Czytam to forum od niedawna.Zdecydowałam się do Was napisać bo mnie a tak naprawdę mojemu synowi się udało!Man nadzieję ze moje słowa dodadzą Wam sił do walki bo warto.Dwa lata temu syn miał wypadek.Jechał na rowerze drogą dla rowerzystów ,zahamował,wyrzuciło go z roweru na ulicę,uderzył w przejeżdżający samochód.Kierowca odjechał.Pomogli mu widzący to ludzie.Karetka,szpital,stłuczenie pnia mózgu,
krwiaki,krwawienie śródmózgowe,
obrzęk mózgu.Stan bardzo ciężki.Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej(5 dni),respirator,założono czujnik ciśnienia śródczaszkowego.Po odstawieniu leków "usypiających" ,kiedy syn sam zaczął oddychać przeniesiono nas z intensywnej terapii na neurochirurgię.Brak kontaktu,duże prężenia szczególnie prawej strony.Karmiony przez sondę.Zaczęła się nasza walka! Nie zostawiliśmy go samego nawet na minutę.Noce w szpitalu spędzał mąż,rano była moja mama potem do wieczora ja.Maciek miał szczękościsk więc na siłę podawaliśmy mu po kropelce napoju strzykawką.Kazano nam dać odrobinę czegoś co bardzo lubił.Mąż przyniósł czekoladę ,włożył kawałek między wargi a zęby i tego syn już nie pozwolił sobie zabrać.Kontaktu nie było nadal.Patrzył gdzieś za mnie albo przeze mnie.Na siłę szukałam z nim kontaktu wzrokowego,nie pozwalałam "uciekać".Kazano nam przywieźć telewizor,mp3,czytaliśmy mu podręcznik do polskiego i codziennie ...Fakt,cały czas kiedy nie spał mówiliśmy do niego.Na siłę otwieraliśmy mu buzię i karmili łyżeczką(usunięto nam sondę-jedno karmienie trwało ponad godzinę).Codziennie lekarz pytał -czy syn reaguje na panią?-a on tylko patrzył.Powiedziano nam że potrzebny jest jakiś bodziec.Ponieważ nie chciałam dotąd żadnych odwiedzin w szpitalu pomyślałam że nadszedł czas by ktoś nas odwiedził.Zadzwoniłam do brata męża którego Maciek uwielbia.I to był strzał w 10!Reakcja była niesamowita.Syn nawet chciał mówić ale nie potrafił,zaczął się śmiać.Od tego dnia Maciek do nas wracał.Uczyliśmy się wszystkiego od nowa .Jeść,mówić(nie umiał dmuchać-pomógł flet na którym kiedyś grał),chodzić(pionizowany po 1,5 msc po wypadku),na nowo korzystać z toalety.W szpitalu byliśmy trzy miesiące.Przez rok intensywna
rehabilitacja.Minęły dwa lata.Maciek chodzi do szkoły(3 gim),pisze teraz lewą ręką,prawa strona ma lekki
niedowład i drżenie zamiarowe.Cały czas ćwiczymy(turnus w wakacje,basen i gimnastyka teraz).Udało się.Mam nadzieję że to co napisałam doda Wam siły do walki z chorobą Waszych bliskich.Nie poddawajcie się.Robiłam to samo co Wy.Gotowałam zupki,robiłam galaretkę(nią raczej nie można się zakrztusić),kupowałam odżywki(NUTRI DRINK),masowałam stopy i ręce.Bardzo często mówiłam synowi jak bardzo go kocham.Teraz to on się do mnie przytula i mówi jak mnie kocha.I tego Wam z całego serca życzę,by Wasze śpiochy mogły wam to powiedzieć!Bardzo gorąco wszystkich pozdrawiam .