elba1 2013-02-13 22:33:13 może będę nudna, ale oprocz błyskawicznego Piotra -inni PO - dużo czasu zajęło Wam podjęcie decyzji o operacji, jak juz mieliście wyniki MR?
Elba1 pamiętaj że każdy miał inna sytuację, niby to samo a jednaki wszystko tkwi w szczegółach. Sama musisz dojrzeć do tej decyzji kiedy. To nie wynik MRI decyduje że już, on wskazuje że coś się dzieje i należy reagować. Owszem jak już masz MRI to widać jak na dłoni czy masz jeszcze czas, czy decyzję należy podjąć natychmiast. I tak jak pisze buraczek w zależności którą drogą pójdziesz czy na NFZ czy prywatnie. Jak na NFZ to do lekarzy będziesz czekać miesiącami a prywatnie to w ciągu 2 m-cy zaliczysz niejedną wizytę począwszy od ortopedów, neurologów i neurochirurgów. Piotrowi było łatwiej podjąć decyzję bo z tą chorobą zetknął się wcześniej i wiedział co i jak. My musimy zdobywać doświadczenie sami, czytamy, rozmawiamy i tak naprawdę nie wiemy czy dobrze zrobiliśmy. Zawsze są takie myśli, może trzeba było później -wcześniej? Każdy z nas może Ci opisać swoją drogę przez mękę, tak przez mękę bo to trudna decyzja. Parę lat walczyłam z
dyskopatią i to skutecznie ale wypadek sam. wszystko zmienił. W ciągu miesiąca miałam MRI i wynik klasyfikował na operację. Przeszłam drogę ortopeda, neurolog i na końcu neurochirurg. Wszyscy orzekli jak jeden mąż, MRI wskazuje na operację ale jest jeszcze zapas, to te białe niteczki o których pisał Buraczek. Ponieważ nie miałam objawów neurologicznych i dobrze się czułam poddałam się
rehabilitacji. Jak później się okazało jeden z zabiegów nie był wskazany. Wróciłam do zdrowia i codziennych zajęć, zaniedbałam szyjkę, ciężkie zakupy, praca godzinami, krótko nie stosowałam się do kodeksu szyjek. Nie zareagowałam jak mój organizm dawał mi znaki, że coś jest nie tak. Grałam w tenisa i najpierw bolała mnie ręka, uznałam że to łokieć tenisisty, opaska ortopedyczna załatwiła sprawę. Następnie rakieta zrobiła się jakaś taka ciężka i organizm nie miał ochoty na cotygodniowe szaleństwa.
Poszłam do neurochirurga ze starym MRI i nowymi objawami. Lekarz stwierdził po objawach, że tym razem się nie wywinę od operacji, o żadnej rehabilitacji przed MRI nie chciał słyszeć. MRI było wyrokiem, nawet ja laik widziałam potężne zmiany, byłam tym zaskoczona. Odwiedziłam tych samych ortopedów i neurochirurgów, ich reakcje były całkiem inne niż parę lat wcześniej. Wszyscy byli zgodni "żarty się skończyły", operować. W sumie czułam się nie źle, coś tam pobolewało ale tragedii nie było. Lekarz uprzedził, że czas oczekiwania jest b. długi i mój stan się pogorszy. Nie wierzyłam, ale niestety miał rację bóle i niedowłady przyszły z zaskoczenia. Neurochirurdzy zajmujący się naszymi przypadłościami potrafią z doświadczenia przewidzieć dalszy bieg wypadków. Wybór operatora to droga przez mękę, jest tyle miejsc gdzie można się zoperować. W ostateczności padło na dr Łątkę z Opola jemu zaufałam i nie żałuję. Najważniejsze jest zaufać swojemu operatorowi to bardzo pomaga wytrzymać psychicznie do operacji. Jak widzisz moja droga była długa do operacji ale decyzję podjęłam w ciągu tygodnia.
Pozdrawiam wszystkie szyjki a w szczególności te niezdecydowane