a ja wam zamieszam :)
ale muszę, bo wciąż pamietam żal jaki miała do nas Anita (chyba tak miała na imie?) i moje przemyslenia po jej wpisach.
Po operacji przewaznie szyjki czuja sie dobrze. Ale własnie - przewaznie. To nie jest pewnik. Zdarza sie, że jednak po operacji mocno boli i chociaz jest tych przypadków mniej, to jednak są. patrz - Anita.
Zdarza się też - i to częściej, że jest po operacji lepiej niz było ale utrzymuja się nadal powoli gasnące bóle. Powoli gasnące oznacza miesiące a nie dni.
Piszę to dla tzw. poprawnosci szyjkowej :)
Jeżeli się nastawicie na maksymalne powodzenie od razu a potem obudzicie sie i okaże sie że pobolewanie jest, to będziecie się czuli pokrzywdzeni przez los a to niesłusznie. Takich przypadków, w których od razu po operacji wszytsko było super jest mało. potrzeba potem czasu i cierpliwosci.
Tak więc jeżeli faktycznie trzeba iść na operację to nie należy z tego powodu panikowac ale to są nerwy, których regeneracja trwa niesamowicie długo więc czas powrotu do zdrowia jest długi.
No i operacja likwiduje TYLKO przyczynę ucisku danego nerwu, czyli konkretną przepukline. Dalej pozostajecie obarczeni chorobą dyskopatii i dalej trzeba uważac, bo sa przecież kolejne poziomy. To nie jest powrót do czasów młodości i sprawnego organizmu - to jest poprawa komfortu zycia i druga szansa na wieksze dbanie o siebie na przyszłość. Po operacji nadal pozostajecie Dyskopatami - z wszytskimi konsekwencjami.
Z urlopowymi pozdrowieniami, rozleniwiona go granic możliwości..., gdzieś tam na leżaczku.....
Asia