Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
27-03-2008, 17:52:00

Witam wszystkich
Od czterech dni intensywnie czytam, robie notatki.
Mój mąż od 24.11.2006 roku jest w stanie śpiączki po rozległym zawałe serca, w jedej sekundzie stracił przytomność i nie odzyskał do dnia dzisiejszego. Po prawie dumiesięcznym pobycie w szpitalu (OIOM, Oddział wewnętrzny) zostal przewieziony do ZOLu i cały czas tam przebywa.
Ja caly czas jestem na lekach antydepresyjnych, bywaly momenty lepszego samopoczucia, ale generalnie jest ze mną źle.
Nie jestem w stanie zabrać męża do domu, chociaż zdaję sobie sprawę, że w domu bylo by mu najlepiej. Jestem sama, w wieku podeszłym (62 lata), nie mamy dzieci, sama sobie nie poradzę.
Przez cały ten czas mocno wierzę że wróci, że odzyska świadomość.
Przebywa w ZOLu odległym o 120 km od domu, jeżdżę do męża raz na dwa tygodnie, na początku częściej, ale niestety finansowo kiepsko było i nadal nie jest najlepiej. Do tej pory myślałam ze zapewniam mu w miarę dobrą opiekę, ale po przeczytaniu wszystkich wątków załamałam się kompletnie.
Podziwiam wszystkich zajmujących się swoimi bliskimi w domu, też bym tak chciała, ale nie mam jak.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Ophra
Wtajemniczona
27-03-2008, 18:14:00

Do Megi, mogłabyś dać mi swojego e-maila, chciałabym ci więcej opowiedzieć ale nie na forum.
Witam nową Panią, napewno jest pani bardzo ciężko zwłaszcza że jest pani sama, ale prosze nie tracić nadzieji tak jak my wszyscy.
gość
27-03-2008, 20:16:00

Ophra_2 fakt że twój mąż przebywa tak długo w Zakładzie oznacza że musi to być naprawdę dobry zakład , gdzie zajmują się pacjentami. Czy możesz nam zdradzić gdzie to jest?
Twojemu mężowi na pewno potrzebna jest twoja obecność, spróbuj to jakoś zorganizować zębyś częściej bywała u niego.
Ja cię rozumiem że nie możesz wziąść męża do domu, to nie jest łatwa decyzja, napewno łatwiej ją podjąć jeśli ma się do pomocy bliskich na których można liczyć. Nie rób sobie wyrzutów że mąż jest w Zakładzie - jeśli tyle przeżył to napewno będzie żył dalej, pilnuj tylko odleżyn.

AniuR i co udało się porozmawiać z żoną brata?
Forumowiczka
27-03-2008, 20:50:00

Hej - czy ktoś próbował się kontaktować ostatnio z mamą Edyty, nie chcę ciągle wydzwaniać a ciekawa jestem co u nich.
Aniaiania
Forumowiczka
27-03-2008, 20:53:00

Zapomniałam jeszcze dopisać że ostanio w Ekspresie Reporterów był kolejny odcinek dotyczący Ani, która przeżyła wypadek - 6 miesięcy śpiączki - póżniej była w Toruniu w Światło -potem w domu - z czerokończynowym porażeniem a teraz jest w szpitalu na rehabilitacji - zaczyna chodzić. Jeśli ktoś nie oglądał, można zobaczyć w internecie na stronie www.ekspresreporterow.itvp.pl - pierwszy odcinej był pod konieć lutego, w tym tygodniu drugi.
Aniaiania
Początkująca
27-03-2008, 22:10:00

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Piszę tutaj pierwszy raz z nadzieją, że znajdę pomoc i usłyszę kilka pożytecznych rad..

