Wielkie dzięki dla Joan-ny i Marcina :)
Ja idąc dalej tropem wczorajszych pytań przeszłam już dołek i chwilową depresję w nocy - za dużo nie spalam, za to w myślach już byłam po operacji kolejnego poziomu.
Wszystko przez to, że zaczynam leciutko czuć, że do tej pory zdrowa ręka MA nerwy. To nie są jeszcze bóle, to tylko takie wrażenie obecności nerwów - czuję je i to w tych wędrujących miejscach. Nie wiem jeszcze co to powoduje, ale wcześniej tego nie było. Może to tylko taka nadwrażliwość nerwu odchodzącego w lewo na bliskie towarzystwo kości w miejscu gdzie wcześniej był dysk i z czasem samo wszystko się uspokoi a może to od poziomu wyżej, nad tym operowanym, który miał wypuklinę w drugą stronę (nie
przepuklinę) i to właśnie mnie martwi.
Już trochę doszłam do lepszej formy psychicznej, bo przecież najpierw jest
rehabilitacja, pływanie (!!!!! - no właśnie - wciąż jeszcze unikam basenu, muszę nauczyć się pływać na plecach a ja umiem tylko jakąś rozpaczliwą odkrytą żabkę - aż wstyd się przyznać). jeszcze nawet nie wiem na co reaguje ten "zdrowy" nerw a już spanikowałam.
Kurcze wstyd mi za moje czarnowidztwo, moja znajoma właśnie zaczyna terapię na raka a ja przejmuję się tym że MOŻE (a może wcale nie) będę leczyć, rehabilitować lub w ostateczności operować jakiś jeszcze jeden poziom.
Pokornie przepraszam - mam zdecydowanie złe nastawienie.
Zobaczę te zdjęcie RTG, może zainwestuję w rezonans żeby wiedzieć co się dzieje a potem trudno - jakoś będzie. To przecież nie koniec świata :)
Asia
P.S Joan-na - żeby cię pocieszyć - wczoraj mrowiły mnie stopy (krótko - może 20 minut), chociaż nie miałam tego już bardzo długo. Myślę, że przy takich załamaniach pogody część rzeczy się dalej objawia i chyba juz po prostu faktycznie sobie pozostanie. W każdym razie inna moja znajoma Szyjka też wczoraj miała mrowienia które niby już wcześniej zniknęły. Zawsze to "w kupie raźniej" :)