Reklama:

DYSKOPATIA KRĘGOSŁUPA SZYJNEGO A OPERACJA (29020)

Forum: Dyskopatia kręgosłupa

Początkująca
24-11-2013, 11:47:08

miałam popełniony błąd co do operacji i jej przeprowadzenia(tarczyca) ten błąd jest nie odwracalny i zmienił moje życie dlatego zaufanie lekarzom jest bardzo trudne z dnia na dzień narasta lęk i niepewność konsultowałam z dwoma lekarzami i taka sama diagnoza operacja rehabilitant to samo boje się bardzo ole stan sie pogarsza dlatego każdą wasza rada jest cenna jeszcze 28 mam wizyte u operatora i mam mętlik o co pytać
C5 C6 operacja 10 grudnia 2013
Wtajemniczona
24-11-2013, 16:43:55

Dagii, jednym z ciekawszych pytań, które proponowała chyba Zosia na tym forum, było dla mnie: Jakie są konsekwencje wykonania operacji, a jakie jej zaniechania?
Na pewno możesz zapytać się o samę implanty czy zakres planowanej operacji. Ciekawa jestem odpowiedzi Twojego operatora na wskazania i przeciwwskazania po operacji. Ponadto jaki wpływ będą miały implanty na pozostałe poziomy/części kręgosłupa. Jak sama się wybiorę do kolejnego neurochirurga, to zapytam się ilu z pacjentów raz operowanych, ponownie do niego wraca i po jakim czasie oraz czy wie, co miało na to wpływ.
Tyle z mojej strony, ale może Ciebie nurtują zupełnie inne kwestie...
Ja na razie rehabilituję się z udziałem wykwalifikowanego fizjoterapeuty, ale zachowuję czujność w kwestii objawów neurologicznych (może czasem zbyt dużą). Ponadto miałam kolejne zadziwiająco pozytywne doświadczenie z terapią czaszkowo-krzyzową (craniosacral).
pozdrawiam
Basia
gość
24-11-2013, 18:03:50

Witaj Basiu! Dobrze podpowiadasz zapytam dr tak jak piszesz ,prawdą jest że wiele osób na jednej operacji nie kończy.Pozdrawiam!
Początkująca
24-11-2013, 19:56:37

dzięki za odpowiedz :) wiekszosc już zadałam wiec już teraz coś nie tak z lędźwiowym jest o to zapytam choć rezonansu nie mam a o przebieg o[eracji tez zapytam profesor już ostatnio mówił ze zrobi wszystko żeby było dobrze wiec go się trzymam ale wtedy jeszcze nie miałam problemu z chodzeniem ale muszę komuś zaufać tak sobie mówię najgorsze jest ze jest jeszcze inna choroba i to jest komplikacja zawsze to podkreślają lekarze
C5 C6 operacja 10 grudnia 2013
Forumowiczka
24-11-2013, 20:24:10

A propos pytania jakie są konsekwencje wykonania zabiegu a jakie jego zaniechania:
Tego nikt nie wie.
Nawet jak masz ucisk na rdzeń – jeden chodzi z tym lata i się jego stan nie pogarsza, inny po kilku miesiącach może mieć już niedowłady.
Jeden po operacji czuje się dobrze całe lata, inny ma problemy.
Jeden wraca na stół po 1-2 latach, inny już do końca życia się tam nie pojawi – przynajmniej nie z kręgosłupem.
Tutaj nie ma wyroczni i przynajmniej na moich wizytach (a konsultowałam się u 6 lekarzy) tylko jeden z nich wprost powiedział mi, że operacja jest konieczna. Pozostali, ze są wskazania do operacji, ale to JA podejmuję decyzję, a nie oni, czy się na nią zdecyduję czy nie. Zresztą ten jeden, który powiedział mi wprost, że powinnam iść, powiedział mi też, że zdarzyło mu się, że w trakcie operacji niestety doszło do paraliżu (prawdopodobnie odbarczył jakieś długo uciskane miejsce i doszło do krwotoku).
Musicie zrozumieć jedną rzecz –ta operacja, poza nielicznymi wyjątkami, nie jest operacją uzdrawiającą w 100% i nikt wam nie zagwarantuje, że po niej będziecie zdrowi tak jak w młodości czy dzieciństwie.
Bogna i Piotr, a kiedyś jeszcze Karolina, to chyba jedyne przypadku jakie znam, że naprawdę czują się po operacji jak całkiem zdrowi. Całej reszcie cos tam pozostaje. Wiem tylko, że jeżeli jest się w tej grupie nieszczęśliwców, u których dyskopatia się pogarsza szybko, to operacja wykonana za późno może już po prostu nie pomóc nic.
A czasem ma się po prostu tego pecha, że się dyski sypią jeden po drugim i czy je usuniesz czy nie usuniesz, to po prostu będzie po jakimś czasie znów źle na kolejnych poziomach. To nie zależy ani od lekarzy ani od rehabilitantów, tylko od naszych genów. Jedynie ewentualnie złe nawyki to coś, co może dodatkowo takie obciążenie genetyczne wyciągnąć na wierzch jeszcze szybciej.
Tak więc – naprawdę nie ma co się zastanawiać, komuś trzeba zaufać i tego trzeba się potem trzymać bo inaczej zwariujemy. Jak się operowaliśmy, to nie ma co myśleć o tym, co by było gdybyśmy tego nie zrobili. A jak się rehabilitujemy i jest gorzej, to też nie ma co się oskarżać, że się nie operowaliśmy. Idziemy w ciemno – nikt nie wie, co będzie, a jak już się jakąś drogę obierze, to też nie wiadomo, co by było gdyby…..
Moja rada – myśleć pozytywnie, nie nastawiać się na extra luksusy PO (błagam was – nie ulegajcie takiej pokusie, bo potem będziecie czuli się oszukani), tylko na to, że z czasem będzie lepiej.
A przeważnie jest faktycznie lepiej. Ale nie idealnie.
Asia
Wtajemniczona
24-11-2013, 21:23:29

Asiu,
zgadzam się z tym, co napisałaś.decyzja to indywidualna sprawa każdego z nas. myślę, że ogromną role w podjęciu decyzji mają objawy. póki są do wytrzymania to każdy zdrowomyślący idzie się rehabilitować.szkoda tylko, że dobra rehabilitacja jest właściwie nieosiągana na NFZ a jeśli już, to dług się na nia czeka.za długo ;(
ja moge pisac o sobie. nikomu nie doradzę ani nie odradzę. w moim przypadku spełniło się to, co doktor powiedział mi na pierwszej wizycie - że od razu będzie lepiej. i tak się stało z prawą stroną. czekam niecierpliwie na ustąpienie nowych dolegliwości. poszłam wczoraj na spacer, wróciłam szybko ze względu na słabość ogromną. kładę to na karb zbyt długiego leżenia ;) i ten ogromny ból barków. godzina to najdłuższy czas, kiedy mogę znajdować się w inie. potem wszystko się spina i drętwieje. codziennie małymi korkami do przodu. ale przed operacją tez miałam problemy z chodzeniem p płaskim - zawroty głowy. te ustąpiły. ja właściwie stanęłam pod ścianą i nie mogłam sobie w żaden sposób pomóc. więc podjęłam decyzję - ale tez była to moja decyzja.
moja kilkuletnia walka skończyła się operacją. niestety w ostatnich miesiącach objawy bardzo się nasiliły i to zdecydowało, że poszłam.
więc wszystko jest względne.
tak sobie myślę, że mamy ogromne szczęście żyć w dzisiejszych czasach, biorąc pod uwagę technikę, profesjonalizm lekarzy i, mimo wszystko, możliwość wyboru.
dla nas wszystkich, połączonych wspólną przyjaciółką dyskopatią, nieważne przed czy po operacji - głowa do góry i nie dać się. mimo szarości za oknem.
odkryłam zasadę wdzięczności. wynajduję każdego dnia 5 rzeczy, za które jestem wdzięczna. i od razu wszystko staje sie lepsze :):):)
Wypadek 02.2009. długa rehabilitacja. zabieg 14.11.2013 (dyscektomia c5/c6, stabilizacja przestrzeni PEEK Cornestrone)
Forumowiczka
24-11-2013, 21:27:21