Mój narzeczony Andrzej ma 22 lata, 11 grudnia 2007r trafił do szpitala zakaźnego w Gdańsku z rozpoznaniem zapalenia płuc, ropnia mózgu w płacie czołowym (4/6cm) i zapaleniem opon mózgowych. Po miesiącu leczenia była widoczna znaczna poprawa. Zaczął normalnie chodzić, jeść, funkcjonować, myśleć. Jedynie z pamięcią były problemy.Ropień jak się okazało, przebił się do komory bocznej mózgu. Niestety po nowym roku, w ciągu kilku dni, Jego stan się bardzo pogorszył. Okazało się, że dostał wodogłowia.Trafił na neurochirurgię, gdzie miał zrobiony początkowo drenaż. Okazało się jednak, że w wyniku zrostów pozapalnych została zablokowany przepływ międzykomorowy, i dren drenuje płyn tylko w jednej strony. W efekcie po założeniu zastawek po lewej i prawej stronie i w sumie 5 z tym związanych operacjach, zapadł w śpiączkę. Po 3 operacji jeszcze był z Nim kontakt, siedział, patrzył ładnie oczkami, mówił. Po 5 operacji niestety już tylko miał oczy otwarte, nie ruszał się i tylko mruganiem odpowiadał na pytania. W śpiączce jest od 31 stycznia. Początkowo w ogóle się nie ruszał. Po około 3 tygodniach zaczął delikatnie mrugać oczkami. Gdy Jego stan kliniczny się poprawił (wyleczono posocznicę którą miał w między czasie, poprawił się oddech i ciśnienie) został przeniesiony z powrotem do szpitala zakaźnego. Teraz jest tutaj 2 tygodnie. Jak się rozbudzi troszeczkę, to otwiera do połowy oczy, mruga powiekami. Jak ktoś coś powie, ewentualnie do Niego podejdzie, wodzi gałkami w stronę danej osoby. Lekko nawet czasami przekręca głowę. Jeszcze ok 3 tyg temu reagował sporadycznie ściskaniem ręki na prośbę. Teraz niestety tego nie ma. Prawie w ogóle nie rusza rękoma. Teraz czasami otwiera szerzej oczy na prośbę. Ewidentnie się rozbudza jak ktoś przychodzi. Niestety dodatkowy problem jest z oddechem. Andrzej ma wrodzoną płucną przetokę tętniczo- żylną, która powoduje, że Jego organizm jest niedotleniony. Ma dosyć często bezdechy, w których od pewnego czasu odgina głowę do tyłu, otwiera buzię i unosi obydwie ręce ku górze, zginając w łokciach. Oddycha sam, ma rurkę tracheostomiczną. Lekarze wyganiają nas ze szpitala, tłumacząc że ich rola się skończyła. Swoją drogą uważają, że zmiany które zaszły w głowie są nieodwracalne i Andrzej się nigdy nie obudzi. Trzeba tylko stać i czekać na śmierć. Straszne! Ja ciągle wierzę, że się obudzi, bo dopóki oddycha, jest nadzieja.. Choć rezonans który miał robiony tydzień temu wykazuje mniejsze zmiany niż ten sprzed 2 miesięcy. Może więc powoli to wszystko się cofnie?
Ale moje pytanie brzmi. Co dalej robić? Gdzie Go zabrać? Wiem, że są różne ośrodki opieki. Do bydgoszczy się nie dostanie, bo ma za mało pkt w skali glasgow. Boję się Go zostawić bez opieki lekarza. Już 2 razy miał sytuację, w której flegma przytkała Mu rurkę i odcięła dopływ tlenu. Na szczęście raz byłam ja przy nim a drugi raz mama, więc szybko zareagowałyśmy. Oni nawet nie chcą Mu dać czegoś, co monitorowałoby chociaż saturacje w nocy, gdy jest sam. Przecież jak sie to powtórzy, a nikogo nie będzie obok, to się udusi. Jestem przerażona. Nie wiem, czy powinien wrócić do domu? Moim zdaniem to zbyt niebezpieczne w Jego stanie. Co robić? Bardzo proszę o jakąś radę...

