Zgadzam się z Szyjką - to nasze po... to świetny czas na nabywanie nowych umiejętności przez nasze połówki. Moja już poznała zalety mikrofali (choć nie ucieka od tradycyjnego gotowania). Poznali się również z mopem.
A propos roczników to 74 tez jest super - myślę, że parę osób się tu ze mną zgodzi.
Kasiu po powrocie do domu - chyba każdego ogarnia na chwilę przygnębienie, z jednej strony fajnie, że jesteśmy po, wróciliśmy do domu ale .. zostaliśmy też sami bez lekarza, pielęgniarki pod ręką gdyby coś....a na dodatek nagle na swoim terenie stajemy twarzą w twarz z ograniczeniami: tego mi nie wolno, tego się nie da, a przecież jest tyle do zrobienia....
Ja sama potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że teraz trzeba się przestawić. Wiem, że to trudne -bo jak większość z tego forum jestem (czy już byłam) typowym pracoholikiem i perfekcyjną panią domu. Przecież miedzy innymi takim podejściem do życia zapracowaliśmy sobie na obecne problemy.
Ja już w pierwszym tygodniu po - chodziłam ze ściereczką i korespondowałam służbowo z pracą. Aż pewnej nocy kiedy ból nie dał spać pomyślałam: dość tego! nie po to udała się operacja i nie po to przez to wszystko przechodziłam, żeby znowu SAMA SOBIE SZKODZIĆ. I wymyśliłam, że to jest dany przez KOGOŚ lub Coś czas - czas dla nas: może po prostu na spojrzenie na świat z innej perspektywy, dla złapania oddechu, dla snucia daleko idących planów/marzeń, itp.... nie wiem ..... - ale postanowiłam ten czas wykorzystać i nigdy nie myśleć o nim zmarnowany!!!!