Asiu, czy dobrze pamiętam, że byłaś operowana w Bytomiu? Na 1526 stronie Aneta pyta o tamtejszy oddział. Chyba nikt inny nie był tam operowany i cała nadzieja w Tobie
Oczekującym dużo spokoju, rekonwalescentom dużo cierpliwości Z.
gość
24-11-2013, 22:31:03

A ja 3 grudnia dołączę do grona operowanych. Będę miała "robiony" poziom C 5/6. W związku z tym, że nie dam rady wytrzymać do terminu Nfzetu, operację będę miała w szpitalu prywatnym. Mam mieć wykonaną discektomię ze stabilizacją lub jeżeli stan kręgosłupa na to pozwoli implant ruchomy.
Ania
PS
Pozdrawiam Cię Zosiu :)
Początkująca
24-11-2013, 23:03:51

buraczek 2013-11-24 21:24:10 A propos pytania jakie są konsekwencje wykonania zabiegu a jakie jego zaniechania:
Tego nikt nie wie.
Nawet jak masz ucisk na rdzeń – jeden chodzi z tym lata i się jego stan nie pogarsza, inny po kilku miesiącach może mieć już niedowłady.
Jeden po operacji czuje się dobrze całe lata, inny ma problemy.
Jeden wraca na stół po 1-2 latach, inny już do końca życia się tam nie pojawi – przynajmniej nie z kręgosłupem.
Tutaj nie ma wyroczni i przynajmniej na moich wizytach (a konsultowałam się u 6 lekarzy) tylko jeden z nich wprost powiedział mi, że operacja jest konieczna. Pozostali, ze są wskazania do operacji, ale to JA podejmuję decyzję, a nie oni, czy się na nią zdecyduję czy nie. Zresztą ten jeden, który powiedział mi wprost, że powinnam iść, powiedział mi też, że zdarzyło mu się, że w trakcie operacji niestety doszło do paraliżu (prawdopodobnie odbarczył jakieś długo uciskane miejsce i doszło do krwotoku).
Musicie zrozumieć jedną rzecz –ta operacja, poza nielicznymi wyjątkami, nie jest operacją uzdrawiającą w 100% i nikt wam nie zagwarantuje, że po niej będziecie zdrowi tak jak w młodości czy dzieciństwie.
Bogna i Piotr, a kiedyś jeszcze Karolina, to chyba jedyne przypadku jakie znam, że naprawdę czują się po operacji jak całkiem zdrowi. Całej reszcie cos tam pozostaje. Wiem tylko, że jeżeli jest się w tej grupie nieszczęśliwców, u których dyskopatia się pogarsza szybko, to operacja wykonana za późno może już po prostu nie pomóc nic.
A czasem ma się po prostu tego pecha, że się dyski sypią jeden po drugim i czy je usuniesz czy nie usuniesz, to po prostu będzie po jakimś czasie znów źle na kolejnych poziomach. To nie zależy ani od lekarzy ani od rehabilitantów, tylko od naszych genów. Jedynie ewentualnie złe nawyki to coś, co może dodatkowo takie obciążenie genetyczne wyciągnąć na wierzch jeszcze szybciej.
Tak więc – naprawdę nie ma co się zastanawiać, komuś trzeba zaufać i tego trzeba się potem trzymać bo inaczej zwariujemy. Jak się operowaliśmy, to nie ma co myśleć o tym, co by było gdybyśmy tego nie zrobili. A jak się rehabilitujemy i jest gorzej, to też nie ma co się oskarżać, że się nie operowaliśmy. Idziemy w ciemno – nikt nie wie, co będzie, a jak już się jakąś drogę obierze, to też nie wiadomo, co by było gdyby…..
Moja rada – myśleć pozytywnie, nie nastawiać się na extra luksusy PO (błagam was – nie ulegajcie takiej pokusie, bo potem będziecie czuli się oszukani), tylko na to, że z czasem będzie lepiej.
A przeważnie jest faktycznie lepiej. Ale nie idealnie.
Asia
mój lekarz ostatni właśnie tez nie owija i szczerze mówi co i jak i chyba dlatego mu ufam
szyjka74 jestem w podobnej sytuacji ze teraz szybko nowe objawy dochodza i nie mam wyjscia operacja
C5 C6 operacja 10 grudnia 2013
Forumowiczka
25-11-2013, 07:20:54