Znalazłam książkę "Urazy pnia mózgu" prof.Jana Talara. Bardzo chciałabym ją kupić, ale niestety nigdzie nie mogę dostać. Wszędzie nakład jest wyczerpany. Może ktoś ma tą książkę i już z Niej nie korzysta? Odkupię ją chętnie i będę niezmiernie wdzięczna za pomoc...
Początkująca
27-03-2008, 23:12:00


27-03-2008 o 21:16, gość :
Ophra_2 fakt że twój mąż przebywa tak długo w Zakładzie oznacza że musi to być naprawdę dobry zakład , gdzie zajmują się pacjentami. Czy możesz nam zdradzić gdzie to jest?

ZOL jest w Prabutach, woj. pomorskie.
Czy jest dobry ? mam mieszane uczucia, w sumie nie należy do najgorszych, ale mam sporo zastrzeżeń. To jaki jest zaklad zależy od ludzi tam pracujących, a ludzie są różni.
Odleżyny mąż już ma, niestety. W przyszłym tygodniu pojadę tam i postaram się porozmawiać o odżywianiu, może co nieco uda mi sie zmienic, uzupełnić.
Ophra
Początkująca
27-03-2008, 23:22:00

jeszcze tylko dopiszę o płatnościach za ZOL.
Ten jest prywatny i ja płacę za dobę 36 zł, to jest stawka minimalna w tym zakładzie , czyli średnio 1100zł za miesiąc, gdyby renta męża byla wyższa to 70% renty.
Ophra
gość
28-03-2008, 07:47:00

Ophra_2 - spróbuj dowiedzieć się gdzie sa odlezyny, jak duże i ktorego stopnia - odleżyny są straszne i trudno się goją, ludzie z regóły umierają na odlezyny w takich zakładach, wdają się po prostu zakażenia i już po człowieku. Poczytaj sobie to forum to będziesz wiedziała. Do powstania odleżyn przyczynia się niedokarmienie, dlatego też jedzenie jest bardzo ważne. Myślę, że najlepiej dokamiać samemu. Kiedyś czytałam o tym zakładzie w Prabutach i miał dobrą opinię.

Do nażyczonej Andrzeja - człowiek w śpiączce nie reaguje na nic, nie wodzi wzrokiem itd. stąd wniosek że Andrzej nie jest w spiączce tylko jest już wybudzony. Trzeba go bardziej symulować i pobudzać. Proponuję wybrać się do Talara (namiary na forum już są). Dalej zabrać do domu, w szpitalu czy zakładzie nikt nie siedzi przy chorym i nie sprawdza czy oddycha, czy ma zatkaną rurkę. W domu przypilnujecie tego sami będzie bezpieczniejszy. Dalej znaleźć neurologa który wypisze papaiery do Bydgoszczy i da odpowiednia lliczbę punktów (min. 9) i próbować do Bydgoszczy, tam mają potencjał niesamowity, ale najlepsze efekty mają kiedy pacjent jest lepiej wybudzony. Przeczytaj sobie całe forum to będziesz wiedziała już prawie wszystko - a jeśli nie to pisz, pytaj, pomożemy.
gość
28-03-2008, 15:46:00

do Aniar72
moj adres mailowy to megimegi31@wp.pl (wlasnie zalozylam nowe konto bo wyglada na to ze moze czesciej mi sie na tym forum przydac )
do wszystkich:
ostatnio na forum glownie smutne wiadomosci, ja sama mialam duzy kryzys, ale chcialam podzielic sie z Wami, ze u nas pojawil sie nowy promyk nadziei, kryzys u taty chyba minal i tata od tego tygodnia jest sadzany na wozku, i mama jezdzila z nim po korytarzu, swietlicy itd. Zawsze to jakis krok do przodu. Ja wyjechalam na pare dni i juz nie moge sie doczekac kiedy bede jezdzic z tata po oddziale.
Megi

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: