Zachęcona i ja dorzucę swoje doświadczenie...
Jestem pół roku PO, przed operacją przez pół roku regularnie nawet co 1-2 tyg. korzystałam z terapii manualnej, terapia sprawiała, że pewne objawy wycofały się zupełnie i nigdy nie powróciły (lewostronna rwa ramienna), zapisana błam na cito, (w szpitalach są dwie listy-cito i planowane zabiegi) stenoza 6 mm, ucisk spory. Konsultacje wszystkie na tak, tryb pilny. Wybrałam operatora, który miał dobre opinie, ba listy do ministra zdrowia widziałam wychwalające go, dostałam implant z wysokiej półki (wiem to teraz jak zaczynam mnożyć konsultacje, Pomorze np. nie posiada nawet takich) i...
Pojawiły się komplikacje, których nikt nie przewidział, nie mam żalu do operatora...nadal jest ucisk na rdzeń i protezy wszczepionej (tu zdania są podzielone, jedni uważają tak, a jeden z lekarzy, że nie, że proteza jest na miejscu) i już kolejnego poziomu, który był z dyskopatią. Z mojego doświadczenia operacja to ostateczność. I powiem Wam wcale nie miałam myśli, że się nie uda, wcale nie ogarniał mnie strach, byłam pełna ufności: młoda, bez ubytków neuro, tylko bolało i miałam osłabioną siłę w zasadzie w obu rękach, mrowienia/drętwienia łącznie ze stopą. Byłam pewna, że będę brykać jak młoda łania, mój operator też...ale nie brykam, tak po prostu ja jestem w tych powikłanych przypadkach, podobno jak teraz szukam nie tak rzadkich...Wierzyłam w powodzenie operacji, no bo jak inaczej się operować??
Teraz pracuję, ćwiczę, w przypływach dużego bólu ratuje mnie terapeuta, pływam na plecach, chodzę (dużo) i odsuwam myśl o kolejnej operacji, bo wiem na własnym przykładzie, że może się udać ale może i nie...i nie mam na myśli paraliżu czy śmierci...po prostu u mnie nie jest nic lepiej...To w ramach dzielenia się SWOIM doświadczeniem...a ogólnie jestem pogodna, i nie daję się, tylko czasem ból sprawia, że funkcjonuję jak za mgły...
I pytanie, które między zdaniami się tu przewija...Czy teraz mogę żyć z uciskiem tytanu na rdzeń? Nikt na cito już nie chce mi tego usuwać....
Każdy musi sam podjąć decyzję, każdy też sam zmaga się z jej konsekwencjami, czy ona jest na tak czy na nie.
Pogody ducha Wam życzę :)