hamer 2013-11-24 22:27:21 Asiu, czy dobrze pamiętam, że byłaś operowana w Bytomiu? Na 1526 stronie Aneta pyta o tamtejszy oddział. Chyba nikt inny nie był tam operowany i cała nadzieja w Tobie
Oczekującym dużo spokoju, rekonwalescentom dużo cierpliwości Z.
faktycznie - a ja jakoś nie doczytałam.
chyba cała strona mi uciekła.
Przepraszam cię Anetko - ja miałam operację w Bytomiu w 2011r.
Jestem bardzo zadowolona.
Jeżeli zwyczaje się nie zmieniły to podstawowe zalety Bytomia są takie:
-nie wychodzisz do domu od razu następnego dnia po pionizowaniu - siedzimy na oddziale co najmniej tydzień po operacji i przez ten czas masz cały czas dostęp do lekarza neurochirurga. Biorąc pod uwagę to, jak jesteśmy traktowani przez innych lekarzy - nieneurochirurgów - to jest duża zaleta (inni "boją" się nas, nie wiedzą, co nam doradzić, nie wiedzą, co może bolec, a co nie powinno - i w razie jakichkolwiek problemów odsyłają do operatora, który na NFZ jest po prostu po operacji niedostępny)
- z zasady podają nam po operacji antybiotyk dożylnie - chyba dzięki temu nie słyszałam, żeby pojawił się u kogokolwiek ropień albo stan zapalny. Wiem, że to tez nie jest standard i nie wszyscy mają ten antybiotyk w innych miastach, ja się cieszyłam, ze jesteśmy "zabezpieczani" przed powikłaniami.
- kiedyś była w Bytomia taka fajna praktyka - nie wiem, czy dalej jest. Mieli naklejoną karteczkę "pacjencie, jeżeli jesteś zadowolony i chcesz nam podziękować, to poniżej lista rzeczy, które się przydadzą w szpitalu... i tam były i długopisy i koperty - takie drobiazgi i tonery do drukarek - jak już ktoś chciał kupić cos lepszego". Nam się to bardzo bardzo spodobało. Każdy mógł oficjalnie podziękować w miarę swoich możliwości - a przeważnie naprawdę byliśmy zadowoleni. Lekarze są sympatyczni, najlepszy jest pan ordynator - dusza człowiek. Jedzenie jest oczywiście szpitalne :) ale na dole był sklepik i mały a'la kafejko-bar. Pielęgniarki są zabiegane - jak w każdym szpitalu, ale dzięki temu, że pacjentów jest dużo i są długo na oddziale, to zawsze w sali są i ci sprawni i ci leżący - raczej nie ma takiej możliwości, żeby w tym jednym dniu, kiedy leżysz nie było nikogo, kto by ci nie pomógł przynieść wody czy podać czegoś.
Jedyne, co mnie denerwowało, to pacjenci palący w łazienkach i wietrzący potem te łazienki. Nie wiem jak to rozwiązać - zawszę będą palący w szpitalach, tylko jak potem iść pod prysznic, skoro cały czas ktoś po sobie wietrzy? Albo smród dymu albo zimno. To mnie mocno wkurzało.
Mam takiego maila incognito, może nie sprawdzam go codziennie, ale co kilka dni na pewno: imieasia.nazwisko@gmail.com Jak chcesz wiedzieć coś więcej to napisz do mnie.
Asia

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: