witam wszystkich,od 6lat zajmuje sie synem po wypadku,uraz glowy,spiaczka,stan wegetatywny,czesto zagladam na forum,duzo sie z niego nauczylam,fajnie ze sa tu osoby ktorym sie udalo,ale niestety jacku sa przypadki z nieodwracalnym uszkodzeniem mozgu,czasem czlowiek robi wszystko co tylko mozliwe,ale niestety...dobrze ze ci ktorym sie udalo sa tu i pisza o sobie,o swoich bliskich,ale pamietajcie tez o nas-my tez robimi wszystko i niestety,my tez sie nie poddajemy,walczymy o kazdy dzien,o kazda chwile razem,zyjemy w ciaglym stresie,ciaglym leku,pierwsza rzecz rano kiedy wstaje to mysl czy dzis wieczorem zasne w swoim domu,ale mimo tego ciecze sie zyciem,patrze na syna i dziekuje mu ze daje rade