raf, kobieta współuczestniczy w robieniu, czyż nie? Jedno zdarzyło mi się zrobić, gdy jeszcze kręgosłup był zdrowy... a teraz mówię, że kręgosłup jest moim drugim dzieckiem bo też wymaga troski.
buraczku, raf ma trochę racji, przecież ja też nieraz Ci mówiłam, że mam ciągle objawy pooperacyjne mimo że od pierwszej operacji minęło już ponad 5 lat a od drugiej 3. Na pociechę powiem, że maleją a i uraz psychiczny i obawy także. Ot, choćby moje wypady na rower, jeszcze niedawno za nic bym nie wsiadła a teraz, mimo ryzyka, śmigam. To jedyny sport jaki uprawiam, jakoś do basenu przekonać sie nie mogę, wolę kąpiele siarczkowe ale taki luksus to tylko w sanatorium
Czyli, buraczku, uszy do góry!
Gdy zwierzyłam się mojemu neurochirurgowi z lęków po pierwszej operacji (a były one podobne do Twoich), uśmiechnął się i poradził mi napić się piwa
Słowo lekarza świętym jest więc może i Ty spróbujesz?