rehabilitacja ruchowa - jesli sie na nią nie przyszło, to lepiej - a jak sie przyszlo, to kpiny z gimnastyki. I ta atmosfera - pęd na strojenie sie i koniecznośc oganiania się od szukających sanatoryjnej przygody. Okropność
Pozdrawiam
Ania po korporektomii