Witam serdecznie, wiosennie nareszcie
Uch, ach mnie mrozi jak czytam o tym co się może zdarzyć gdy człowiek zmienia lekarza, to nieludzkie traktowanie ale niestety, wcale mnie nie dziwi :( chociaż ufam, że zdarzają się wyjątki. I takich szczerze życzę.
Obecnie skrzętnie czytam w tym gronie nowo operowanych i cieszę się z każdego, nawet małego sukcesiku :) Jeszcze mi się trochę myli kto jest kto ale to z czasem się wyklaruje :)
Ja wreszcie dostalam termin do ortopedy ale musiałam o niego walczyć niestety. Okazało się, że nasze ubezpieczenie z pracy męża obejmuje taki przypadki, więc zaczęłam szukać w prywatnej służbie zdrwia. Najbliższy termin na 29 maja !!!! na kase chorych nawet nie mam odzewu, że skierowanie przyjęli, więc domyślam się, że tam czekanie jeszcze dłuższe. Oczywiście 29 maja mnie nie zadowala, bo mój ból nie mija ani nie zmniejsza się już od prawie 2 miesięcy ... nie chcę ryzykować. Więc dostałam termin na jutro!!! ale w Sztokholmie, więc będę musiała najpierw znieść podróż tam i do domku ale trudno się mówi, może się uda. Po powrocie się "pochwalę" co mi proponują i na pewno poproszę o skierowanie do neurologa z tymi moimi uciskami na nerwy (pewnie będzie kolejna wizyta kawał od domu) ale już nie narzekam, bo mogłam mieszkać 800km dalej, to byłby problem.
Trzymam kciuki za was i słuchajcie co mówi lekarz baszas :D, bo albo jesteście już zdrowi albo w tym właśnie kierunku się udajecie :) (udajemy, bo w końcu mnie też to dotyczy )