A jak tak żeby dodać ci trochę optymizmu :)
We wszystkich materiałach medycznych faktycznie pisze, że sekwestr nie nadaje się do leczenia, bo zagoić się może tylko pierścień, który jeszcze nie jest przerwany (w sekwestrze jest już przerwany całkowicie).
Ale!
Wiara czyni cuda a nasze organizmy - nawet te niewierzące - tez są rożne.
Mój szef np. dowiedział się z prześwietlenia (ma 65 lat), że dwa kręgi szyjne ma "zrośnięte" - kiedyś mu się dysk rozlał i wypłynął i teraz ta przestrzeń jest nieruchoma. jak to możliwe? dlaczego tego nie czuł? - to ci zagadka :)
Z kolei moja koleżanka miała też sekwestr ale w lędźwiowym i dzięki wyjątkowo fachowej rehabilitacji indywidualnej stanęła na nogi i to dosłownie, bo już miała problem z chodzeniem. To akurat jest dla mnie bardziej zrozumiałe niż u szefa, bo w lędźwiowym nie zawsze przy operacjach wstawiają implanty - czasem tylko usuwają dyski. Widocznie ten odcinek jest inaczej zbudowany i można tak zrobić - w szyjnym zawsze wstawiają implanty.
Tak więc jakoś jej się udało, że ten rozlany dysk odłamał się w kawałkach i gdzieś sobie spadł albo przesunął się na tyle, że przestał uciskać jej nerwy. Teraz w każdym razie jest już dużo dużo lepiej.
To nie jest zasada, tylko wyjątki.
Ale sa te wyjątki - więc nigdy nic nie wiadomo :)
to tak na miły początek dnia :)
Słoneczne pozdrowienia
Asia
P.S. właśnie dowiedziałam się, że KOLEJNA (!!!) znana mi osoba, w moim wieku, zmaga się z podejrzeniem raka (jelito grube). Tak mną to wstrząsnęło, ze jak teraz patrzę na moją dyskopatię i na te problemy zdrowotne, które ona wywołuje, to widzę je jako naprawdę malutkie.
Dopiero jak do mnie dociera, jakie są te prawdziwe problemy, to widzę, że i tak wygrałam szczęście, że mam tylko to, co mam i nic gorszego.
tak więc szyjki przed i po - nie upadajcie na duchu. Życie przed nami :)